sobota, 31 stycznia 2015

Opętani - rozdział 4 (49) - Jak w porządnej rodzinie

    Dyszący ciężko Natsu sparował kolejny atak. Nowe skaleczenia i siniaki nie sprawiały mu jednak bólu a dziką radość. W końcu. Nareszcie. Walczył.
    Kilkunastu magów zebrało się w piwnicy pod głównym budynkiem gildii. Ale nie byle jakiej, o nie. Mówimy tu o specjalnie zabezpieczonej piwnicy! Wielkie pomieszczenie wydrążone w podziemiach miało zabezpieczone wszystkie ściany, sufit i nawet podłogę. Ktoś wyjątkowo mądry nałożył na to miejsce wyjątkową barierę, której nie dało się zniszczyć od środka. Dlatego też członkowie Fairy Tail zwrócili się do Makarova z prośbą o udostępnienie piwnicy do ćwiczeń. Staruszek niechętnie, aczkolwiek wyraził zgodę. Przynajmniej ilość kosztów poniesionych za naprawę niektórych obiektów Magnolii zaczęła topnieć.
   W tej chwili rozgrywał się treningowy pojedynek między Natsu i Grayem.
    Mag korzystając z chwili zawahania przeciwnika wyprowadził kolejny atak.
    - Lodowe tworzenie: Młot!
    Natsu poczuł na policzku powiew wiatru, gdy milimetry obok jego twarzy przefrunęła wielka bryła.
    - Płomienny Łokieć Ognistego Smoka! - by nie uczynić walki jednostronnej niemal natychmiast rozpoczął kontratak. Teraz liczyła się każda sekunda.
    Gray zdołał uchylić się przed atakiem i ponownie odskoczyć na bezpieczną odległość. Kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu.
    - Nieźle. - pochwalił. Po części naprawdę chciał wyrazić szczery podziw i jednocześnie zyskać chwilę na przeanalizowanie sytuacji.
    Dragneel dysząc ciężko otarł mokre od potu czoło.
    - Napaliłem się. - ledwo zdołał to powiedzieć a jego ciało samo zareagowało. Seria kopnięć, uników i lodowo-ognistych ataków nie miała końca.
    Tłum wiwatował. Niektórzy nawet zaczęli już robić zakłady o to, kto zwycięży. Szanse były niebezpiecznie wyrównane, ale co to za zastrzyk gotówki bez dreszczyku emocji?
    - Lodowe tworzenie: Podłoga! - dogodna dotychczas nawierzchnia stopniowo zmieniała się w lodowisko. Rozprzestrzeniająca się gładka tafla nie miała litości dla żadnego widocznego kawałka podłogi.
    Natsu warknął zrozumiawszy niekorzystną sytuację. Szkoda, że zauważył to dopiero, gdy szedł na Graya z „zapaloną” pięścią i wywinął pięknego orła. Dawno nie zaliczył tak spektakularnego uderzenia twarzą o ścianę. Plask też był niczego sobie. A śmiech widowni tym bardziej.
    - Ty! - zielone oczy zapłonęły gniewem. I chociaż w ustach miał pełno kurzu to nie zaniechał pogróżek. - Zrobię z ciebie mielone!
    - Jeśli potrafisz. - Fullbuster wzruszył lekceważąco ramionami. W przeciągu tych kilkunastu sekund jego koszula zdążyła tajemniczo zniknąć i paradował w samych spodniach. Nie obyło się bez kilku przeciągłych westchnień płci pięknej. Szkoda, że oglądająca bitwę Juvia nie wykazała zbytniego zainteresowania. Właściwie to jej myśli znajdowały się w zupełnie innym świecie…
    Natsu z głośnym okrzykiem ruszył przed siebie. Naturalnie ślizgał się na prawo i lewo, przez co jego ciosy traciły na sile i szybkości.
    Gray z łatwością unikał gniewnych ataków. Jego zwinność całkowicie przyćmiła ruchy rywala. W tym momencie błyszczał wśród widzów i nie zamierzał tak łatwo wypuścić zwycięstwa z rąk.
    W pewnej chwili lód pod nogami magów zaczął topnieć. Temperatura znacznie skoczyła w górę i po chwili bili się w małej kałuży. Dragneel nieświadomie zaczął oddziaływać na otoczenie swoim ogniem. Szybkim kopnięciem ochlapał przeciwnika na wysokości oczu. Ten zachwiawszy się niebezpiecznie stracił rytm walki i oberwał pięścią w podbrzusze.
    - Widzisz?! - krzyknął uradowany Natsu. - A nie mówiłem? Jeszcze trochę i…
    - A nie mówiłem? - spytał między atakami kaszlu. - Co ty kobieta, żeby tak gadać?
    Obserwująca walkę Mira prychnęła ostrzegawczo i strzyknęła palcami. Walczący nie słuchając nikogo i niczego wznowili pojedynek.
    W tym czasie do piwnicy zajrzały Erza, Lucy i Noe. Razem z nimi przydreptał ktoś jeszcze, ale o nim za chwilę.
    Yasashisa oparła się ramionami o barierkę i rozpoczęła obserwację. To, co stwierdziła na pierwszy rzut oka było absolutnym brakiem wyczucia. Poza tym walczyli w dość prymitywny sposób. Żaden z nich nie używał zmyłek, czy szybkich zmian pozycji. Zwrotność leżała, kwiczała i błagała o pomstę do nieba.
    Lucy i Erza zaraz włączyły się do aktywnego kibicowania. Ich oczy błyszczały z podekscytowania. Najwidoczniej bitwy tych chłopaków były czymś wyjątkowym i nader interesującym.
    Po kilku minutach Noemi sporządziła w myślach całą listę poprawek, które należałoby wprowadzić, by ta „walka” nie przypominała kopaniny dzieci w piaskownicy. Fakt faktem dużo spodziewała się po Smoczym Zabójcy szczególnie, że sama jest jednym z nich. A tymczasem ten gość ewidentnie zaniżał poziom.
   A tak z zupełnie innej beczki znacie może kocią naturę? Jeżeli nie, to powiem w skrócie, że brzmi mniej więcej tak: „jam jest pan świata, więc mogę łazić, gdzie mi się żywnie podoba. Poza tym nie zapominaj, iż jesteś moim niewolnikiem nędzny człowieku i masz ratować mi skórę, gdy tylko zajdzie taka potrzeba”.
    Jeżeli odpowiedź brzmi „nie” poniżej zamieszczony zostanie idealny przykład z Gasparem w roli głównej. Jeżeli odpowiedź brzmi „tak” nie powinniście być zdziwieni tym, co za chwilę się wydarzy.
    Okazało się bowiem, iż pewien czarny kocur (wiadomo czarny - przynoszący pecha) postanowił poczłapać za Yasashisą i trochę powęszyć. Nowy teren okazał się być niebezpiecznym jak i intrygującym. Chociaż miętoszenie świeżo wylizanego futerka brudnymi od jedzenia, ludzkimi rękami było godne najwyższej kary.
    Gaspar zamknięty w kręgu własnych spraw najwyższej wagi, postanowił znaleźć dogodne miejsce na krótką drzemkę. Jedyne posłanie, które przykuło jego uwagę znajdowało się po przeciwnej stronie piwnicy. Niestety między nim a celem „wariowała” dwójka magów. Prychając pod noskiem uniósł dumnie ogon i wskoczył na arenę.
    Noemi z lekkim znużeniem obserwowała treningowy sparing. Co jakiś czas spoglądała na innych widzów, lecz ci za każdym razem odwracali wzrok. Na szczęście ich reakcja mało co ją obchodziła. Gdyby nie była twarda pewnie spędzałaby każdą noc łkając w poduszkę.
    Tymczasem magowie przymierzali się do użycia swych najpotężniejszych ataków. Na ten najważniejszy moment wykrzesali z siebie ukryte dotąd pokłady siły. To nic, że niemal padali ze zmęczenia, a pot spływał po nich w nienaturalnych ilościach. Teraz liczyło się tylko jedno: udowodnienie siły.
    - Natsu!!
    - Gray!!
    Z głośnymi okrzykami ruszyli ku sobie a publiczność dosłownie zwariowała. Wszyscy wołali imiona swoich faworytów. Nadchodzące bowiem ciosy miały przechylić szalę zwycięstwa dla ognia lub lodu, ale… No właśnie ale…
    Magowie znajdowali się już centymetry od siebie, gdy pod ich nogami zakręcił się Gaspar. Zapewne zostałoby po nim tylko futerko (a przynajmniej jego skrawki), gdyby na pomoc nie ruszyła mu Noe.
    Dziewczyna odruchowo przeskoczyła nad barierką i w ułamku sekundy znalazła się między walczącymi. Mało tego zdążyła złapać ich w locie za nadgarstki i odrzucić pod ściany tak, by nie została dotknięta. Całą akcję przegapiły osoby, które akurat w tym momencie mrugnęły. Po tak okropnym spóźnieniu mogli podziwiać już tylko kłęby kurzu.
    Yasashisa podniosła kota i posłała mu jedno z najgroźniejszych spojrzeń. Następnie syknęła coś pod nosem i przytrzymawszy Gaspara w żelaznym uścisku ruszyła ku wyjściu.
    Leżący do góry nogami Natsu wpatrywał się w plecy brązowowłosej Zabójczyni Smoków z szeroko rozdziawionymi ustami. Pozostali obecni w piwnicy zamarli i gdy tylko Noemi opuściła pomieszczenie zaczęli żywo wymieniać się spostrzeżeniami.

    Od przerwania treningu magów minęło jakieś pół godziny. W tym czasie wszyscy przenieśli się do głównej sali gildii. Mira miała ręce pełne roboty.
    - I co zrobiłeś, głupku! - krzyknął oburzony Natsu. Kropelki słodkiego napoju zaczęły skapywać na podłogę tworząc małą kałużę.
    - Ja? - spytał ironicznie Gray.- To ty machasz łapami, gdzie popadnie. Zacząłbyś się pilnować zwierzu.
    - Jak mnie niby nazwałeś! - różowowłosy gwałtownie wstał. Jego nieprzewidywalny ruch spowodował zatrzęsienie się stolika, a to z kolei zaowocowało spadnięciem szklanki. Efekt jest oczywisty i zbędny do tłumaczenia.
    Lucy westchnęła ciężko i podparła brodę na rękach.
    - Tak jak słyszałeś. - prychnął widząc kolejne szkody.
    - To twoja wina! - zarzucił i obrażając się odwrócił głowę.
    - Natsu. - zaczęła słodko Erza. Po chwili trzymała już Dragneela za czułe miejsce na karku. - Chodź pokażę ci, gdzie trzymamy szmaty. Przyda ci się na później.
    W tamtym momencie dosłownie nic nie mogło go uratować. Poziom dziennego szczęścia został już wyczerpany.
    Heartfilia odprowadziła dwójkę przyjaciół rozbawionym wzrokiem. Domyślała się, że Natsu zostanie potraktowany swoistym erzowskim wykładem o odpowiednim zachowaniu i kilku innych rzeczach. Nie mogła powstrzymać szczerego uśmiechu, gdy wyobrażała sobie minę Dragneela. Znając go zapewne wykorzysta dzisiejszą możliwość zostania u niej i będzie się żalił do białego rana. Oczywiście w międzyczasie poruszy temat walki, nagłego wkroczenia Yasashisy i miękkiego łóżka.
    - Lucy. - powtórzył po raz trzeci Gray, podczas gdy on wciąż wpatrywała się w drzwi od schowka. Nawet zaczęła już żuć słomkę, kiedy skończył się jej napój.
    - Przepraszam. - mrugnąwszy kilka razy wróciła do świata żywych. - Zamyśliłam się.
    Fullbuster zaśmiał się cicho. Ciekawym był fakt, iż natychmiast przestał, jak tylko przeszła obok niego Juvia. Magini skinęła głową blondynce i nie zaszczycając chłopaka ani jednym spojrzeniem opuściła budynek.
    Lucy mruknęła przeciągle składając w głowie pewne fragmenty układanki.
    - Nadal się złości. - stwierdziła mając na myśli Loxar.
    - Aż tak to widać? - spytał a jego twarz wykrzywił grymas niezadowolenia.
    - Patrząc na wasze wcześniejsze relacje to tak.
    - Au. - syknął, gdy zdał sobie sprawę z uczucia ciężkości, które zagnieździło się w okolicach jego serca.
    - Brakuje ci tego. - było to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
    - Wcale a wcale. - Gray wywrócił oczami i porzucił szklankę kawy na rzecz czekoladowego ciasteczka. - W końcu mam święty spokój.
    - Tak, tak. - przytaknęła ironicznie. - Wmawiaj sobie dalej.
    Słodki wypiek zatrzymał się w połowie drogi do ust. Po wcześniejszym ugryzieniu przypominał półksiężyc. Na szczęście winny wciąż miał na sobie dowody w postaci okruszków w kącikach ust.
    - Może i tego nie widzisz. - wzruszyła ramionami. - Ale tak jest.
    - Sugerujesz, że jestem ślepy? - burknął wpatrując się w blat stolika.
    - Raczej niezorientowany. - poprawiła. Ze zwieszoną głową Gray przypominał jej małego chłopczyka, który właśnie otrzymywał burę. - Nie jest ci czasem przykro?
    Ciszę uznała za odpowiedź twierdzącą.
    - Powinieneś spróbować wszystko naprawić.
    Fullbuster uniósł głowę. W jego ciemnych oczach malowała się niepewność.
    - Skąd mam wiedzieć , czy będzie chciała współpracować? - zapytał z lekką obawą w głosie.
    - Nie dowiesz się dopóki nie spróbujesz. - odparła mądrze. Ach, to te sławne słowa, które rzekomo mają zachęcać do nadludzkich czynów.
    - Lucy dobrze gada. - wtrącił niespodziewanie Natsu. - Powinieneś się jej posłuchać.
    Różowowłosy mag jak zwykle szczerzył się od ucha do ucha. Erza natomiast wyglądała jak ktoś, kto właśnie spełnił jeden z najważniejszych obowiązków. Jeżeli jej celem było ustawienie Dragneela do pionu powinna uzbroić się w nieskończone pokłady cierpliwości.
    - Skąd ty w ogólne masz doświadczenie w TAKICH sprawach? - fuknął Gray.
    Natsu objął wolnym ramieniem Lucy. Ciemnooki niemal wypluł ostatni kęs ciasteczka widząc u niego tak bezpośredni gest. Erza za to uśmiechnęła się delikatnie a Mira obserwująca sytuację z pewnej odległości ze zdziwienia otworzyła usta.
    - Każda mama i każdy tata mają układ. Jak w porządnej rodzinie.

14.02. 2015 - rozdział piąty a w nim:
Nieco o tajemniczym układzie, nocny koszmar pewnej osoby, rozmyślania i genialny pomysł!

***
Uff, nareszcie jestem. Kolejne parszywe spóźnienie grr.. Akurat miałam ostatni tydzień przed wystawianiem ocen, później gościa na całą noc i 2 dość obszerne wypracowania. Trzecie przede mną yay...
Kolejny rozdział za 2 tygodnie w międzyczasie przewiduję realizację zamówienia, chociaż też nie obiecuję, że będzie jutro, czy za dwa dni.

I bardzo, ale to bardzo dziękuję
Neko Echi (dobrze to odmieniam) za nominację, ale jestem pewna, czy zrealizuję związane z nią sprawy, więc po prostu odsyłam Was do Niej jeżeli jesteście ciekawi od kogo ją mam.

To do następnego! :)

1 komentarz:

  1. Rozdział jest po prostu świetny, miałem nadzieję że Noe będzie bardziej zainteresowana walką Natsu i Graya... a tu nic, widziała tylko minusy a nawet pomyślała że Natsu zaniża poziom smoczych zabójców, szkoda.
    Gest Natsu a następnie tekst jaki powiedział na końcu rozdziału, rozbawił mnie. Widać też, że rozpoczął plan by weswatać Juvie i Greya hehe.

    Pozdrawiam i życze weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń

Po ilu komentarzach Czarna się uśmiechnie? :3