poniedziałek, 31 marca 2014

Cienie - rozdział 16 - Deszczowo

    Nagle czyjeś ręce oplotły mnie w pasie.. 
    Natychmiast się odsunęłam przed obcym dotykiem. Odwracając się ujrzałam granatową czuprynę przyjaciela.
    - Gray, wystraszyłeś mnie. - uśmiechnęłam się.
    - Wybacz. - odparł chłopak śmiejąc się. - Erza kazała mi ciebie poszukać.
    - Aż tak długo tu siedziałam?
    - Na to wygląda. Parę minut temu Natsu obudził nas pytając gdzie jesteś. - powiedział wzruszając ramionami.
    - W takim razie lepiej wracajmy. - odparłam czując na sobie spojrzenie lodowego maga.
    Ruszyłam w kierunku, z którego przyszłam a Gray, jak cień przesuwał się krok w krok za mną. W pewnej chwili potknęłam się, lecz przyjaciel zdążył mnie złapać.
    - Uważaj. - wciąż trzymał mnie w silnym uścisku. - Mam trzymać cię za rączkę jak małego przedszkolaka? - zaśmiał się pogodnie.
    - Nie dziękuję. - mruknęłam naburmuszona.
    - Lucy. - zawołał, gdy pomaszerowałam przed siebie a kiedy nie doczekał się odpowiedzi podbiegł bliżej.
    - Lucy. - powtórzył - Hej, no przepraszam.
    Spojrzałam na niego groźnie.
    - Nie można już pożartować?
    - Nie.
    - Dlaczego?
    - Niektórzy nie są w tym dobrzy. - odparłam pukając go palcem w czoło.
    - Zaczepiasz mnie Lu?
    - Hm? - gramy w słówka? - Ależ skąd proszę pana. - odparłam niewinnie. - Czy te oczka mogą kłamać?
    - Oczywiście.
    - Nie wydaje mi się.
    - Sądzisz, że cię nie znam?
    W tym momencie wyszliśmy na polankę, na której spędziliśmy noc. Czekali tam na nas pozostali członkowie drużyny. Natsu wyglądał jakby odetchnął z ulgą. Niepotrzebnie się martwił… chociaż to miło z jego strony.
    - Możemy ruszać w drogę? - zapytała Erza.
    - Jasne.
    Opuściliśmy lekko dymiące się ognisko i wróciliśmy na ścieżkę.

    Kolejnego dnia rano staliśmy na wzgórzu, z którego widać było całą Magnolię.
    - Co tam się dzieje? - zapytałam głośno z szeroko otwartymi oczyma wpatrując się w burzowe chmury nad miastem, z których lał deszcz. Padaniem czy mżawką nie można tego określić. Po prostu apokalipsa!
    - Mam złe przeczucia. - mruknęła krzywo Erza.  - pospieszmy się.
    Puściliśmy się biegiem w kierunku drogi. Dopiero co wkroczyliśmy na niebezpieczny teren a już większość naszych ubrań była kompletnie przemoczona. Wszyscy ludzie pochowali się w suchych domach. Popędziliśmy prosto do gildii. Głębokie kałuże, w które wchodziliśmy rozpryskiwały się we wszystkich kierunkach.
    W końcu dotarliśmy do celu. Kompletnie przemoczeni otworzyliśmy drzwi gildii. Zastaliśmy jedynie ciszę. Co jest? Może mi się tylko wydaje, ale czy tam gdzie jest najwięcej chmur nie powinno być powodu całego zamieszania?
    - Uważajcie. - zakomunikowała Erza.
    Posłusznie jej przytaknęliśmy.
    - Są dwa rozwiązania… - mruknął cicho Natsu. - …pierwsze podczas misji był potop. Drugie, zrobili kryty basen!
    - Kretynie! Zalana podłoga nie oznacza basenu! - powiedział Gray łamiącym się głosem.
    - To w takim razie co?
    - Tego próbujemy się dowiedzieć?
    - Jesteś taki błyskotliwy. Twoje światło razi mnie po oczach.
    Magowie na moment jakby zapomnieli o „powodzi”.
    - Przestańcie! - zganiłam ich podczas gdy Erza weszła do środka.
    - Zbroja Królowej Mórz. - szepnęła czerwonowłosa.
    Magini powoli zbliżała się do włącznika światła. Z oddali dostrzegła lśniące runy, usłyszała czyjś płacz. Uniosła miecz w górę cicho przemieszczając się do celu.
    Natsu i Gray cały czas stali przede mną nie ruszając się. Obydwaj stali spięci, równo oddychali. Gotowi byli zbić każdego, kto był sprawcą powstałego zamieszania.
    Nagle Erza włączyła światło i całej naszej piątce szczęki opadły aż do podłogi a nawet jeszcze niżej.
    Zobaczyliśmy Juvię przywiązaną do krzesła. Płakała a nad nią zgromadziło się kilka chmurek. Gdy tylko nas zobaczyła wybuchnęła jeszcze głośniejszym płaczem.
    W przeciwległym kącie dostrzegłam stłoczonych magów gildii ukrywających się za ochronnymi runami.
    - Uspokójcie ją!
    - Pomocy!
    - Wyprowadźcie stąd Graya!
    - Spalić go na stosie!
    Zdziwiona Erza natychmiast wypchnęła maga za drzwi po czym szybko je zatrzasnęła. Płacz ustał.
    - KOD NIEBIESKI! - krzyknęła czerwonowłosa.
    Westchnęłam. Już wiedziałam, co czeka nas dzisiejszej nocy.
***
GOMEN! Wybaczcie za tak krótki rozdział (o ile to rozdziałem można nazwać) chciałam koniecznie dodać go w poniedziałek (dziś też go piszę) jak się uregulowało co tydzień. Kolejny zacznę już jutro, spodziewajcie się dłuższej części. 
Pyt 1. Jakoś naszła mnie ochota na napisanie opowieści z Naruto, co o tym myślicie?
Pyt. Czym wg Was jest kod niebieski?

poniedziałek, 24 marca 2014

ONE SHOT - Odwieczni wrogowie z ognia i lodu rodem.

Magnolia pierwszy czerwca.
    Tego ranka obudziłam się wyjątkowo wcześnie. Poprzedniego dnia Erza powiedziała mi bym była gotowa na jutro. Nie wiem jak to jest, ale jeśli człowiek na coś czeka nie może spać. Tak było i w moim przypadku.
    Z burzą niesfornych włosów i kwaśną miną zwlekłam się z ciepłego łóżka prosto do łazienki porywając po drodze ubrania wiszące na krześle.
    Po orzeźwiającym prysznicu doprowadziłam się do porządku. Gotowa wychodząc zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w kierunku Gildii.
    Słońce mocno przygrzewało, na niebie nie było ani jednej chmurki. Idealny dzień na spacer, mimo to nigdzie nie widziałam żywej duszy.
    Zdziwiona rozglądałam się na boki. Gdzie się wszyscy podziali?
    Dopiero w pewnej odległości od mojego celu usłyszałam coś jakby szum i wiwaty.

    - Co się dzieje? - zapytałam zatrzymując Mirę z pustą taca.
    - Mój boże! - zapiszczała machając wolną ręką.
    Posłałam jej pytające spojrzenie.
    - Chodzi o to, że no.. - mówi tak szybko, że nie potrafię rozróżnić poszczególnych słów.
    - O co?
    - Ojej sama zobacz. - zaśmiała się wesoło po czym odeszła w inną stronę.
    - Dziwne. - mruknęłam pod nosem.
    Przekroczyłam próg Gildii a tam w wielkim kole stali upchnięci wszyscy mieszkańcy Magnolii, magowie Fairy Tail i latający wszędzie Exceedy.
    Na samym środku stał Makarov.
    - Witajcie! Zebraliśmy się w pierwszy czerwcowy poranek by rozpocząć pełen emocji dzień! Czeka nas wiele chwil więc bawcie się dobrze i nie zapomnijcie obstawić swojego faworyta.
    Że przepraszam co?
    W przepychającym się tłumie dostrzegłam Levy i natychmiast odciągnęłam ją na bok.
    - Czy będziesz tak miła i wyjaśnisz mi o co chodzi? - powiedziałam mniej miło niżbym chciała.
    Jednak moja przyjaciółka jakby nie dostrzegła zgryźliwego tonu.
    - Ach bo ty nie wiesz. - uśmiechnęła się.
    - Czego?
    - Dziś jest rocznica dnia, w którym Natsu i Gray się poznali!
    Co tu do świętowania?

    Zasiadłam na środku areny, która pojawiła się nie wiadomo jak i skąd. Zupełnie jakby wyrosła spod ziemi. Czy w tym dniu wszystko musi był takie pokręcone.
    - Zobaczysz Lu będzie fajnie! - uśmiechnęła się Levy siedząca obok.
    Odwdzięczyłam się jej tym samym.
    - Prawdziwy mężczyzna ogląda jak biją się inni prawdziwi mężczyźni o tytuł prawdziwego mężczyzny wiedząc, że patrzą na nich inni prawdziwy mężczyźni! - wykrzyknął Elfman w dopingu.
    - Zaraz zaczniemy pierwszą rundę! - usłyszałam głos Miry z wielkich głośników. - Dzisiejszymi sędziami są mistrz Makarov, Gildarts i ja! A oto wchodzą nasi zawodnicy, powitajmy ich gromkimi brawami!
    Z przeciwległych wrót areny wyszli Natsu i Gray. Obydwoje mieli śmiertelnie poważne miny.
    - A pierwszą konkurencją będzie…
PRASOWANIE EKSTREMALNE
    - Zawodnicy otrzymają żelazka i deski do prasowania…
    - Żelazka! - zawołał ucieszony Gajeel.
    - Tak żelazka. - mruknęła do mikrofonu Mira. - I będą musieli wyprasować trzy koszule uciekając przed wodnymi strzałami Juvii! Juvia tylko bez faworyzowania proszę.
    - Hai Mira-san!
    - Więc zaczynamy!
    Magini zaczęła strzelać wodnymi pociskami w kierunku magów, którzy trzymali w rękach koszule z żelazkiem.
    Natsu w biegu trzymał przed sobą część garderoby i dmuchał w nią płomieniami z pewnej odległości tak że tkanina wyrównywała się.
    - Oszuście! - krzyknął Gray uchodząc na bok przed kulą.
    Mag stworzył wokół siebie lodową barierę i zadowolony rozłożył się w niej.
    - JAK NIBY MAM PODŁĄCZYĆ TO ŻELAZKO DO GNIAZDKA?!
    Natsu śmiał się jak opętany biegając po całej arenie kończąc prasować trzecią z koszul. Gray w tym czasie tarł ubraniami o kwadratową kostkę chcąc je w ten sposób wyprostować.
    Uderzyłam dłonią w czoło. Dzieci. Dzieci no!
    W tej chwili zabrzmiał dzwonek informujący o końcu konkurencji.
    Gildarts zszedł na arenę i dokładnie obejrzał sześć koszul.
    - Zwycięża Natsu.
    - TAAAAAAK! - krzyknął uradowany Happy.
TABELA WYNIKÓW
KONKURENCJA
NATSU
GRAY
EKSTREMALNE PRASOWANIE
1
0
    - Czas na konkurencję numer dwa!
WYŚCIGI KOSIAREK
    - Teraz obydwaj dosiądziecie kosiarek. Waszym zadaniem będzie dotarcie do mety jako pierwszemu po wyznaczonym torze.
    Na podłożu areny zaczęły rysować się linie. Zakręt w prawo, lewo, dwa w prawo itepe (po polsku itp.)  aż do ostatniej prostej zaznaczonej czerwonym kolorem.
    Chwile później obydwaj magowie siedzieli na swoich hm wyścigówkach… Każdy dociskał gaz i czekał na start.
    - Trzy… dwa… jeden… START!
    Ruszyli.
    Natsu prowadził napędzając się ogniem wypływającym z pięści. Gray szybko go dogonił odpychając się lodowymi kijkami.
    Coraz bardziej zaczynało mnie to wciągać! I to jest straszne!
    Na jednym z ostatnich zakrętów Gray utworzył lodową podłogę przed swoim rywalem. Przez to Natsu zboczył z trasy i wjechał wprost w Gajeela siedzącego przy bandzie i przeżuwającego żelazka z minionej rundy.
    Tym akcentem mag lodu dumnym pędem kosiarki wjechał na ostatnią prostą z niej przed siebie aż do mety. Zezłoszczony Natsu cicho klął pod nosem.
    - Zwycięzcą drugiej rundy jest Gray!
TABELA WYNIKÓW
KONKURENCJA
NATSU
GRAY
EKSTREMALNE PRASOWANIE
1
0
WYŚCIGI KOSIAREK
0
1
    - Trzecią konkurencją będzie Toe wrestling! - zakomunikowała Mira.
    - Co to za kiczowata nazwa?! - krzyknął ktoś z tłumu.
    - Nie podoba ci się? - zaszlochała białowłosa.
    Winowajca natychmiast ruszył, by pocieszyć maginię. (jak myślicie kto to? :D Cz.)
TOE WRESLING
    - Toe wresling… - zaczął Gildarts przejmując mikrofon. - …jest odmianą siłowania się na rękę. Ale wy będziecie siłować się na stopy!
    Po tłumie przeszedł zdumiony okrzyk a zaraz po nim nastała wrzawa, której nikt nie potrafiłby przekrzyczeć.
    Natsu i Gray poinstruowani dalej usiedli naprzeciw siebie.
    - A teraz zdejmijcie sobie nawzajem buty i skarpetki jeżeli je macie/wiecie czym są…
    - CO!? - krzyknęli jednakowo magowie.
    - Ściągać JAZDA! - popędził ich Gildarts.
    - Śmierdzisz. - mruknął Smoczy Zabójca sięgając po obuwie przeciwnika.
    - Nawzajem. - odwarknął Gray.
    - Trzy! Dwa! Jeden… START!
    Zaczęli. Przynajmniej tak mi się wydawało. Ich splecione stopy (jak to brzmi? ;__; Cz.) nie poruszyły się ani o milimetr za to na twarzach obydwu zawodników pojawiły się pierwsze kropelki potu. Chłopcy mocno zaciskali zęby i przysięgam, że ciecz na skórze Natsu zaczęła parować!
    Wszyscy zaczęli krzyczeć. Ze wszystkich stron słychać było tylko „Gray!”, „Natsu!” i „Jak przegrasz oddajesz mi kasę, którą na ciebie postawiłem!”.
    Nagle twarz Graya zrobiła się nieco czerwieńsza a Natsu z szatańskim uśmiechem coraz mocniej napierał na stopę przeciwnika aż ta w końcu zetknęła się z podłogą.
    - Zwycięzcą zostaje Natsu! - obwieściła Mira wracając na swoje wcześniejsze stanowisko.
TABELA WYNIKÓW
KONKURENCJA
NATSU
GRAY
EKSTREMALNE PRASOWANIE
1
0
WYŚCIGI KOSIAREK
0
1
TOE WRESLING
1
0
     - Czas na kolejną konkurencję!
HOKEJ PODWODNY
    - Zasady identyczne jak w zwykłym hokeju z tym, że gracie jeden na jednego pod wodą do trzech punktów. Juvia proszę o zalanie areny.
    Wodna magini natychmiast wykonała polecenie przyjaciółki. Natsu i Gray stali na specjalnych podwyższeniach każdy z hokejowym kijem w ręku.
    - Żeby było ciekawiej to za tą konkurencję są do zgarnięcia dwa punkty. - wtrącił Makarov a jego oczy zalśniły blaskiem hazardzisty. Kogo obstawił?
    - Ale się napaliłem! - zachwycił się Natsu.
    - Tylko nie odparuj nam wody. - powiedział Gray z uśmiechem.
    - Dla ciebie zawsze. - odparł różowo włosy uśmiechając się słodko i trzepotając rzęsami w kierunku chłopaka.
    - RYWAL W MIŁOŚCI! - ryknęła zezłoszczona Juvia.
    Zachichotałam cicho. No dobrze to jest śmieszne.
    Rozległ się dźwięk gwizdka rozpoczynającego rundę.
    Złapałam się na tym jak zaciskam kciuki z przejęciem wpatrując się w arenę.
    Magowie skoczyli do wody z bojowymi okrzykami. Na początku żaden nie pozwalał przejąć rywalowi jaskarowróżowego krążka. Co chwila blokowali swoje uderzenia i wpadali na siebie. Tym razem jednak szczęście odwróciło się od Natsu. Gray bowiem zamroził go! Chytrze zaczerpnął oddechu zaledwie sekundę wcześniej po czym unieruchomił przyjaciela. Ucieszony powoli wepchnął krążek w bramkę, która pojawiła się zaraz po zalaniu areny. Później ponownie uderzył w przedmiot jeszcze dwa razy tym samym wygrywając rundę.
    Po konkurencji Natsu został uroczyście uwolniony i ochrzczony nowym imieniem lodowego płomyka na patyku.
    - Zwycięża Gray!
TABELA WYNIKÓW
KONKURENCJA
NATSU
GRAY
EKSTREMALNE PRASOWANIE
1
0
WYŚCIGI KOSIAREK
0
1
TOE WRESLING
1
0
HOKEJ PODWODNY
0
2
    - Czas na ostatnią konkurencję tego dnia! - obwieściła Mira dziwie się uśmiechając.
WYŚCIGI ŻON
    - Że przepraszam skąd mam wziąć żonę? - zapytał Natsu drapiąc się po głowie.
    - No właśnie. - dodał Gray krzyżując ręce na piersi.
    - Zaraz wybierzecie sobie partnerki, odprawimy ceremonię i wyścig. - odparła Mira jakby było to czymś zupełnie oczywistym.
    Natsu obrócił się przodem do miejsca, na którym siedziałam i ze skupioną miną wypatrywał kogoś w tłumie. W końcu na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech i gdy doszło do momentu wybrania partnerki w zawrotnym tempie wyminął Graya podbiegając do mojego rzędu.
    - Lucy wyjdziesz za mnie? - zapytał wyciągając ręce, w których trzymał swój drogocenny szalik zapewne zamiast pierścionka zaręczynowego.
    Poczułam jak policzki robią mi się czerwone.
    - Zgódź się!
    - No dalej!
    Wszyscy z gildii krzyczeli do mnie. Przeklęta Mira!
    - Tak. - powiedziałam cicho chowając twarz we włosach.
    - To świetnie. - zaśmiał się Natsu po czym owinął mi szalik wokół szyi. Był mięciutki i pachniał moim przyjacielem. Mmm przyjemny.
    Gray tym czasem wybrał Juvię. Właściwie to magini sama skoczyła mu w ramiona po czym równie szybko zemdlała ze szczęścia.
    W czasie piętnastominutowej przerwy zostaliśmy przebrani. Chłopcy założyli czarne garnitury z jasnymi koszulami a ja i (przytomna już) Juvia białe suknie sięgające do ziemi. Oczywiście nadal miałam na sobie szalik.
    W końcu przy akompaniamencie głośnych krzyków wyszliśmy na arenę. Tam czekała na nas Mira z Makarovem i Gildartsem.
    - Tak szybko dorastają. - wzruszył się ten ostatni udając, że wyciera łzę.
    Ponownie się zaczerwieniłam gdy Natsu chwycił mnie za łokieć i wolnym krokiem poprowadził w stronę prowizorycznego ołtarza.
    - Na czas wyścigu i do końca dnia mianuję was mężami i żonami. - powiedziała krótko Mira.
    Staliśmy i patrzyliśmy w nią. Coś jeszcze.
    - No a pocałunek?! - zaczęli krzyczeć magowie z trybun.
    - Gorzko! Gorzko!
    Odwróciłam się w stronę Natsu, co było wielkim błędem. Mag delikatnie ujął moją brodę i wpatrując się tak jakbym była jakimś skarbem delikatnie musnął moje usta.
    Gray niechętnie nachylił się w stronę Juvii jednak ta w trakcie pocałunku wpadła mu w ramiona mdlejąc.
    - Paniczu Gray… - westchnęła cicho odpływając.
    - Nie pijemy sake! Nie pijemy sake! Pocałunek był za krótkii! - zaśpiewała Cana z pierwszego rzędu unosząc butelkę z trunkiem.
    - Czas na wyścig! - obwieściła Mira.
    Chłopcy wzięli nas na ręce. Mięli przebiec kilkaset metrów i przenieść nas przez progi ustawionych par drzwi.
    Natsu uśmiechnął się.
    - Trzymaj się!
    A chwilę później wystartowaliśmy.
    Gray i Natsu biegli równo. But w but, żona w żonę. Byli coraz bliżej celu. Przyspieszyli i niemal jednocześnie przekroczyli metę.
    - A zwycięzcami są… - Mira trzymała wszystkich w napięciu… Lucy i Natsu!
    - TAAAAK! - ucieszył się mój (tymczasowy!) partner.
    - Spójrzmy teraz na ostateczny wynik.
TABELA WYNIKÓW
KONKURENCJA
NATSU
GRAY
EKSTREMALNE PRASOWANIE
1
0
WYŚCIGI KOSIAREK
0
1
TOE WRESLING
1
0
HOKEJ PODWODNY
0
2
WYŚCIGI ŻON
1
0
SUMA
3
3
    - Mamy remis!
    - Jak co roku. - mruknął cicho Makarov.
    - Teraz czas na… - zaczęła Mira.
    - NOC POŚLUBNĄ! - krzyknęła Erza trzymając butelkę sake w ręce.
    - TAK!
    - NIE!
***
Nareszcie pierwszy one-shot! Mam nadzieje, że się Wam spodobał. Piszcie, co o nim sądzicie a może i napiszę kolejny za jakiś czas ;)

poniedziałek, 17 marca 2014

Cienie - rozdział 15 - Powrót

    Ocknęłam się gwałtownie siadając na podłodze. Pozostali zdążyli już się obudzić. Co się właściwie stało?

Następnego dnia

    Późnym popołudniem ruszyliśmy w drogę. Podziękowaliśmy Ayano za gościnę i obiecaliśmy niedługo ją odwiedzić między kolejnymi misjami. Wydaje się być naprawdę bardzo miła. Przywiązałam się do niej przez ten czas, gdy rozmawiałyśmy siedząc w świątynnej altanie. Miałam wrażenie, że po utracie przyjaciółki nie dała poznać sobie bólu, który wciąż w sobie nosi. Zgodziła się nam pomóc, ale za jaką cenę? Rozszarpała stare rany. Wciąż pamiętam ból w jej głosie, gdy wspominała imię Shado.
    Od wczorajszej nocy niewiele ze sobą rozmawialiśmy. Każdy rozmyślał nad misją otrzymaną od Amaterasu. Co prawda snułam już pewne podejrzenia, co do osoby, której mamy pomóc, lecz póki, co trzymam buzię na kłódkę. Ta sprawa będzie musiała wyjaśnić się kiedyś sama, prawda?
    Szłam obok Erzy jednym uchem słuchając kolejnej kłótni Natsu i Graya. Zawiesiłam wzrok na różowowłosym magu. Jego oczy jak zwykle błyszczały radosnym blaskiem a twarz wykrzywiona była w obrażonym grymasie.
    Na moich ustach zamajaczył się cień uśmiechu.
    - Na co tak patrzysz? - zapytała znienacka Erza z ciekawskim spojrzeniem. - A raczej na kogo?
    - Na nic. - odpowiedziałam przenosząc wzrok na przyjaciółkę. Czułam jak na mojej twarzy pojawia się piekący rumieniec.
    - Lucy kogoś lllllubi! - zapiszczał uradowany Happy, który doszedł do złych wniosków.
    Na te słowa krzyczący magowie spojrzeli w moją stronę z przewiercającym wzrokiem. Miałam ochotę skurczyć się do rozmiarów kamyka i uciec.
    - Nie gadaj bzdur bo ci powyrywam wąsiska ty mały kocurze! - zagroziłam machając pięścią. Kątem oka dostrzegłam jak chłopcy się rozluźniają a potem znów wracają do swojej „rozmowy”.

     - Tu będzie dobrze. - oświadczyła Erza.
    Zbliżał się wieczór więc musieliśmy pomyśleć o jakimś noclegu. Idąc na kompromis dla Natsu zgodziliśmy się, by ponad połowę drogi przejść na pieszo. Aktualnie znajdowaliśmy się kilkanaście kilometrów od najbliższego miasta pośród lasu. Happy wypatrzył z góry małą polankę, na której postanowiliśmy spędzić noc.
    - To ja idę po jakieś drzewo. - zakomunikował Natsu i odszedł razem z Happym.
    Gray udał się razem z nim. Niby ciągle się kłócą, ale w końcu to przyjaciele.
    - Lucy musimy pogadać. - powiedziała grobowym tonem Erza za moimi plecami. Wyrosła z podziemi, czy co?
    - Tak? - nie patrz jej w oczy. Nie patrz jej w oczy!
    - Kto cię tak zainteresował podczas podróży? - zapytała uśmiechając się przebiegle.
    - Ech, nikt taki. - zająknęłam się.
    - Znam go?
    - Erza, proszę to nie komisariat! - mruknęłam coraz bardziej zażenowana.
    - Czyli tak. - zamruczała cicho. - Chyba już wiem kto to taki.
    - No więc? - zniecierpliwiłam się.
    - Nie powiem ci! - zachichotała jak mała dziewczynka.
    - Erza…
    - Lucy. Widzę coś czego ty nie widzisz. Jeszcze. - przerwała mi nim zdążyłam skończyć zdanie. Czerwono włosa dotknęła skroni. - Mam tu wbudowany czujnik nie gorszy niż Mira.
    - Jesteśmy! - zawołali chłopcy (i Happy). Każdy z nich miał ręce pełne gałązek, które rzucili na sam środek polanki.
    Natsu zapalił pięść i zbliżył ją do stosu, na co ten powoli zajął się ogniem.
    - To o czym tak rozmawiałyście? - zapytał Gray zbliżając się do nas.
    - Babskie sprawy. - odpowiedziała Erza pokazując mu język.
    - Wiece co… - zaczął Natsu.
    - Tak? - warknęłam zirytowana na wspomnienie sprzed pięciu minut.
    - Jestem głodny. - wyżalił się chłopak na co jego brzuch wydał dziwny odgłos.

    Po kolacji złożonej z kanapek i gorącej herbaty z termosów rozłożyłam się wygodnie na trawie obok Natsu.
    - Jakaś taka nudna była ta misja. - mruknął Natsu opierając się o moje plecy tak, że czułam przepływające od niego przyjemne ciepło.
    - No w sumie. - zgodził się z nim Gray. Mag lodu zerkał to na Smoczego Zabójcę to na mnie. Dlaczego on tak przewierca mnie wzrokiem? Widzę, że się uśmiecha, lecz nie podoba mi się niezdrowy blask w oczach, który czasami widzę.
    - Wykażecie się przy następnej misji. - odparła Erza. - W tej było dużo wiadomości.
    - Przy okazji musimy czekać na osobę, której mamy pomóc. - dodałam.
    - Do tego czasu na pewno się coś wydarzy.
    - Oby. - powiedział weselej Natsu a od jego ciała buchnęło takim żarem, że aż się odsunęłam. - Wybacz. - uśmiechnął się przepraszająco.
    - Nic się nie stało. - wygięłam kąciki ust w uśmiechu.
    Niedługo później poszliśmy spać. Rozłożyliśmy się wokół ogniska tak, że leżałam pomiędzy Erzą i Grayem a naprzeciwko Natsu. Happy umościł się między moimi ramionami tak jakby był pluszowym misiem i cicho pochrapywał.
    Długo obserwowałam płomyki ognia. Zachwycałam się każdą iskierką, która odlatywała od pozostałych. To było naprawdę piękne.
    Nagle dostrzegłam, że Natsu wpatruje się we mnie od dłuższej chwili a jego twarz rozświetla uśmiech.
    Odwdzięczyłam się tym samym.
    Nie wiem ile czasu tak leżeliśmy. Krzyżowały się nasze dwa spojrzenia, zielone z brązowym. W końcu zawiał chłodny wiatr. Skuliłam się mocniej przyciskając do siebie cienki koc.
    Natsu widząc to cicho wstał i położył się obok mnie. Miło było czuć przy sobie jego ciepło. Czołem dotykałam jego policzka a między nami leżał Happy. Mag uśmiechnął się promiennie i szepnął:
    - Śpij.
    Rano ocknęłam się bez mojej ocieplanej poduszki przy boku. Pozostali jeszcze się nie obudzili. Wychyliłam lekko głowę i zaczęłam szukać wzrokiem Natsu po całej polanie. Nigdzie go nie było.
    Wstałam i podążyłam w kierunku miejsca, z którego słychać było chlupot wody.
    Las powoli budził się do życia, ptaki zaczynały wykonywać swe utwory a szum drzew stanowił dla nich akompaniament. Dochodząc do małej rzeczki wciąż nie widziałam Smoczego Zabójcy, za to mnie zasłoniły drzewa.
    Nagle czyjeś ręce oplotły mnie w pasie. Otworzyłam szerzej oczy.

***
Udało się! Idealnie tydzień temu wstawiałam 14 rozdział. Miał być on wcześniej i znacznie dłuższy (wymaganie 2 strony A4 są) jednak tak bardzo się spieszyłam, by go dodać. Piszę go równo w dniu, w którym zostaje udostępniony. Po prostu miałam zajęty cały tydzień. Mam nadzieję na wybaczenie. Tym czasem piszcie Wasze domysły, co będzie się dalej działo! :3

poniedziałek, 10 marca 2014

Cienie - rozdział 14 - Sercem i duszą.

    Coraz mocniej zaciskałam powieki. Tylko raz na moment otworzyłam oczy i zaraz tego pożałowałam. Wokół panowała czerń. Czułam jak jej oślizgłe macki trzymają mnie za nadgarstki i unoszą wysoko w górze.
    Powietrze było ciężkie. Wydawało się jakby wirował w nim kurz, który boleśnie przedzierał się przez gardło.
    Dalej Lucy. Spróbuj jeszcze raz!
    Najostrożniej jak potrafiłam otworzyłam oczy. Przed sobą zobaczyłam rozlewającą się czerń i szarą mgłę. Obok mnie wisiał Gray. Tak samo jak u Erzy i Happiego miał rozłożone ręce przytwierdzone do niewidzialnej ściany. Głowa zwisała mu bezwiednie w dół.
    Przekręciłam boleśnie głową w przeciwnym kierunku. Dostrzegłam Natsu. Krzyczał a z jego ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Wił się we wszystkie strony, machał rękoma jak gdyby chciał złapać się za głowę.
    Rozchyliłam szerzej powieki.
    Choć nie mogłam wydusić z siebie głosu to nadal uparcie wołałam do różowowłosego chłopaka.
    Natsu!
    Smoczy Zabójca spojrzał w moją stronę. Miał rozchylone usta, szklane oczy a po jego czole spływała kropelka potu. Przeżywał katusze.
    Wpatrywaliśmy się w siebie aż w końcu poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. Wiedziałam! Musiało się coś stać! Nie powinniśmy sięgać po klejnot.
    Wygięłam się w łuk próbując uciec ciemności jednak ta jeszcze mocniej zacisnęła swe więzy. Natsu pokiwał głową na boki jakby chciał powiedzieć: „to nic nie da, nie marnuj sił”.
    Czułam się coraz gorzej z każdą chwilą. Ale musiałam coś zrobić, podczas gdy Natsu przeżywał kolejny napad wstrząsów a pozostali zwisali nieprzytomni w przestrzeni.
    Nie miałam w sobie krzty magii. Co robić?! Co robić?!
    Loki! Jeśli mnie słyszysz pomóż!
    Czekałam dłuższą chwilę aż w końcu przede mną zmaterializował się Gwiezdny Duch w tym jeden z moich przyjaciół.
    - Lucy wybacz, nie mogłem się do ciebie przedrzeć. - sapnął podchodząc do mnie. - Gdzie jesteśmy?
    Posłałam mu nieme spojrzenie.
    - Rozumiem. - odpowiedział wbijając we mnie poważne spojrzenie.
    Loki rozejrzał się wokół a z każdą chwilą jego oczy rozszerzały się.
    Chciałam mu coś powiedzieć, lecz w moją głowę uderzyło mnóstwo niewidzialnych ciosów. To tortura bez końca.
    Gwiezdny Duch zachował zimną krew pomimo widocznego bólu jego właścicielki. Wiedział, co robić. Zdecydowany zebrał w sobie tyle magii ile mógłby użyć swego najsilniejszego ciosu.
    - Światłość Lwa! - krzyknął a fala blasku zatopiła nas w sobie.
    Wszystko ustało. <uprasza się o wyłączenie muzyki>

    - Już dobrze. - szepnął czyjś głos. Jesteście bezpieczni.
    Podniosłam głowę. Byliśmy wszyscy razem. Ja, Natsu, Erza, Gray i Happy. Nikt nie wyglądał na osobę, która przeżywała katusze/była nieprzytomna. Łączyły nas zdziwione spojrzenia skierowane na kobietę stojącą przed nami.
    Miała blond włosy i ciemne oczy. Cerę jak porcelana. Wydawała się być większa od przeciętnego dorosłego, co najmniej o głowę lub dwie. Emanowała świetlistą energią, która jakby wylewała się z jej ciała. Gdy się poruszała zostawiała za sobą małe, gasnące po chwili iskierki. Wpatrywała się w nas spokojnym, matczynym wzrokiem.

Amaterasu

    Nie wiedziałam dlaczego miałam ochotę rzucić się nieznajomej w ramiona i zniknąć w jej świetle.
    - Nic wam nie grozi. - dodała po chwili.
    Staliśmy jak wryci. Nie doczekując się reakcji z naszej strony kobieta przedstawiła się.
    - Na imię mi Amaterasu. - powiedziała śpiewnym tonem.
    - Erza.
    - Natsu.
    - Gray.
    - Happy.
    - Lucy. - pisnęłam, gdy nadeszła moja kolej.
    - Nie musicie się mnie bać. - zapewniła a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
    - Jesteś boginią?! Wooow! Jak to jest? - zapytał rozgorączkowany Natsu, który w niczym nie przypominał chłopaka sprzed pięciu minut. Był sobą.
    Amaterasu roześmiała się.
    - Tak, jestem. A odpowiadając na drugie pytanie to wielka odpowiedzialność.
    Nagle obróciłam się. Nigdzie nie mogłam dostrzec Leo.
    - Lucy, twój przyjaciel powrócił do swojego świata. Zużył mnóstwo magii bym mogła odnaleźć wasz trop w sercu.
    - Jakim sercu? - zapytała zdziwiona Erza.
    - To przypominało czarną otchłań! - dorzucił Happy.
    - Masz rację. - przytaknęła. - Jednak czyż nie można na to spojrzeć z innej perspektywy? Mnie przypominało to ogród. Zarośnięty, skąpany w ciemności ogród.
    - Jak to?
    - Gdy uwolniliście klejnot przeniósł on wasze dusze do serca jego właściciela. Tylko on zna wyjście z zaświatów.  
    - To było przerażające. - wzdrygnęłam się na wspomnienie czarnych macek otaczających mnie z każdej strony.
    - Tak.
    - Ale jak można doprowadzić się do takiego stanu? - zapytał pełen powagi Natsu.
    - Za sprawą innych ludzi, wielu sytuacji czy też zatracenia samego siebie.
    - Straszne. - westchnęła Erza oplatając się rękoma.
    - Nie łatwo jest pamiętać kim się jest jeżeli wszyscy i wszystko naciska na ciebie siłą większą od twojej.
    Słuchałam łagodnego tonu Amaterasu. Dopiero teraz dotarło do mnie, że rozmawiamy z boginią! Rozejrzałam się wokół. Staliśmy w powietrzu w chmurach a za nami wschodziło słońce zalewając niebo różnorodnymi barwami.
    - Czy mogę prosić was o przysługę? - zapytała nagle bogini po dłuższej chwili obserwowania Natsu.
    - Jasne. - odparł spokojnie chłopak szczerząc się.
    - Spotkacie wkrótce osobę, której serce stacza się w dół. - zaczęła poważnie. - zaopiekujcie się nią a ona odwdzięczy się wam w waszym zadaniu. Wiedzcie, że jest ono poważniejsze niż sądzicie.
    - Masz nasze słowo. - odpowiedziała Erza skłaniając się.
    - Dziękuję. - bogini jakby ulżyło.
    - A czy możesz chociaż dać nam jakieś wskazówki? - zapytał Gray.
    - Przykro mi. To wasze zadanie dowiedzieć się kim jest owa osoba, o której mówię. Dam wam jednak małą podpowiedź. Ma duszę podobną do któregoś z was.
    Amaterasu uśmiechnęła się po raz ostatni. Machnęła dłonią a miliony iskierek otoczyły nas ze wszystkich stron. Już się nie bałam. Natsu stanął bliżej mnie łapiąc mnie za rękę. Ochoczo odwzajemniłam uścisk a potem niczym spadająca gwiazda spadliśmy na ziemię.
    Gdy lecieliśmy doszły do nas ostatnie słowa bogini.
    Zwróćcie jej klucz.

***
Rozdział o wiele szybciej niż miał być. Cóż tam bardzo spieszyłam się z jego wstawieniem, że skróciłam go nieco. Nie martwcie się! Następny ma być dłuższy i luźniejszy :) Spostrzegawczy zauważą nowy szablon. Jest to praca Ateny za co po raz setny jej dziękuję. Piszcie swoje domysły, jestem ciekawa waszych wyobrażeń :D