Zamówienie dla: Yukki
Paring: Gray x Juvia
Tytuł: "Kobiece powody"
- Otwieram rozprawę przed Sądem
Magnoliańskim. - rzekł Makarov Dreyar ubrany w togę z fioletowym żabotem
charakterystycznym dla sędziów. Na szyi przewieszony miał gruby, pozłacany
łańcuch, końcu na którego spoczywał znak Fairy Tail. Dzięki tak obfitemu
ekwipunkowi było go słychać przy każdym kroku.
Wypełniona dotąd szeptami sala rozpraw
natychmiastowo umilkła. Widzowie postępowania spięli się i z lekkim
podenerwowaniem łypali to na Makarova, to na oskarżonego. Natsu poprawiwszy
różową muszkę poszedł śladem pozostałych obserwatorów. Miał się zachowywać i
później zdać relację do lokalnej gazety. Wyszukiwanie świeżych plotek było jego
zadaniem.
- Będzie rozpoznana sprawa Gray’a
Fullbuster’a. - obwieścił Dreyar udając, że nie słyszy cichych stęknięć ze
strony publiki. - Stawił się oskarżony.
Ciemnowłosy chłopak wstał. Ubrany w drogi
garnitur nie prezentował się, jak typowy przestępca doprowadzony z aresztu.
Patrząc w blat ławy unikał przeszywających spojrzeń. Sam stresował się tysiące
razy bardziej, niż wszyscy zebrani tu ludzie. W końcu był niewinny! Nerwowo przełknął
ślinę.
- Lat dziewiętnaście, zamieszkały w
Magnolii, członek gildii magów Fairy Tail. - mówił kolejno sędzia, a każde z
tych słów brzmiało, niczym ostry sztylet przewinienia. Zupełnie jakby obwiniano
go o urodzenie się.
- Oskarżam Graya Fullbustera o to, że w
przeciągu całego swojego życia odmawiał przyznania się do najoczywistszego
faktu na Ziemi i reszcie układu słonecznego. - teraz pałeczkę przejął pan
wredny prokuratorek, który niebezpiecznie przypominał Gildartsa. - Za ten czyn
grozi mu dożywotnie pozbawienie wolności.
- Czy zrozumiał pan treść odczytanego
zarzutu? - spytał Dreyar ostrym tonem. Czego tu nie ogarniać? W końcu był
prosty i przejrzysty.
Gray ściągnął brwi starając się zrozumieć,
w co takiego znowu się wplątał. Gdy jego blondwłosa obrończyni szturchnęła go w
bok niepewnie pokiwał głową.
- Przyznaje się pan do dokonania winy? -
ciągnął Makarov, najwyraźniej znudzony zadawaniem po raz trzeci tego samego
zestawu pytań. Wcześniej przez salę sądową przewinął się Alzack za napaść z
bronią w ręku oraz Gajeel za kradzież i spowodowanie uszczerbku na zdrowiu
trwającego ponad siedem dni.
- Oczywiście, że nie! - warknął odzyskawszy
zdolność mówienia. Na zmianę zaciskał i rozprostowywał palce dając upust swojej
złości. Został wkręcony! Ale nikogo to nie interesowało.
- Pouczam, że przysługuje panu prawo do odmowy składania wyjaśnień. Może pan również odmówić odpowiedzi na poszczególne pytania.
- Pouczam, że przysługuje panu prawo do odmowy składania wyjaśnień. Może pan również odmówić odpowiedzi na poszczególne pytania.
- Tak, wiem o tym. - ton, którego użył był
zaskakująco grzeczny.
- W takim razie jakie jest pańskie
stanowisko?
- Będę się bronić. - rzekł czując nagły
przypływ pewności. Nie zamierzał jej zmarnować, gdyż prawdopodobnie mogła
zniknąć tak szybko, jak się pojawiła.
- Słuchamy. - Dreyar oddał mu prawo głosu i
umościł się wygodnie na swoim siedzeniu. To była jego ulubiona część
postępowania, w której mógł jedynie wysłuchiwać cudzych lamentów i uspokajać
podburzonych świadków. Szczerze żałował, że wnoszenie popcornu na salę było
niedozwolone, gdyż niektórym sprawom należała się conajmniej nominacja do
Oscara.
- Jestem niewinny. - szkoda, że te dwa
słowa nie załatwią sprawy.
- Dlaczego tak pan sądzi? - pytanie zostało
skierowane ze strony Gildartsa. Mężczyzna nie wyglądał na kogoś w dobrym humorze,
a wręcz przeciwnie.
W pewnym momencie na jego biurku tuż obok
opasłych tomisk o prawie Gray dostrzegł tabliczkę z napisem: „Gildarts Clive -
Strażnik kobiecych serc”.
Chyba rzeczywiście wpadł jak przysłowiowa
śliwka w kompot.
- Znalazłem się tu nie wiem jak i nie wiem
za co.
- To może ja panu przypomnę. - a wstając
dodał - Wnoszę o ukazanie materiału dowodowego numer jeden.
- Zarządzam odtworzenie nagrania. - Makarov
jedynie machnął lekceważąco ręką.
Wtem zgasło światło a z sufitu wysunął się
projektor. Na całkowicie białym kawałku ściany wyświetlono krótki filmik, który
w sporym skrócie przedstawiał zwyczajny dzień Graya, ale..! No właśnie ale!
Gdyby tak dobrze się przyjrzeć na większości kadrów znajdowała się śledząca
chłopaka Juvia. Mało tego, film został tak skonstruowany, by móc posądzić go o
jej ignorowanie! Kiedy nawet nie wiedział, że jest gdzieś w pobliżu!
- Jak nam pan to wyjaśni? - spytał Clive, a
jego głos spowodował ciarki na plecach większości zgromadzonych.
Gray zaciskał zęby próbując
opanować gniew. Niech on tylko ją zobaczy, to ta nieszczęsna niewiasta pozna
znaczenie słów „mścić się”.
- Zostałem wrobiony. - potrząsnął głową,
jakby próbował pozbyć się z głowy wcześniejszych obrazów. - To wszystko nie
tak! Przecież ona mnie cały czas śledzi!
- A więc teraz chce pan zrzucić winę na
bezbronne dziewczę? - prokurator zinterpretował słowa Graya tak, żeby mógł
dalej go oskarżać.
Publiczność zabuczała.
- Bezbronne? - Fullbuster parsknął. - Jest
groźniejsza niż niejeden smok.
- Śmiałe stwierdzenie. - Gildarts oparł się
wygodniej na krześle i opuszkiem palca gładził brodę. - Czy mogę prosić o jego
potwierdzenie?
W tym momencie wstała obrończyni Graya,
najlepsza prawniczka w Magnolii - Lucy Heartfilia.
Prokurator nie lubił się z nią mierzyć,
gdyż jej argumenty były niezwykle trafne a poza tym jest jedną z przyjaciółek
jego ukochanej córeczki. Tych hojnie obdarzonych przez naturę przyjaciółek.
Blondynka wyjęła z koperty plik zdjęć i pokazała
je zgromadzonym. Fotografie przedstawiały: ołtarzyk miłości poszkodowanej znajdujący
się w ukrytym pokoju jej domu, ukradzione przedmioty, których wcześniejszym
właścicielem był Gray, burzowe chmury nad Magnolią wywołane samą
emocjonalnością Juvii oraz zniszczenia, jakie wywołała po jednej z misji.
Ostatnie zdjęcie mogło by być obrazkiem do historycznych podręczników
przedstawiający antyczne ruiny, a nie fragment współczesnego miasta.
- Pani Loxar posiada odpowiednią siłę, by
kogoś skutecznie uciszyć. - zaczęła Lucy. - Prócz tego, jak widzimy ma pewne
zaburzenia psychiczne i wymaga profesjonalnej opieki medycznej. Pozostawiona
sama sobie może spowodować potężne szkody. Jest kobietą, a to oznacza, że może
mierzyć się z nią tylko ktoś identycznej płci. Mężczyzna zaraz by został
oskarżony o podniesienie ręki na kruchą istotę. Czyż nie, panie Clive?
Mężczyzna poczerwieniał i odwrócił wzrok.
- Zapewniam, że zachowywałaby się inaczej,
gdyby oskarżony TEGO sobie nie uświadomił. - wymamrotał czując, jak kolejne
argumenty wylatują mu z rąk.
- Czego? - spytał Gray, nim zdążył ugryźć
się w język.
Dziwił się, że po spojrzeniu jakim został
obdarowany mógł swobodnie oddychać.
- Że kochasz Juvię.
***
- Dobra! - wrzasnął szamocząc się w łóżku.
- Poddaje się! Tak macie rację!
Obudził się dopiero, gdy dzięki sile
grawitacji runął na twardą podłogę. Kołdra plącząca się między kończynami wcale
nie ułatwiała podniesienia się.
Przez pierwszych kilka minut po prostu
leżał nie mogąc opanować oddechu i serca, które biło w nienaturalnie szybkim
rytmem. Oczami wyobraźni widział jeszcze salę sądową i akt oskarżenia. Zaraz,
zaraz o czym on był? Wykroczenie? E nie, przecież Gray nie działa na szkodę
społeczną. Przestępstwo? No to już bardziej realne, ale jakie konkretnie? To
było coś głupiego i naprawdę oczywistego, co robił cały czas. Jak to się
nazywało?
- Miłość. - szepnął ukrywając twarz w
dłoniach. Rozmasowując obolałe ramiona zastanawiał się, jak mógł byś takim
idiotą. Żeby dopiero własna podświadomość pokazała ci prawdę, musisz spaść
wyjątkowo nisko.
Rzuciwszy kołdrę na łóżko ruszył w kierunku
łazienki licząc na to, że zimny prysznic wystarczająco go rozbudzi
***
Dzień był przepiękny! Ptaki ćwierkały,
słonko przyjemnie grzało i nawet uliczny grajek przestał fałszować.
Gray uwielbiał takie dni, w których mógł
oddychać pełną piersią i czuł, że żyje. Zazwyczaj objawiało się to szerokim
uśmiechem, zdobiącym jego ponurą twarz i sprężystym chodem. Raźnym krokiem
zmierzał w kierunku domu Juvii, by podzielić się z nią radosną nowiną. W
międzyczasie pomógł staruszce z zakupami, zrobił pamiątkowe zdjęcie zakochanej
parze i pozbierał wysypane owoce sprzedawczyni z okolicznego warzywniaka. Swoją
pozytywną energią dzielił się ze światem, a jego dobry humor świecił jaśniej
niż słońce.
Docierając do odpowiedniego budynku
przystanął. Poprawiwszy fryzurę, marynarkę i kupione wcześniej kwiatki nie
zapukał, póki nie wziął uspokajającego wdechu.
Czekał.
No i czekał dalej.
Niecierpliwie zastukał stopą o podłoże.
Czekał jeszcze troszeczkę dłużej.
Kilka minut później przełknął nerwowo ślinę
i spojrzał na uchylone okno.
Wciąż nikt nie otwierał.
Przeklinając w duchu obcisłe spodnie zrobił
to, o co w życiu by siebie nie posądził.
Wszedł do środka w stylu Natsu.
Gray rozejrzał się po pomieszczeniu.
Zawołał dziewczynę kilka razy, ale odpowiedziała mu jedynie cisza. Do głowy
przychodziły mu same najczarniejsze scenariusze. Może ktoś ją porwał? Albo
wywabił z mieszkania i właśnie torturuje?
- Głupek. - parsknął uderzając się otwartą
dłonią w czoło. - Pewnie gdzieś wyszła, niedługo wróci.
W tamtej chwili powinien grzecznie wyjść,
zająć się swoimi sprawami i wrócić późnym wieczorem. No cóż, niestety dał
ponieść się jednej z najgorszych ludzkich pokus - ciekawości. Dlatego zamiast
posłuchać głosu zdrowego rozsądku zachował się niczym rasowy złodziej i
rozpoczął przeszukiwanie.
Mieszkanie… jak mieszkanie. Kuchnia,
sypialnia, salon, łazienka. Trochę bałaganu tu i ówdzie. Gdzieś podłogę zdobiły
ścinki papieru i brokat, nierówno poukładane pudełka wyglądały jakby miały
zaraz runąć, na parapecie powoli zbierał się kurz. Nic nadzwyczajnego.
Gray miał właśnie wychodzić, gdy w pewnym
momencie dostrzegł ukryte za wysokim kwiatem małe drzwiczki. Skądś je kojarzył.
Miały może metr wysokości, więc musiał się nieźle nagimnastykować, by sprawdzić
co takiego ukrywają. Widok, jaki zobaczył przyprawił go o dreszcze.
Pomalowane na soczysty róż ściany to
jeszcze nic, pikuś wobec innych „ciekawych” rzeczy. Pierwszym, co rzucało się w
oczy był ołtarzyk w całości poświęcony Fullbusterowi. Wśród przyczepionych do
tablicy korkowej zdjęć znalazł te, które zobaczył w filmie w swoim śnie. Lekko
zniesmaczony powiódł wzrokiem po innych przedmiotach. Nawet znalazł swoją
ulubioną koszulę, którą zgubił jakiś miesiąc temu. Przytykając nos do materiału
zaciągnął się jego nowym, miętowym zapachem. Zarumieniony odłożył odnalezioną
część garderoby i przełykając ciężko ślinę wyszedł z pokoju.
***
- To już jest
koniec, nie ma już nic… - zanuciła wesoło przestępując z nogi na nogę.
Wiatr figlarnie rozwiewał jej niebieskie włosy a słońce
sprawiało, iż oczy przypominały fragment nieba. Na zarumienionej twarzy malował
się tajemniczy uśmiech. Żółta sukienka falowała ukazując wszystkie możliwe
walory szczupłej sylwetki. Gdy tak szła mijając innych ludzi mężczyźni oglądali
się za nią a ich partnerki fukały z zazdrości, starając się odwrócić uwagę
samców od nieznajomej piękności.
- … jesteśmy
wolni, możemy iść… - spomiędzy pomalowanych błyszczykiem ust wydobywał się
słodki dźwięk. Gdyby można go zmaterializować przypominałby kolorowy dym. Z
każdym słowem zmieniałby swoją barwę i iskrzył w słońcu.
- … to już jest
koniec, możemy iść, jesteśmy wolni, bo nie ma już nic.
***
- Coś taki nie w sosie, Gray? - spytała
Mira, gdy po raz kolejny nakryła maga na odstraszaniu przyjaciół przez minę
godną seryjnego mordercy. - Rozluźnij się.
Westchnąwszy przeciągle oparł czoło o blat
barku i zamknął oczy.
- Mam dość czekania. - wyznał głosem
strudzonego życiem człowieka. Brzmiał jak jakiś staruszek a nie pełen sił
młodzieniec.
- Huh? Na co? - podpuściła go chcąc zdobyć
więcej informacji.
- Aż Juvia wróci z misji. - wyjawił, jednak
wciąż nie podniósł głowy. - Akurat, gdy muszę z nią pogadać.
- Nie brała żadnego zlecenia. - zdziwiona
Mira na wszelki wypadek przewertowała gruby zeszyt z zapisanymi zadaniami.
Ostatnią wzmianką o Loxar był grupowy pościg w zeszłym miesiącu.
- Jak mogła zapaść się pod ziemię? -
warknął zirytowany Gray. Mało brakowało a zacząłby się wyżywać na i tak będącym
już w opłakanym stanie długopisie.
- Gdy widziałam ją ostatnim razem
zachowywała się normalnie. - zastanowiła się na głos. Odgarnąwszy za ucho biały
kosmyk przysiadła się do maga.
- Nie mam pojęcia, co mogło się stać.
- W dodatku praktycznie z dnia na dzień. -
zauważyła.
- Znasz może jakiegoś Holmesa? - spytał ironicznie.
- Znasz może jakiegoś Holmesa? - spytał ironicznie.
Odpowiedział mu blady uśmiech.
- Wybacz, ale jedynie książkowego.
W międzyczasie przez gildię przewinęło się
mnóstwo osób. Niestety, jak wynikło ze specjalnie przeprowadzonego wywiadu
żadna z nich nie miała pojęcia o miejscu pobytu Juvii, czy też jej planach na
najbliższy czas.
Mirajane mogła przysiąc, że pod koniec dnia
kilka włosów z ciemnej czupryny Graya poszarzało.
- Wiecie może dlaczego was wezwałem?
Ubrany w wojskowy mundur Gray nerwowo
przechadzał się to w jedną to w drugą stronę. Trójka magów zaprzeczyła kiwając
głowami.
- No jasne. - rzekł wodząc po ich
zdumionych twarzach surowym wzrokiem. - Przecież wam nie mówiłem, więc skąd
macie wiedzieć?
- Chcesz żebyśmy pomogli ci szukać twojej
piątej klepki? - Natsu przewrócił oczami.
- Dzieci i szeregowi głosu nie mają.
Różowowłosy pomachał mu pięścią przed
nosem.
- Zaraz nie będziesz miał twarzy!
Erza, której zaczęła już pulsować żyłka na
czole poważnie zaczęła zastanawiać się nad wysupłaniem kilku groszy i zakupem
knebli. Ile można ich tak słuchać?
- Może po prostu wyjaśnisz nam o co chodzi?
- zasugerowała Lucy obawiając się rękoczynów.
Gray prychnął na nią, co dodatkowo
rozwścieczyło Natsu.
- Jak ty się zwracasz do kobiety, wsioku?!
- Normalnie? - spytał rozmasowując obolałe
skronie. No jak w przedszkolu, możesz tłumaczyć tysiące razy a i tak zrozumie
zaledwie kilka słów. - A teraz p r o s z
ę posłuchajcie. Potrzebuję waszej pomocy w szukaniu Juvii.
Brew Erzy wystrzeliła w górę. Z żywym
zainteresowaniem wsłuchiwała się w prośbę rozbudowaną o dodatkowe szczegóły.
Choć plan miał kilka usterek, ku widocznemu niezadowoleniu Natsu na koniec skinęła głową.
- W dniu dzisiejszym powołuję Komitet
Poszukiwawczy Loxar ze mną na czele!
- Matole nie mówi się „w dniu dzisiejszym”.
- ale pochłonięty własnymi myślami Fullbuster nawet nie zwrócił uwagi na
poprawkę różowowłosego.
***
- Zachodnia część pusta. - zakomunikowała
Lucy. Otrzymawszy od dowódcy specjalny (i dość obcisły) czarny strój biegała po
mieście szukając znajomej dziewczyny. Niestety ta zapadła się jak kamień w
wodę. Doprawdy, cóż za ironiczne stwierdzenie.
Gray zbył ją machnięciem ręki i odznaczył
kolejny obszar na mapie, która zajęła centralną część ściany w jego salonie. W
ogóle cały dom w mgnieniu oka przerobił na bazę wojskową. Wszędzie walały się
papiery z masą niepotrzebnych informacji, wywiadów i spisem mieszkańców.
Szukał jej wszędzie. Znaczy się sam
siedział na tyłku i nie ruszał się z pokoju. Bazując na zebranych przez
członków KPL informacjach opracowywał i analizował wszystkie możliwe zdarzenia.
W pewnym momencie na jego biurku wylądował
papierowy samolocik. Jak się okazało wiadomość nadała Erza pisząc w niej o tym,
że pewne starsze małżeństwo widziało Juvię przy nowo otwartym centrum handlowym…
kilka dni temu.
Gray w przypływie złości zerwał z głowy
swój śmieszny berecik i rzucił nim o ziemię.
- Kawy! - zawołał odgarniając przydługie
włosy ze spoconego czoła.
Kilka
chwil później do pomieszczenia wleciał Happy. Czarny uniform krępował jego
ruchy i boleśnie wpijał się w ciało. Lucy widząc go po raz pierwszy ledwo
powstrzymywała śmiech. „Chcesz być piękny, to cierp!” podsumowała wychodząc na
obchód. Szkoda tylko, że exceed wolał siedzieć w błocie, aniżeli nosić na sobie
to gumowe coś.
Happy chciał oddać filiżankę tak szybko,
jakby przenosiła ona jakąś zakaźną chorobę. Do tego potwornie trzęsły mu się
łapki, więc nic dziwnego, że oddając napój spowodował nieszczęście.
- No i co narobiłeś?! - ryknął zdenerwowany
Gray. Na jego nowej ulubionej koszuli (w końcu wcześniejsza została skradziona)
widniała ciemna, mokra i gorąca plama. Mag tupiąc głośno przemierzył pokój i narzuciwszy
na plecy płaszcz wyszedł z domu nic nie mówiąc.
A się w nim gotowało! Gdyby właśnie padało,
kropelki wody z pewnością parowałyby stykając się z jego skórą.
Trzymając zaciśnięte pięści w kieszeniach
szedł przed siebie szukając dobrego sposobu na pozbycie się kipiącej
frustracji. Nawet nie patrząc przed siebie, jakby wiedziony instynktem dotarł
pod wspomniane wcześniej centrum handlowe. Korzystając z okazji wszedł do
pierwszego lepszego sklepu, by wymienić górą część stroju.
Przemierzając kolejne półki z ubraniami
przypominał wrak człowieka. Z podkrążonymi oczami i lekko rozchylonymi,
spękanymi ustami odstraszał od siebie wszystkie sprzedawczynie, toteż mógł
wybierać koszulę w spokoju.
Nagle przy stojakach z
wywieszonymi na wieszakach ubraniami coś drgnęło. Gray używając znacznie więcej
sił, niż normalnie w końcu rozsunął ciuchy a jego oczom ukazała się wątłej
postury postać zwinięta w kłębek.
Jego oczy wyglądały jak dwa spodki.
Mechanicznie, przypominając robota znokautował osobę, którą odnalazł między
materiałami i przerzucając ją sobie przez ramię opuścił sklep. Oczywiście
został odprowadzony przez liczne, zdziwione spojrzenia klientów.
***
Dziewczyna obróciła się na drugi bok i
słodko chrapnęła. „Słodko” według Fullbustera, który już od dobrej godziny
siedział w bezruchu i wpatrywał się w Juvię, jakby była jakimś bóstwem.
Wcześniej oddelegował prywatną armię KPL do domu z krótką informacją, że
wszystko jest już w porządku. Teraz pozostało mu czekać.
Tymczasem leżąca na kanapie magini tylko
symulowała głęboki sen. Tak naprawdę delektowała się obecnością chłopaka. Wciąż
czuła na sobie jego lodowaty dotyk i nawet puściła w niepamięć to, że niósł ją
jak worek ziemniaków, a nie damę. Bała się otworzyć oczy, bo było jej trochę
głupio. Bała się reakcji ciemnowłosego.
Nagle została zaatakowana i poczuwszy na
policzkach chłodne palce otworzyła oczy.
Patrzyli tak na siebie dłuższą chwilę,
zupełnie nie wiedząc, co powiedzieć. Żadne z nich się nie poruszyło choćby o
milimetr.
- Paniczu Gray.
- Juvia.
Fullbuster kiwnął głową na znak, by mówiła
pierwsza.
- Juvia przeprasza. - odwróciwszy wzrok
poczuła, jak na policzki wkrada się jej rumieniec. - Naprawdę nie chciała
panicza unikać.
- Unikać? - powtórzył kręcąc głową z
niedowierzaniem. To on wylewał z siebie siódme poty i wypruwał żyły martwiąc
się o jej bezpieczeństwo, a ona robiła to wszystko specjalnie?
Dziewczyna skinęła niepewnie głową.
- Dlaczego? - tonem głosu starał się ją
zachęcić do dalszych zeznań.
- Bo po części to i wina panicza.
Gray westchnął przeciągle.
- Co takiego znowu zrobiłem? - Oho, zaraz
usłyszy jeden z tych głupich babskich powodów, z których powstają fochy. Był
przekonany, że zaraz zostanie przez niego zwalony z nóg.
Trzy.
Dwa.
Jeden.
- Panicz przekroczył limit spotkań z innymi
kobietami. - wyznała podnosząc wzrok. Wyglądała na śmiertelnie poważną.
Gray’owi drgnęły kąciki ust. Chwilę później
pomieszczenie wypełnił jego głośny śmiech.
- C-co tak bawi? - burknęła dziewczyna.
Pomimo najszczerszych chęci nie była w stanie zrozumieć jego zachowania.
Fullbuster położył jej rękę na głowie i
delikatnie zmierzwił włosy. Przygryzł wargi, by jego szeroki uśmiech nie ujrzał
światła dziennego.
- A można to jakoś wyzerować? - w jego
oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
Dziewczyna zastanowiła się chwilę.
- To Juvia proponuje tak: jeden buziak to
jeden dzień bez limitu.
- Niech będzie! - przystanął ochoczo.
Postanowił natychmiast zacząć nadrabiać zaległości, by już nigdy nie musieć jej
szukać.
***
Hejka! W końcu się udało! Jest i oto zamówienie :)
Mam nadzieję, że mi wyszło. Jak widać odbiło się na tym czego uczyłam się na test - mięliśmy na wosie dział z jakże dumnym tytułem - "prawo".
No to jedziemy z planem: do 29.03 sprawdzę resztę opowiadania a 30.03 wstawiam kolejny rozdział Opętanych (na 100% bo jest już napisany :P) Od przyszłego tygodnia mam chyba z 8 dni wolnych, więc będę chciała napisać tyle rzeczy, ile się da.
I serdeczne pozdrowienia dla nowej czytelniczki!
<jak również dla tych, którzy jeszcze się nie ujawnili>
PONIŻEJ ZNAJDUJE SIĘ ANKIETA!
PRZYPOMINAM, ŻE NIE GRYZIE!
To do poczytania!
One-shot wyszedł super! (Drugi raz pisze komentarz bo poprzedni zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach)
OdpowiedzUsuńN: Niechcący cofnęłaś stronę -_-
Cicho! Nie słuchaj jej ona od rzeczy gada!
Najbardziej podobał mi się fragment z rozprawą w sądzie przy której szczerze mówiąc się chichrałam :3 bardzo ciekawy pomysł na takie coś. Należą się brawa xD
I to jak Gray w mundurze (wyobrażam go sobie w mundurze *-* cudo) zwołał KRL by szukali Juvi xD ale zdziwiła mnie jedna rzecz... Natsu poprawił Graya O.o
N: Co w tym dziwnego?
Natsu i gramatyka? Natsu poprawiający kogoś? Nie umiem sobie tego wyobrazić. Widać mam bardzo małe mniemanie o Natsu w tej dziedzinie xD
N: A w jakiej dziedzinie masz większe?
Jest uuultraaa słodki, przystojny, jego różowe włosy są cudne, jego charakter jest zajebiaszczy :D ... miałam komentować gruvie a przez ciebie zbaczam z tematu!
N: To tylko i wyłącznie twoja wina...
;_; nie wiem czemu ale to że Gray znokautował Juvię i niósł ją jak "worek ziemniaków" było urocze xD I powód Juvii był na prawdę poważny. Gray jesteś okropny naśmiewając się z niej >.<
Gray: Kobieta widzi co chce widzieć.
Gray? Co ty tu robisz?
G: Czytam jak kolejna osoba swata mnie z Juvią ;_; i na prawdę serdecznie mam tego dość. Wychodzę.
Idź idź i załóż coś na siebie! No to ten tego xD weny życzę i czekam na rozdział opętanych.
G: A stanęłaś w połowie drugiej sagi.
Miałeś sobie pójść!!! Doczytam to >.<
TO BYŁO CUDO!!!
OdpowiedzUsuńŚwietna komedia i słodkie zakończenie.
Dzięki, życze weny.
Yukki :)