- Jak przyjemnie. - zamruczał Jellal, gdy
powróciwszy z długich zakupów z Erzą zagrzebał się między puchowymi poduszkami.
Fernandes spędził z dziewczyną cały dzień.
Niczym wierny pies towarzyszył swej pani od porannej wizyty w gildii przez
spotkanie z Lucy, spacer po parku i wieczorne zajście do sklepu. Tam też został
pokuszony odwiedzeniem Fairy Hills, gdzie Erza miała przygotować ciepłe kakao i
rozpakować kupione w najlepszej cukierni w mieście ciasto. Tak dobra okazja do
rozmowy prędko się nie nadarzy.
Roześmiane oczy magini lśniły odbijając
blask ognia z kominka. Przy Jellalu zawsze zachowywała spokój i rozwagę.
Ponieważ zależało jej na nim, nie pokazywała swojej straszniejszej formy bojąc
się, iż niebiesko włosy zwieje gdzie pieprz rośnie. Chociaż tego nie wiedziała,
tenże mały fakt i tak był akceptowany. W końcu stanowił część jej osobowości.
- Nie wiedziałam, że jesteś taki
wygodnicki. - zaśmiała się i z brzdękiem odstawiła kubki pełne ziemskiej
ambrozji na stolik ozdobiony wazonem i włożonymi do niego świeżo zebranymi
liśćmi. Ot akcent przypominający o nadejściu jesieni. Prawdę mówiąc Scarlet
uwielbiała mieć wokół siebie przedmioty nawiązujące do aktualnego stanu rzeczy.
Wyglądało to niczym świadectwo nienaruszalnej teraźniejszości.
- Nie wiedziałem, że tyle chodzisz. - odbił
piłeczkę dźwigając się na ramieniu do pozycji siedzącej. Omiótłszy zachwyconym
spojrzeniem słodkości (z dodatkiem Erzy) mógł rozpocząć zeznania. Czuł się, jak
na rozprawie sądowej.
- Erzo. - zaczął pewnie. Magini
przekrzywiła głowę w jego stronę jednocześnie trzymając w zębach widelczyk. -
Możemy porozmawiać?
Czerwono włosa zmarszczyła brwi. Czyżby nie
podobał mu się dzisiejszy dzień? Albo chciał COŚ zaproponować? Tę jedyną rzecz,
od której kobietom szaleje w brzuchu tysiące motyli a ich usta zastygają w
wiecznym uśmiechu.
- Nie musisz pytać o tak banalne rzeczy. -
odparła ostrożnie. Swoje myśli i marzenia odepchnęła niewidzialną dłonią, jakby
były nic nieznaczącymi muszkami.
Jellal uniósł lekko kąciki ust, ale zaraz
na powrót spoważniał. Mieszanie łyżeczką w kubku było jednym ze sposobów zajęcia
czymś dłoni. Jeszcze tylko przeciągłe westchnienie i…
- Jestem tu z tobą i innymi dzięki układowi,
który zawarłem z Radą. - zrobił to.
Zaskoczona Erza zamarła z otworzonymi ustami
i przyłożonym do nich napojem. W myślach powoli powtarzała kolejne słowa. Jak
on mógł współpracować z Nimi. Przecież oni pozbawili go wolności!
- Dlaczego? - zapytała. Przez tysiące
przelatujących myśli i mętlik w głowie nie mogła wypowiedzieć bardziej
złożonego zdania.
- Podejrzewamy… - Jellal przerwał na moment
i zdając sobie sprawę z popełnionego błędu zaczął jeszcze raz. - To znaczy Rada
podejrzewa, że Zeref wykona wkrótce ruch.
- Na jakiej podstawie? - dociekała węsząc
niebezpieczeństwo.
- Praktycznie jedynie przypuszczeń. - odrzekł kwaśno. - Od dłuższej pory nie dało się namierzyć żadnej jego działalności. Jednak od pojawienia się dziewczyny coś uległo zmianie.
- Praktycznie jedynie przypuszczeń. - odrzekł kwaśno. - Od dłuższej pory nie dało się namierzyć żadnej jego działalności. Jednak od pojawienia się dziewczyny coś uległo zmianie.
- Noemi. - zgadła a gdy Jellal kiwnął głową
zacisnęła pięści.
- Ona i Wilson są pod moją stałą
obserwacją. Jeżeli będę dostarczać raporty dadzą mi spokój. - zabrzmiało to tak
samolubnie, że speszony Fernandes obrócił wzrok. Erza chcąc dodać przyjacielowi
otuchy położyła rękę na jego dłoni. Obdarzona bladym uśmiechem poznała wypowiedzi.
- Prawdopodobieństwo, że Noemi odzyska
pamięć i świadomość jest prawie zerowe. Do tej pory będzie całkowicie czysta i nietykalna
podobnie jak Wilson. Skazą na ich kartotekach jest powiązanie z Zerefem. -
Jellal wyciągnął z kieszeni spodni zmięty kawałek papieru. - Wstępne
sprawozdanie z Wirusa.
Scarlet odebrawszy kartkę zapisaną ukośnym
pismem chłonęła każde słowo.
- Lordzie. - Katsumi schylając się nisko
oddał cześć swemu panu.
- Jakie wieści przynosisz? - głos
rozchodząc się po pomieszczeniu wywoływał spięcie strażników pilnujących
wejścia. Gdy ktoś przychodził do Czarnego Maga ten zmieniał ton i postawę na
bardziej poważne niż dotychczas. Z neutralnego chłopaka stawał się okrutnym
mężczyzną o czerwonych tęczówkach. Dokładnie w tej chwili szkarłatne oczy z
uwagą obserwowały kapitana oddziału Youkai.
- Cienie dokonały wyboru. - blondyn
wróciwszy do wyprostowanej postawy wyjął zza pleców przezroczyste pudełeczko, w
którym poruszały się czarne macki. Szukając wyjścia dokładnie badały wewnętrzną
fakturę pułapki. Cały czas w ruchu kotłowały się niebezpiecznie blisko wieczka.
- Zaiste. - Zeref pewien swoich przekonań
dochodzenie Katsumiego tratował raczej jako zbędne potwierdzenie faktu.
- Chociaż w kontakcie z dziewczyną wywołują
u niej zmiany osobowości. - z taką oto
obawą szedł na spotkanie. Pomimo rozmyślania nad przyczyną zjawiska nie znalazł
żadnej racjonalnej odpowiedzi.
- Zbędny kłopot. - skomentował Zeref.
Wstając z tronu przemierzał salę z rosnącym uśmiechem. - Potrzebujemy jedynie
ciała.
Chwilę później uwięzione Cienie zostały
umieszczone na specjalnym podeście.
KONIEC SAGI WIRUS
***
W końcu po prologu, 19 rozdziałach i epilogu (co w sumie daje 21 części) dotarliśmy do końca drugiego etapu naszej historii.
Zakończenie krótkie dokładnie takie, jak miało być. Chociaż było mało NaLu-manii to chciałam pokazać więcej Noemi i Wilsona - dwójkę wymyślonych przeze mnie protagonistów, którzy otrzymali główniejsze role. Niemniej jednak planuję dodać również inne wątki. Ile można być poważnym? Czasem jakieś romantyczne głupotki dobrze robią na mózg. :P
Kolejna saga, którą zamierzam Was uraczyć nosi tytuł "Opętani". Co tam będzie? Zobaczymy.
W każdym razie czekam na Wasze opinie i oczekiwania. Czego dać więcej, czego mniej? Czytam wszystkie komentarze mimo, że nie zawsze dodam kilka słów od siebie :)
Realizacja zamówienia rozpoczęta!
Awwwww, Jerza <3 Jakoś tak ostatnio mi jej mało. A ty o niej napisałaś <3
OdpowiedzUsuńNo i tytuł kolejnej sagi - kupiłaś mnie nim. Kocham motyw opętania (ale niekoniecznie w horrorach, tam to jest okropne xD). No i pasuje mi to, że jest to liczba mnoga ;3 Nawet jeśli to nie będzie opętanie w dosłownym tego słowa znaczeniu, tylko użyte metaforycznie, to i tak będzie ciekawie. Czekam na następny rozdział :3
Przesyłam wenę i wolnego czasu (i ochoty) życzę!
Pozdrowionka!
W końcu rozdział! Jej! Miło było gdybyś dała jakąś romantyczną scenę Jerzy w tym rozdziale... A tak poza tym: Gdzie ten festyn?! Gdzie ta całuśna budka, którą obiecałaś??? Cierpię T_T Oliwcia idzie rozpaczać, a zastąpi ją Natsuki...
OdpowiedzUsuńNatsuki: I widzisz Czarna co zrobiłaś? Oliwcia jest zawsze uśmiechnięto osobą, a przez ciebie stanie się taką ponurą paniusią jak ja. Musisz to naprawić, bo inaczej przyjdę po ciebie! -_-
Ja: Już nie przesadzaj, bo w ogóle nie doda rozdziału. Nie przejmuj się jej słowami :D Rozdział mi się podobał i czekam na następne :D
Pozdrawiam i przesyłam wenę
Natsuki: Ja to samo ;)
Ups... chyba ominęłam jeden rozdział XD
UsuńNatsuki: Nie wierzę... Ja tu grożę Czarnej, a ty co?
A ja nic :P
Natsuki: Wybacz Czarna, ale ta niekompetentna dziewczyna nie przeczytała twojego poprzedniego rozdziału. Nie wiń jej, bo to jej się często zdarza... Niestety.
Nie prawda! No w sumie tylko kilka razy dziennie, ale na serio przepraszam T_T
Czarna już zeszła na zawał, bo myślała, że zapomniała napisać o festiwalu. :P
Usuń