Dyszący ciężko Natsu sparował kolejny atak.
Nowe skaleczenia i siniaki nie sprawiały mu jednak bólu a dziką radość. W
końcu. Nareszcie. Walczył.
Kilkunastu magów zebrało się w piwnicy pod
głównym budynkiem gildii. Ale nie byle jakiej, o nie. Mówimy tu o specjalnie
zabezpieczonej piwnicy! Wielkie pomieszczenie wydrążone w podziemiach miało
zabezpieczone wszystkie ściany, sufit i nawet podłogę. Ktoś wyjątkowo mądry
nałożył na to miejsce wyjątkową barierę, której nie dało się zniszczyć od
środka. Dlatego też członkowie Fairy Tail zwrócili się do Makarova z prośbą o
udostępnienie piwnicy do ćwiczeń. Staruszek niechętnie, aczkolwiek wyraził
zgodę. Przynajmniej ilość kosztów poniesionych za naprawę niektórych obiektów
Magnolii zaczęła topnieć.
W tej chwili rozgrywał się treningowy
pojedynek między Natsu i Grayem.
Mag korzystając z chwili zawahania
przeciwnika wyprowadził kolejny atak.
- Lodowe tworzenie: Młot!
Natsu poczuł na policzku powiew wiatru, gdy
milimetry obok jego twarzy przefrunęła wielka bryła.
- Płomienny Łokieć Ognistego Smoka! - by
nie uczynić walki jednostronnej niemal natychmiast rozpoczął kontratak. Teraz
liczyła się każda sekunda.
Gray zdołał uchylić się przed atakiem i
ponownie odskoczyć na bezpieczną odległość. Kąciki jego ust uniosły się w
lekkim uśmiechu.
- Nieźle. - pochwalił. Po części naprawdę
chciał wyrazić szczery podziw i jednocześnie zyskać chwilę na przeanalizowanie
sytuacji.
Dragneel dysząc ciężko otarł mokre od potu
czoło.
- Napaliłem się. - ledwo zdołał to
powiedzieć a jego ciało samo zareagowało. Seria kopnięć, uników i
lodowo-ognistych ataków nie miała końca.
Tłum wiwatował. Niektórzy nawet zaczęli już
robić zakłady o to, kto zwycięży. Szanse były niebezpiecznie wyrównane, ale co
to za zastrzyk gotówki bez dreszczyku emocji?
-
Lodowe tworzenie: Podłoga! - dogodna dotychczas nawierzchnia stopniowo
zmieniała się w lodowisko. Rozprzestrzeniająca się gładka tafla nie miała
litości dla żadnego widocznego kawałka podłogi.
Natsu warknął zrozumiawszy niekorzystną
sytuację. Szkoda, że zauważył to dopiero, gdy szedł na Graya z „zapaloną”
pięścią i wywinął pięknego orła. Dawno nie zaliczył tak spektakularnego
uderzenia twarzą o ścianę. Plask też był niczego sobie. A śmiech widowni tym
bardziej.
- Ty! - zielone oczy zapłonęły gniewem. I
chociaż w ustach miał pełno kurzu to nie zaniechał pogróżek. - Zrobię z ciebie
mielone!
- Jeśli potrafisz. - Fullbuster wzruszył
lekceważąco ramionami. W przeciągu tych kilkunastu sekund jego koszula zdążyła
tajemniczo zniknąć i paradował w samych spodniach. Nie obyło się bez kilku
przeciągłych westchnień płci pięknej. Szkoda, że oglądająca bitwę Juvia nie wykazała
zbytniego zainteresowania. Właściwie to jej myśli znajdowały się w zupełnie
innym świecie…
Natsu z głośnym okrzykiem ruszył przed
siebie. Naturalnie ślizgał się na prawo i lewo, przez co jego ciosy traciły na
sile i szybkości.
Gray z łatwością unikał gniewnych ataków.
Jego zwinność całkowicie przyćmiła ruchy rywala. W tym momencie błyszczał wśród
widzów i nie zamierzał tak łatwo wypuścić zwycięstwa z rąk.
W pewnej chwili lód pod nogami magów zaczął
topnieć. Temperatura znacznie skoczyła w górę i po chwili bili się w małej
kałuży. Dragneel nieświadomie zaczął oddziaływać na otoczenie swoim ogniem. Szybkim
kopnięciem ochlapał przeciwnika na wysokości oczu. Ten zachwiawszy się
niebezpiecznie stracił rytm walki i oberwał pięścią w podbrzusze.
-
Widzisz?! - krzyknął uradowany Natsu. - A nie mówiłem? Jeszcze trochę i…
- A nie mówiłem? - spytał między atakami
kaszlu. - Co ty kobieta, żeby tak gadać?
Obserwująca walkę Mira prychnęła ostrzegawczo
i strzyknęła palcami. Walczący nie słuchając nikogo i niczego wznowili
pojedynek.
W tym czasie do piwnicy zajrzały Erza, Lucy
i Noe. Razem z nimi przydreptał ktoś jeszcze, ale o nim za chwilę.
Yasashisa oparła się ramionami o barierkę i
rozpoczęła obserwację. To, co stwierdziła na pierwszy rzut oka było absolutnym
brakiem wyczucia. Poza tym walczyli w dość prymitywny sposób. Żaden z nich nie
używał zmyłek, czy szybkich zmian pozycji. Zwrotność leżała, kwiczała i błagała
o pomstę do nieba.
Lucy i Erza zaraz włączyły się do aktywnego
kibicowania. Ich oczy błyszczały z podekscytowania. Najwidoczniej bitwy tych
chłopaków były czymś wyjątkowym i nader interesującym.
Po kilku minutach Noemi sporządziła w
myślach całą listę poprawek, które należałoby wprowadzić, by ta „walka” nie
przypominała kopaniny dzieci w piaskownicy. Fakt faktem dużo spodziewała się po
Smoczym Zabójcy szczególnie, że sama jest jednym z nich. A tymczasem ten gość
ewidentnie zaniżał poziom.
A tak z zupełnie innej beczki znacie może
kocią naturę? Jeżeli nie, to powiem w skrócie, że brzmi mniej więcej tak: „jam
jest pan świata, więc mogę łazić, gdzie mi się żywnie podoba. Poza tym nie
zapominaj, iż jesteś moim niewolnikiem nędzny człowieku i masz ratować mi
skórę, gdy tylko zajdzie taka potrzeba”.
Jeżeli odpowiedź brzmi „nie” poniżej
zamieszczony zostanie idealny przykład z Gasparem w roli głównej. Jeżeli
odpowiedź brzmi „tak” nie powinniście być zdziwieni tym, co za chwilę się
wydarzy.
Okazało się bowiem, iż pewien czarny kocur
(wiadomo czarny - przynoszący pecha) postanowił poczłapać za Yasashisą i trochę
powęszyć. Nowy teren okazał się być niebezpiecznym jak i intrygującym. Chociaż
miętoszenie świeżo wylizanego futerka brudnymi od jedzenia, ludzkimi rękami
było godne najwyższej kary.
Gaspar zamknięty w kręgu własnych spraw
najwyższej wagi, postanowił znaleźć dogodne miejsce na krótką drzemkę. Jedyne
posłanie, które przykuło jego uwagę znajdowało się po przeciwnej stronie
piwnicy. Niestety między nim a celem „wariowała” dwójka magów. Prychając pod
noskiem uniósł dumnie ogon i wskoczył na arenę.
Noemi z lekkim znużeniem obserwowała
treningowy sparing. Co jakiś czas spoglądała na innych widzów, lecz ci za
każdym razem odwracali wzrok. Na szczęście ich reakcja mało co ją obchodziła.
Gdyby nie była twarda pewnie spędzałaby każdą noc łkając w poduszkę.
Tymczasem magowie przymierzali się do
użycia swych najpotężniejszych ataków. Na ten najważniejszy moment wykrzesali z
siebie ukryte dotąd pokłady siły. To nic, że niemal padali ze zmęczenia, a pot
spływał po nich w nienaturalnych ilościach. Teraz liczyło się tylko jedno:
udowodnienie siły.
- Natsu!!
- Gray!!
Z głośnymi okrzykami ruszyli ku sobie a
publiczność dosłownie zwariowała. Wszyscy wołali imiona swoich faworytów.
Nadchodzące bowiem ciosy miały przechylić szalę zwycięstwa dla ognia lub lodu,
ale… No właśnie ale…
Magowie znajdowali się już centymetry od
siebie, gdy pod ich nogami zakręcił się Gaspar. Zapewne zostałoby po nim tylko
futerko (a przynajmniej jego skrawki), gdyby na pomoc nie ruszyła mu Noe.
Dziewczyna odruchowo przeskoczyła nad
barierką i w ułamku sekundy znalazła się między walczącymi. Mało tego zdążyła
złapać ich w locie za nadgarstki i odrzucić pod ściany tak, by nie została dotknięta.
Całą akcję przegapiły osoby, które akurat w tym momencie mrugnęły. Po tak
okropnym spóźnieniu mogli podziwiać już tylko kłęby kurzu.
Yasashisa podniosła kota i posłała mu jedno
z najgroźniejszych spojrzeń. Następnie syknęła coś pod nosem i przytrzymawszy
Gaspara w żelaznym uścisku ruszyła ku wyjściu.
Leżący do góry nogami Natsu wpatrywał się w
plecy brązowowłosej Zabójczyni Smoków z szeroko rozdziawionymi ustami.
Pozostali obecni w piwnicy zamarli i gdy tylko Noemi opuściła pomieszczenie
zaczęli żywo wymieniać się spostrzeżeniami.
Od przerwania treningu magów minęło jakieś
pół godziny. W tym czasie wszyscy przenieśli się do głównej sali gildii. Mira
miała ręce pełne roboty.
- I co zrobiłeś, głupku! - krzyknął
oburzony Natsu. Kropelki słodkiego napoju zaczęły skapywać na podłogę tworząc
małą kałużę.
- Ja? - spytał ironicznie Gray.- To ty
machasz łapami, gdzie popadnie. Zacząłbyś się pilnować zwierzu.
- Jak mnie niby nazwałeś! - różowowłosy
gwałtownie wstał. Jego nieprzewidywalny ruch spowodował zatrzęsienie się
stolika, a to z kolei zaowocowało spadnięciem szklanki. Efekt jest oczywisty i
zbędny do tłumaczenia.
Lucy westchnęła ciężko i podparła brodę na
rękach.
- Tak jak słyszałeś. - prychnął widząc
kolejne szkody.
- To
twoja wina! - zarzucił i obrażając się odwrócił głowę.
- Natsu. - zaczęła słodko Erza. Po chwili
trzymała już Dragneela za czułe miejsce na karku. - Chodź pokażę ci, gdzie
trzymamy szmaty. Przyda ci się na później.
W tamtym momencie dosłownie nic nie mogło
go uratować. Poziom dziennego szczęścia został już wyczerpany.
Heartfilia odprowadziła dwójkę przyjaciół
rozbawionym wzrokiem. Domyślała się, że Natsu zostanie potraktowany swoistym
erzowskim wykładem o odpowiednim zachowaniu i kilku innych rzeczach. Nie mogła
powstrzymać szczerego uśmiechu, gdy wyobrażała sobie minę Dragneela. Znając go
zapewne wykorzysta dzisiejszą możliwość zostania u niej i będzie się żalił do
białego rana. Oczywiście w międzyczasie poruszy temat walki, nagłego wkroczenia
Yasashisy i miękkiego łóżka.
- Lucy. - powtórzył po raz trzeci Gray,
podczas gdy on wciąż wpatrywała się w drzwi od schowka. Nawet zaczęła już żuć
słomkę, kiedy skończył się jej napój.
- Przepraszam. - mrugnąwszy kilka razy
wróciła do świata żywych. - Zamyśliłam się.
Fullbuster zaśmiał się cicho. Ciekawym był
fakt, iż natychmiast przestał, jak tylko przeszła obok niego Juvia. Magini skinęła
głową blondynce i nie zaszczycając chłopaka ani jednym spojrzeniem opuściła
budynek.
Lucy mruknęła przeciągle składając w głowie
pewne fragmenty układanki.
- Nadal się złości. - stwierdziła mając na
myśli Loxar.
- Aż tak to widać? - spytał a jego twarz
wykrzywił grymas niezadowolenia.
- Patrząc na wasze wcześniejsze relacje to
tak.
- Au. - syknął, gdy zdał sobie sprawę z
uczucia ciężkości, które zagnieździło się w okolicach jego serca.
- Brakuje ci tego. - było to bardziej
stwierdzenie niż pytanie.
- Wcale a wcale. - Gray wywrócił oczami i
porzucił szklankę kawy na rzecz czekoladowego ciasteczka. - W końcu mam święty
spokój.
- Tak, tak. - przytaknęła ironicznie. -
Wmawiaj sobie dalej.
Słodki wypiek zatrzymał się w połowie drogi
do ust. Po wcześniejszym ugryzieniu przypominał półksiężyc. Na szczęście winny
wciąż miał na sobie dowody w postaci okruszków w kącikach ust.
- Może i tego nie widzisz. - wzruszyła
ramionami. - Ale tak jest.
- Sugerujesz, że jestem ślepy? - burknął
wpatrując się w blat stolika.
- Raczej niezorientowany. - poprawiła. Ze
zwieszoną głową Gray przypominał jej małego chłopczyka, który właśnie
otrzymywał burę. - Nie jest ci czasem przykro?
Ciszę uznała za odpowiedź twierdzącą.
- Powinieneś spróbować wszystko naprawić.
Fullbuster uniósł głowę. W jego ciemnych
oczach malowała się niepewność.
- Skąd mam wiedzieć , czy będzie chciała
współpracować? - zapytał z lekką obawą w głosie.
- Nie dowiesz się dopóki nie spróbujesz. -
odparła mądrze. Ach, to te sławne słowa, które rzekomo mają zachęcać do
nadludzkich czynów.
-
Lucy dobrze gada. - wtrącił niespodziewanie Natsu. - Powinieneś się jej
posłuchać.
Różowowłosy mag jak zwykle szczerzył się od
ucha do ucha. Erza natomiast wyglądała jak ktoś, kto właśnie spełnił jeden z
najważniejszych obowiązków. Jeżeli jej celem było ustawienie Dragneela do pionu
powinna uzbroić się w nieskończone pokłady cierpliwości.
- Skąd ty w ogólne masz doświadczenie w
TAKICH sprawach? - fuknął Gray.
Natsu objął wolnym ramieniem Lucy.
Ciemnooki niemal wypluł ostatni kęs ciasteczka widząc u niego tak bezpośredni gest.
Erza za to uśmiechnęła się delikatnie a Mira obserwująca sytuację z pewnej
odległości ze zdziwienia otworzyła usta.
- Każda mama i każdy tata mają układ. Jak w
porządnej rodzinie.
14.02. 2015 - rozdział piąty a w nim:
Nieco o tajemniczym układzie, nocny koszmar pewnej osoby, rozmyślania i genialny pomysł!
***
Uff, nareszcie jestem. Kolejne parszywe spóźnienie grr.. Akurat miałam ostatni tydzień przed wystawianiem ocen, później gościa na całą noc i 2 dość obszerne wypracowania. Trzecie przede mną yay...
Kolejny rozdział za 2 tygodnie w międzyczasie przewiduję realizację zamówienia, chociaż też nie obiecuję, że będzie jutro, czy za dwa dni.
I bardzo, ale to bardzo dziękuję
Neko Echi (dobrze to odmieniam) za nominację, ale jestem pewna, czy zrealizuję związane z nią sprawy, więc po prostu odsyłam Was do Niej jeżeli jesteście ciekawi od kogo ją mam.
To do następnego! :)
Kolejny rozdział za 2 tygodnie w międzyczasie przewiduję realizację zamówienia, chociaż też nie obiecuję, że będzie jutro, czy za dwa dni.
I bardzo, ale to bardzo dziękuję
Neko Echi (dobrze to odmieniam) za nominację, ale jestem pewna, czy zrealizuję związane z nią sprawy, więc po prostu odsyłam Was do Niej jeżeli jesteście ciekawi od kogo ją mam.
To do następnego! :)