- Chciałbym zobaczyć tą minę jeszcze raz! -
zaśmiał się Natsu, który właśnie przywoływał w myślach wyraz twarzy Graya, gdy
ten dowiedział się, iż różowowłosy ma z Lucy dużo więcej wspólnego niż on. Nie
potrafił dokładnie nazwać tego uczucia, ale kazało mu ono szczerzyć się od ucha
do ucha i podskakiwać co kilka kroków.
Heartfilia posłała mu sójkę w bok.
- Nie ładnie tak naśmiewać się z ludzi. -
przypomniała słodkim głosikiem, chociaż sama nie mogła ukryć lekkiego uśmiechu.
Teraz, kiedy wszystko mu wyjaśniła czuła się… lżej? Tak, to dobre określenie.
Silna intuicja (i kilka innych faktów) podpowiadała jej, że liczył na coś
więcej niż przyjacielskie relacje. Dlatego też z całych sił starała się udawać
głupią, pustą blondynkę, która nie zauważała oczywistych sygnałów.
- Raz na jakiś czas można. - odparł wesoło
Natsu i pokazał dziewczynie język. Nie omieszkał przy tym wydać dziecinnego
dźwięku.
- Zawsze na wszystko masz wytłumaczenie,
co? - Lucy westchnąwszy ciężko wstała z łóżka i przeciągając się podeszła do
szafki, w której trzymała filmy. - Co dziś oglądamy?
Natsu nadął zabawnie policzki i podrapał
się za głową.
- Mój przyjaciel Hachiko!* - zaproponował
wreszcie. - Założyłem się z Erzą, że nie będę ryczeć.
- No tak, przecież jesteś taki męski. -
zauważyła nieco ironicznie Heartfilia.
Gdy parę minut później przydreptał Happy z
miską popcornu (tak, dostał bardzo odpowiedzialne zadanie) mogli zacząć
wieczorny seans.
Stop! Uprzejmie proszę o wybaczenie. Zanim
przejdziemy do kolejnej części może już czas rzucić nieco światła dziennego na
tajemniczą umowę między dwójką protagonistów? Chyba wyjaśnienie jej było
wystarczająco długo odwlekane.
Dobrze więc, tłumaczenie rozpocznę od
przytoczenia pewnej sytuacji…
- Właściwie to chciałbym
zaproponować ci pewien układ.
Różowowłosy nachylił się nad uchem dziewczyny. Mówił
bardzo szybko a jego usta niemalże muskały policzek Lucy. Pomimo zawrotnej
prędkości wszystko było zrozumiałe. Z jego ściszonego głosu dało się wyczytać
całą gamę uczuć.
Blondynka odwróciła wzrok. Właśnie powtarzała w
myślach to, co usłyszała. W jednej chwili zrzucono na nią masę szczęścia i
związanych z nim obaw. Zaryzykować? A może pójść na łatwiznę i odmówić. Czy
będzie żałować swojej decyzji? Jakie będą jej skutki?
- Jaa - zaczęła cicho po dłuższym czasie spędzonym w
absolutnej ciszy. Splatając drżące palce wzięła głęboki wdech. - Myślę, że możemy
zobaczyć, co się stanie.
Natsu otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Pierwszy
fajerwerk rozświetlił ciemne niebo.
A teraz rozszerzmy nieco
ten wątek:
- Właściwie to chciałbym zaproponować ci
pewien układ. - zaczął niemalże grobowym tonem. Pomyślałby kto, iż właśnie ma
zamiar zapytać o wspólne rozkopywanie grobów przy pełni księżyca. Ach, to
przecież takie romantyczne! Kto przy zdrowych zmysłach nie wymyśliłby równie
fantastycznej propozycji?
Różowowłosy nachylił się nad uchem
dziewczyny.
- Szczerze to nie za bardzo wiem od czego
mam zacząć. I proszę nie przerywaj zanim nie skończę, dobrze? - Mówił bardzo
szybko a jego usta niemalże muskały policzek Lucy, która nagle przestała czuć
wszystko poza ciepłym oddechem.
Heartfilia niepewnie skinęła głową na znak
zrozumienia.
- Od jakiegoś czasu dziwnie się czułem. -
zaczął cicho. - Spędziłem kilka nocy, by zrozumieć to, co się ze mną wtedy
działo. I wiesz co zauważyłem? Za każdym razem, gdy byłaś blisko towarzyszył mi
ból. Bardzo przyjemny ból w sercu. Za każdym razem, gdy dotykał cię ktoś inny
niż ja czułem zazdrość. Zazdrość, która zdawała się wypalać mnie od środka na
drobny popiół. Za każdym razem, gdy uśmiechałaś się do ludzi byłem smutny.
Smutny, ale nie dlatego, że nie cieszyłem się twoim szczęściem. Po prostu
przypominałem sobie, że ten uśmiech nie jest tylko mój.
Pomimo zawrotnej prędkości wypowiadanych
słów wszystko było zrozumiałe. Z jego ściszonego głosu dało się wyczytać całą
gamę uczuć. Oto otwierał się przed jedną z najważniejszych osób w jego życiu. I
pomimo piekących z zażenowania policzków nie przerywał. Wręcz przeciwnie -
dawało mu to nową siłę do działania.
- Wydaje mi się, że wiem już co mi było i
jest nadal. - stwierdził powoli kończąc swój wywód, chociaż mógłby tak opisywać
wszystkie dolegliwości godzinami. - Kocham cię, wiesz?
Natsu wyczuł, że dziewczyna ruszyła się
niespokojnie, więc zamknął ją w szczelnym uścisku.
- Jeszcze nie. - ponownie wrócił do szeptu.
- Obiecałaś, że mi nie przerwiesz zanim nie skończę, prawda? Kocham cię, -
powtórzył - Jednak ani ty, ani ja na razie nie wiemy, co ty czujesz do mnie.
Więc wymyśliłem, jak możemy rozwiązać tę sytuację. Zawrzyjmy układ, bądźmy
razem przez pewien czas i przetestujmy to. Dajmy sobie chwilę nim mi odpowiesz,
co ty na to?
Blondynka
odwróciła wzrok. Właśnie powtarzała w myślach to, co usłyszała. W jednej chwili
zrzucono na nią masę szczęścia i związanych z nim obaw. Zaryzykować? A może
pójść na łatwiznę i odmówić. Czy będzie żałować swojej decyzji? Jakie będą jej
skutki?
Pierwszy raz od dłuższej chwili spojrzała
na chłopaka. W jego oczach odbijała się ogromna nadzieja. Mimo to wiedziała, że
nie poczułaby wyrzutów sumienia, gdyby teraz nawrzeszczałaby na niego za
składanie tak bzdurnych propozycji. Dlaczego? Bo nie potrafiłaby tego zrobić.
Jej serce, choć wciąż niezdecydowane gorąco pragnęło zaakceptować uczucie
Dragneela.
- Jaa -
zaczęła cicho po dłuższym czasie spędzonym w absolutnej ciszy. Splatając drżące
palce wzięła głęboki wdech. - Myślę, że możemy zobaczyć, co się stanie.
Powiedziała to. Przypieczętowała ich los,
od teraz mięli zacząć balansować na granicy przyjacielskich relacji i wspólnego
związku. Jeżeli jakimś cudem to miałoby nie wypalić, oboje skończyliby ze
złamanymi sercami.
Natsu otworzył
szeroko oczy ze zdumienia. Pierwszy fajerwerk rozświetlił ciemne niebo a w raz
z nim dwa uśmiechy. Jeden pełen zadowolenia i szczęścia, drugi zaś nieco
nieśmiały, ale równie szczery.
Gdy w pewnym momencie po policzku
różowowłosego zaczęły spływać pojedyncze łzy Lucy zachichotała cicho. Proszę, a
tak się zarzekał, że pozostanie twardy do samego końca. Prawdę mówiąc blondynka
chciała zobaczyć jego minę wzruszenia. Wedle filozofii magiń Fairy Tail żaden
mężczyzna nie ma prawa siebie nim nazywać, jeżeli nie popłacze się na historii
o wiernym psie Hachiko.
Śpiący Happy pochrapywał cicho wtulony w
miękką poduszkę przyciskając do siebie pluszowego misia, który został okrutnie
okaleczony przez los. Stracił bowiem jedno guzikowe oko. Heartfilia odnotowała
w myślach, by zajść do pobliskiej pasmanterii i przywrócić zabawkę do
pierwotnego stanu.
Aby zapobiec powodzi w małym mieszkanku
dziewczyna raz po raz podawała Natsu chusteczki, a nawet sama otarła mu mokre
policzki. Po krótkiej chwili namysłu zdecydowała się potrzymać go za dłoń. Gest
ten nie spotkał się z żadnym oporem a cichym mruknięciem aprobaty.
Przenieśmy się teraz na przeciwną stronę
miasta.
Pośród ogłuszającej ciszy w niemalże
egipskich ciemnościach leżała Noemi. Owinięta kołdrą, nakryta kocem i z głową
ukrytą w miękkiej poduszce. Gdyby ktoś teraz wszedł do pokoju nie zapalając
światła pomyślałby, że właścicielka łóżka wyszła gdzieś zostawiając całą
pościel zwiniętą w jeden wielki kłębek.
Dziewczyna oddychała ciężko a na każdy
dźwięk dochodzący zza oka reagowała gwałtowniej niż przeciętny człowiek. Przed
samym zaśnięciem nie wiedziała, czy bardziej drażni ją muzyka dobiegająca z
radia, czy też jej brak i dziwny pisk w głowie. Leżała zaciskając powieki tak
mocno, jakby już nigdy nie chciała ujrzeć świata. Ze zwiiniętymi w pięści
dłońmi kurczowo trzymała się fałdek świeżo wypranego koca, który wciąż miał
słodkawy zapach płynu. Wciąż nie opuszczało jej wrażenie, iż ktoś cały czas
stoi nad łóżkiem gotowy pozbawić jej życia, gdy tylko się poruszy. Dlatego też
zasypianie było dla niej prawdziwą katorgą. Zdecydowanie wolała majaczyć przez
brak snu, aniżeli spędzić kolejne przerażające minuty na udanie się w objęcia
Morfeusza.
Jeżeli jakimś cudem odpłynęła i udała się
za bramę snów przechodziła kolejną próbę strachu. Mowa tu oczywiście o
koszmarze, którego „mądra” definicja prezentuje się mniej więcej tak: „długotrwałe,
wywołujące przerażenie marzenie senne , których treść przedstawia wydarzenia
zagrażające życiu, bezpieczeństwu czy własnej integralności; ich wystąpienie
przerywa sen.”. Yasashisa często budziła się zalana potem, gdy spadała w
niekończącą się przepaść, topiła w bezkresnym oceanie, czy uciekała przed
nieobliczalnymi siłami przyrody. Nie miała też wątpliwości, kto odpowiadał za
ten stan.
W co się dziś zabawimy moja Pani?
Noe
zadrżała. Miała wrażenie, że głos Shado muska jej skórę i zostawia po sobie
lodowaty dotyk. Tej nocy znajdowała się na nocnym sklepieniu niebieskim, więc
jedyne, co widziała to jasne punkciki rozsypane po całym nieboskłonie.
Tutaj jestem.
Dziewczyna
otworzyła szeroko oczy, kiedy poczuła obcą dłoń na ramieniu.
- Czego chcesz. - warknęła ostrzegawczo.
Nie brzmiało to jednak, jakby kiedykolwiek chciała poznać odpowiedź.
- Dobrze wiesz. - odparła wibrującym tonem i zachodząc Smoczą
Zabójczynie od tyłu oplotła ręce wokół jej talii i oparła głowę w zagłębieniu
szyi.
Prawowita właścicielka ciała nie chciała
patrzeć w przerażająco zielone oczy sobowtóra. Zmusiła się też, by nie okazywać
żadnych oznak zdenerwowania, takich jak przestępowanie z nogi na nogę, czy
nienaturalnie częste przełykanie śliny.
- Dobrze wiesz co powiem. - odgryzła się
krótko.
- Jeżeli wolisz boleśniejszy sposób, proszę bardzo. - z tonu
głosu dało się wyczytać sarkastyczny uśmiech. - Jesteś dla mnie zbyt łaskawa, Pani.
-
Skończ z tym. - burknęła dostrzegając kątem oka czerwoną aurę alter-ego. - To
niedorzeczne.
- Co takiego? - spytała z udawanym zaskoczeniem. - Nazywanie cię swoją Panią a może
raczej mój niecny plan przejęcia władzy.
- Dwa
z dwóch. - zdecydowanym szarpnięciem wyrwała się z palącego uścisku Shado.
Wolnym krokiem szła przed siebie po niebie. Nawet nie zauważyła, kiedy gwiazdy
zaczęły wirować tworząc za sobą coś w rodzaju świetlistych ogonów.
- Pokazuję ci tylko jak mam być później traktowana. - za
plecami Noe zielonooka wzruszyła ramionami i przecinającym na wskroś wzrokiem
wpatrywała się w odchodzącą dziewczynę. W odróżnieniu do niej nie widziała aur
ludzi a płomień ich woli życia. I musiała przyznać, że z tego, co widziała Pani
nie zamierzała się tak łatwo poddać. To tylko wzmagało dziką radość i niezdrowe
podniecenie Shado.
- Nigdy nie zniżę się do twojego poziomu. -
syknęła złowrogo.
Twarz alter-ego zamarła w kpiącym uśmiechu.
Wystarczyło tylko jedno pchnięcie, by spadła ze szczytu góry lodowej.
Ja tu rządzę, nie zapominaj o tym.
Gdy
Noe zamierzała postawić kolejny śmiały krok niespodziewanie straciła grunt pod
nogami. Nie krzyczała. Z doświadczenia wiedziała już, iż walka z bezdenną
przepaścią była bezcelowa. Do realnego świata odprowadził ją zamrażający krew w
żyłach śmiech Shado, która wprost uwielbiała ich krótkie rozmówki.
Szarooka gwałtownie usiadła na łóżku. Po
sennej przygodzie była cała zalana potem. Drżącą dłoń przyłożyła do twarzy i
wzięła parę głębokich wdechów. W ciszy słuchała nierównego bicia własnego
serca. A kiedy już uspokoiła ciało i duszę prychnęła pogardliwie pod nosem.
Po wygrzebaniu się z rozgrzanej kołdry
chwiejnym krokiem przemierzyła mały korytarzyk. Ciche pukanie do drzwi rozeszło
się po całym domu, a gdy usłyszała nieco zaspane „proszę” śmiało nacisnęła
klamkę.
Pokój
Wilsona skupiał w sobie całe sacrum** mieszkania. Był miejscem, w którym senne
maszkary należały do innego świata, nie miały miejsca bytu. Miejscem
napawającym poczuciem bezpieczeństwa.
Przez uchyloną firanę wpadało światło
pochodzące od ulicznej latarni. Dzięki temu Noe nie miała problemu ze zlokalizowaniem
stojących na drodze przedmiotów. Z resztą nawet, gdyby miała się potknąć to
chyba tylko o własną głupotę. Czarnooki we własnym kącie utrzymywał niemal
pedantyczny porządek.
Yasashisa nie mówiąc niczego wpatrywała się
w ciemne tęczówki młodego mężczyzny. Wyczytała z nich szczere współczucie. Mag
zrobił jej trochę miejsca na łóżku i wyciągnął zapraszająco ramię. Chwilę
później trzymał już lodowatą dziewczynę w swych ramionach. Przedtem dokładnie
opatulił ją większą częścią kołdry a gdy upewnił się, iż będzie mogła spokojnie
zasnąć położył głowę na poduszce. Noe oparta na jego torsie delikatnie objęła
go trzęsącą się ręką. Słysząc już tylko nucącego uspokajające melodie Wilsona
odpłynęła.
Kolejny późno jesienny dzień został
przywitany przez Natsu z bolącymi plecami. Ot, skutki spania na twardej
kanapie. Przy trzecim z rzędu filmie, który oglądali patrząc na śpiącą twarz
maga Lucy stwierdziła, iż nie da rady przenieść jego wielkiego ciała, więc
okrutnie zostawiła go w takim stanie w jakim zasnął.
- Pychota! - rzekł uradowany Dragneel i w
dwóch kęsach pożarł kanapkę wielkości dłoni dorosłego mężczyzny.
- Nie tak szybko. - upomniała go
dziewczyna. - Jedzenie ci nie ucieknie.
Mimo wszystko widząc wypełnione jak u
chomika policzki nie mogła powstrzymać śmiechu. Och, i jeszcze ta czerwona
plamka z dżemu ma nosie!
- A może dostanie nóżek, co? - odparł z pełnymi
ustami a przełknąwszy kontynuował. - Wiesz, że przyśniło mi się dziś
rozwiązanie problemu?
- Jakiego? - spytała łypiąc na niego
podejrzliwym wzrokiem znad kubka gorącej kawy.
- Odnalezienia mojej siostry! -
odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
No fakt, zagrożenie ze strony Noe i Zerefa
jako tako na moment ucichło, więc mógł zając się własnymi sprawami.
Lucy westchnęła ciężko. Coś czarno widziała
ich najbliższą przyszłość podczas realizacji tego planu.
- Jak zamierzasz to zrobić? - pragnęła choć
trochę pokazać mu, jak trudne zadanie sobie wybrał.
- Przeniosę się do przeszłości, gdy jeszcze
mogliśmy być razem, czy to nie oczywiste?
Tak, bardzo.
*"Mój przyjaciel Hachiko" - film, przy którym zarzekałam się, że nie uronię ani jednej łzy a i tak nic z tego nie wyszło
** sacrum - miejsce "święte", coś nie dostępnego dla przeciętnego człowieka - w wolnym tłumaczeniu Czarnej
Kolejny rozdział 28.02.2015 a w nim: troszku pewnej parki, słowo o poczynaniach Natsu i wielka akcja ratunkowa misia w wykonaniu Lucy i jej asystent(a/ki)
***
No i wedle obietnicy jestem :)
I jak zwykle czas na mój mały wywód: cieszę się, że zamówienie przypadło Wam do gustu - pomijając parszywe zakończenie, którym każdy z Was mógł pokierować wedle własnego uznania (w moim odpowiedź Lucy była twierdząca :P)
Widzę, że już mam aż 4 zamówienia do zrobienia - yay ktoś lubi czytać moje wypociny!
A i Sandra-chan! Proszę sprecyzuj paring:
Natsu x Shado - Shado w domyśle jako złe alter-ego
Natsu x Noemi - Noemi, która kiedyś była znana pod imieniem Shado
To do następnego!
Moja Kochana Blogerko :)
OdpowiedzUsuńRaczej ma to być paring o Natsu x Noemi i to co napisałam w zamówieniu
Buziaczki :)