czwartek, 23 stycznia 2014

Cienie - rozdział 4 - Droga do domu

~Natsu~
    Po kilku godzinach „spokojnej” zabawy nadszedł czas na ostatni punkt imprezy w stylu Fairy Tail. Mianowicie… grupowy zgon. Taak.
    Siedziałem przy stoliku obok zasypiającego Rouge popijając chłodny napój. Wszyscy magowie zaczynali już padać ze zmęczenia/zbyt dużej dawki alkoholu. Co kto woli. Ja tylko niewinnie wypatrywałem pewnej blondwłosej dziewczyny. Odkąd porwała ją Cana na „troszkę procentów” zostałem sam.
    Wzdychając wstałem i obszedłem stół dookoła. Tuż za barem leżała śpiąca Lucy z policzkami przyozdobionymi rumieńcem.
     Przez moment przypatrywałem się twarzy przyjaciółki, po czym najdelikatniej jak potrafiłem podniosłem maginię z podłogi z zamiarem odniesienia jej do domu. W końcu lepiej chyba się śpi we własnym łóżku niż za barem? A może się mylę? Z resztą o gustach się nie dyskutuje (nawet samemu ze sobą). Co do Happiego… znajdzie się jutro. Pewnie gdzieś biedak leży przygnieciony.
    To jeden z nielicznych momentów, w których mogę się bezczelnie przyglądać Lucy bez kontaktu pięść-twarz. Muszę przyznać, że naprawdę jest bardzo ładna. Jakby się dłużej zastanowić to najbardziej lubię jej czekoladowe oczy, które niestety (a może i stety?) są teraz zamknięte.
    Dzisiejszej nocy wiał chłodny wiatr. Mocniej przytuliłem do siebie Lucy. Jeszcze się mi pochoruje i dopiero zacznie się narzekanie. - wywróciłem oczami - Swoją drogą ciekawe jak to wygląda z boku? Znaczy się jakaś przypadkowa osoba pomyślałaby, że porywam bezbronną dziewczyną, którą wcześniej uśpiłem. Na szczęście na ulicach było pusto. Jedynym, który nas widzi jest księżyc świecący całym swoim blaskiem. Znów zerknąłem na Lucy. Ostatnio zdarza się to coraz częściej. Nawet dobrze się przy niej czuję. W końcu sporo czasu spędzamy razem. Gdybym tylko jeszcze wiedział jak gotuje ech. Pierwszy raz zacząłem zastanawiać się, co by było gdyby.. Nie. (cóż Czarna wie, co by było gdyby, ale na razie Wam nie powie :D)

~5 minut później~
    Położyłem Lucy do łóżka i okryłem ją kołdrą. Dziewczyna spała jak zabita. Nawet spadający meteor nie zdołałby jej obudzić. Chciałem zostać trochę dłużej, lecz dlatego że byłem jedynym źródłem hałasu w mieszkaniu wolałem usunąć się z miejsca zdarzenia. Gdybym ją obudził z pewnością oberwałbym w twarz.
    Wychyliłem się zza otwartego okna a pierwszym, co zobaczyłem była pijacko wyszczerzona paszcza gołodupca. Jak on się w ogóle tu znalazł?!
    - Czego tu chcesz? - syknąłem zeskakując lekko na ziemię.
    - Muszę <czka> powiedzieć Llllucynie coś <czka> baaado ważego! Nie przeczkodzisz mi! - wyjaśnił wydzierając się na pół ulicy. Ciszej nie można prawda?
    - Jesteś pewien? - mruknąłem złowieszczo. Pijany Gray z trudem zrobił krok w przód i podniósł pięści.
    - Aae ja <czka> teraz! Ty ty ty l o d ó w k o! - krzyczał machając rękami na wszystkie strony.
    - Zamknij się albo osobiście cię uciszę. - zagroziłem zapalając pięść ogniem.
    - Dajesz! - powiedział pewny zwycięstwa Gray. Niestety przecenił on swoje możliwości i już po kilku sekundach leżał pod moimi stopami. Jak przykro.
    - I po co ci to było? - mruknąłem trącając nieprzytomnego gołodupca nogą. - I jak mam się teraz ciebie pozbyć? - ledwo to powiedziałem a w mojej głowie zrodził się iście szatański pomysł. Cóż Juvia będzie zadowolona. Dobrze się składa, że chciała prędzej wrócić do domu. Będzie miała dziewczyna niespodziankę.
    Przewiesiłem sobie mrożonkę przez ramię. Szkoda, że przez niego nie mogłem popatrzyć jak Lucy śpi. Teraz jestem ciekawy co takiego Gray chciał jej powiedzieć. Może kiedyś się dowiem.

***
Tak, wiem strasznie krótki. Powieście mnie! Nie dopisałam ostatniego akapitu. Nie miałam na niego wystarczająco dobrego pomysłu. Poprawię się następnym razem!
PS. pomysł na one-shot już jest mam go napisać?

niedziela, 19 stycznia 2014

Ogłoszenia parafialne! #2

    Ohayo! Chciałam powiedzieć Wam, że w najbliższym czasie może nie być rozdziału. W piątek wyjeżdżam na typowe spotkanie rodzinne i wracam po weekendzie. Co do pozostałych dni to będę starała się nabazgrać coś na przerwach jak ostatnio.
    I jeszcze jedno... dziękuję za te 480 wyświetleń a na 500 zastanawiam się nad napisaniem one-shota związanego z moim wyjazdem. Chcę powplatać w to momenty z postaciami z Fairy Tail. Nie będę tego teraz dokładnie tłumaczyć. Jeśli jesteście ciekawi to piszcie czy mam napisać coś w tym rodzaju.
    Co do fabuły pomysły na najbliższe rozdziały mam więc nie ma się o co martwić. Zastanawiam się jeszcze nad dodaniem nowej postaci niezwiązanej z anime.
    To na tyle. Powiedzcie jak zapatrujecie się na one-shota. Trzymajcie się :) /Czarna

wtorek, 14 stycznia 2014

Cienie - rozdział 3 - A zabawa dalej trwa

    Cała gildia została opanowano przez chaos. Przypadkowi przechodnie bali się przechodzić tuż obok tego właśnie budynku. W sumie to powinni być już przyzwyczajeni, bo tak wygląda każda impreza w stylu Fairy Tail. Chodź na początku wszyscy siedzieli przykuci do stolików po pewnym czasie (i ilości procentów) towarzystwo rozbujało się. Zaczęli tańczyć, szaleć i pić na całego. Przez Magnolię wraz z powietrzem płynęły najbardziej znane teksty piosenek wymieszane z wesołymi krzykami.
    Cana znalazłszy odpowiedniego partnera do picia zupełnie zatraciła się w swoim pięknym, alkoholowym świecie, czego dowodem był wykwitający na jej twarzy rumieniec. Kilka kroków dalej Jet i Droy usiłowali zaprosić do tańca Levy jednak ciągle napotykali groźne spojrzenie Gajeela, (który, mimo, że ciągle siedział przy stoliku ze Smoczymi Zabójcami bacznie obserwował otoczenie) co skutecznie ich zniechęciło. Kilkanaście nieudanych prób zakończyło się zapijaniem smutków sokiem pomarańczowym. Natomiast Juvia cały czas biegała za lodowym magiem z maślanymi oczami wołając: „paniczu Gray!” dopóki ten nie ukrył się pod stołem, przy którym siedziały maginie z Sabertooth. Całą sytuację skomentowały niepohamowanym chichotem. Gdzieś w kącie siedzieli Happy z Charlą. Exceed usiłował zaoferować kotce swoją rybkę o dziwo z pozytywnym skutkiem. Elfman siedział z magami Szablozębnych krzycząc coś o byciu mężczyzną. Mirajane zaś cały czas chodziła z ciepłym uśmiechem na twarzy dochodząc do stolików z napojami bądź przekąskami.
    Od czasu do czasu nad głowami zebranych przelatywała jakaś szklanka, talerz no ewentualnie kawałek krzesła (szczególnie w momentach prezentowania przez płeć męską swojej siły). Jeśli tak dalej pójdzie Fairy Tail zostanie zrównane z ziemią.

~Lucy~
    - Lucy, zatańczysz? - zapytał niespodziewanie Gray podchodząc do barku, przy którym siedziałam. Co dziwniejsze ciągle rozglądał się po gildii zupełnie jakby kogoś szukał lub też przed nim uciekał.
    - Chętnie - odpowiedziałam chwytając jego wystawioną dłoń. Była nieco zimniejsza od mojej. Westchnęłam cicho. Miło było czuć chłód na rozgrzanym ciele.
    Gdy zmierzaliśmy w stronę parkietu ktoś włączył wolną piosenkę. Nagle Gray złapał mnie za rękę, na co mocno się zarumieniłam.
    Tylko, dlaczego? Przecież to jedynie przyjaciel. - w myślach wzruszyłam ramionami. Zamartwianie się o drobnostki zwykle do niczego dobrego nie prowadzi.
    Zza kurtyny włosów zerknęłam na Graya, ten jedynie lekko się uśmiechnął a w jego oczach zatańczyły iskierki. Uf, czyli mam jakieś urojenia. Wielka, jedyna miłość od złapania za dłoń - same te słowa brzmią niedorzecznie.
    Ustawiliśmy się bardziej po prawej stronie sali wtapiając się w tłum, który jednak nieco się przerzedził. Część osób poszła się napić. Już nie mogłam doczekać się jutro widoku całkowicie zalanych magów. Po dłuższej chwili tańca postanowiłam zaufać muzyce i swojemu partnerowi.
    Tuż za jakąś parą z Sabertooth dostrzegłam stolik, przy którym siedzieli Smoczy Zabójcy. Natsu odwrócony do mnie plecami energicznie machał rękoma. Identycznie jak małe dziecko. Widocznie się z czegoś cieszył. Ledwie zdążyłam mrugnąć a obok Natsu jak za machnięciem różdżki zmaterializowała się Lisanna z zamiarem wyciągnięcia przyjaciela na parkiet. Gdy Natsu wstawał nasze spojrzenia skrzyżowały się a on posłał mi swój firmowy uśmiech. Mimowolnie sama podniosłam kąciki ust ku górze. Ten nieokrzesany chłopak miał w sobie coś, czego nie umiałam określić słowami.
    - O czym tak myślisz? - spytał szeptem Gray.
    - A niczym takim. - odpowiedziałam zagadkowo.

~Natsu~
    Cały trzęsłem się z podekscytowania. Nareszcie! Ostatnie misje były strasznie nudne więc przyda mi się odrobina rozrywki! Już dawno chciałem rzucić wyzwanie Stingowi a od Turnieju Magicznego minęło sporo czasu.
    - Ale się napali..
    - Natsu! O tutaj jesteś! Wszędzie cię szukałam! Chodź zatańczymy. - pisnęła Lisanna.
    Drgnąłem. Ona się potrafi teleportować czy jak? Jeszcze sekundę temu jej tu nie było.
    - Panie Natsu proszę iść. Na walkę znajdzie się odpowiedni czas. - powiedział Sting. - Wszyscy powinniśmy wstać i się zabawić.
    Liss nie czekając na żadne inne słowo wyciągnęła mnie do tańca nieopodal Graya i Lucy, która spojrzała na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami. Może by tak się troszkę zabawić? Tak, to zdecydowanie dobry pomysł.
    Krok po kroczku zbliżałem się w kierunku przyjaciół. Jeszcze chwila. Moment. Uwagaa.
    - Odbijany! - krzyknąłem głośno i jednym ruchem odepchnąłem Graya. - Teraz moja kolej!
    Ponownie uśmiechnąłem się do Lucy, która wyglądała na zdziwioną.
    - Płomyczku, nie przeginaj. - zagroził lodowy mag.
    Szczerze? W tym momencie jeden jedyny raz nie chciało mi się z nim bić więc bez najmniejszych wyrzutów sumienia wrzasnąłem:
    - Juvia! Panicz Gray czeka! - obserwowanie przerażonego gołodupca jest najpiękniejszym widokiem w życiu. Kiedyś trzeba to jakoś uwiecznić.
    - Natsu, kiedy nauczyłeś się tańczyć? - zapytała Lucy. Ach prawda zapomniałem jej o tym powiedzieć.
    - Mira mnie trochę wtajemniczyła. Jak ona to określiła „na wszelki wypadek”. - ścisnąłem mocniej dłonie blondynki a po chwili razem wirowaliśmy do samej nocy. Muszę przyznać, że było to nawet przyjemne. Szczególnie patrzenie na radosną Lucy sprawiało, iż robiłem się z siebie dumny i nie zmarnowałem czasu poświęconego na naukę kroków.

~postać z prologu~
    Idę przed siebie od kilku godzin. Nie przystaję na odpoczynek, chociaż mogłabym. W końcu jestem jedynie człowiekiem i chodź chciałabym wzmocnić swoje ciało ono nie reaguje. W dodatku zbliża się noc. Niedługo na zalane słońcem niebo wedrze się mrok.
    Przystaję, rozglądam się patrząc czy dookoła nie ma gdzieś wścibskich oczu. Skręcam w stronę lasu, przemierzam zarośla aż w końcu znajduję małą jaskinię. Zanim zrobi się kompletnie ciemno zbieram drewno na opał i zanoszę je do tymczasowej bazy. Peleryna dobrze chroni przed chłodem, ale to i tak nie ma najmniejszego znaczenia.
    Siadam po turecku przed stosem gałązek i innych drewienek aż w końcu zajmują się one ogniem.
    Zerkam dookoła z obojętną miną aż w końcu przenoszę wzrok na lśniący księżyc. W końcu patykiem grzebię w ognisku.
    - Upiorne oświetlenie przeciw upiornej nocy. - mówię szeptem a potem słyszę już tylko szum wiatru.


***
Tada! Nie marnowałam czasu na przerwach. Cały czas coś skrobałam na wymiętych kartkach papieru i oto efekt. Rozdział wyszedł troszeczkę dłuższy niż poprzednie. Wybaczcie wszyscy, którzy chcieliście walkę Natsu vs Sting spokojnie! Na wszystko przyjdzie czas. I dzięki Wam znów szczerzę się jak idiotka do monitora widząc 203 wyświetlenia.
PS. zaraz utworzę dodatkową stronę "Od Was" gdzie będziecie mogli wysyłać swoje blogi.
PS 2. Dziękuję, dziękuję za wszystkie komentarze! :D
PS 3. Moja książka od geografii, do której jeszcze nie zajrzałam pozdrawia wszystkich.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Ogłoszenia parafialne! #1

    No więc tak <śmieje się> Ekhem, ekhem <dalej się śmieje> dziękuję za ponad 100 wyświetleń! A także pierwszego obserwatora - Ayomii Saku ;) (normalnie teraz siedzę i szczerzę się do monitora jak głupia ale to szczegół. Więc teraz to, o czym faktycznie chciałam Was poinformować:
1. Rozdziały przeniesione z wtorku na niedzielę. Niestety tak musi być gdyż nie mam jak się z tym wyrobić. Tak, tak ostatnia klasa gimnazjum (młodzik ze mnie, prawda?) i a to egzamin a to wystawianie ocen, różne zajęcia więc fizycznie nie ma mnie w domu na tyle żebym bez nauki przysiadła przed powiedzmy 17 - 18 Niby mam wtedy czas, ale zwyczajnie mi się nie chce. Na pisanie zawsze mam czas w czwartek (po Naruto ^^), piątek i sobotę. Nic nie poradzę wtedy najbardziej też mam ochotę na napisanie czegokolwiek.
2. Na całą fabułę mam już jako taki pomysł więc seria ta się prędko miejmy nadzieję nie skończy.
3. Zakładkę z postaciami doszlifuję w wolnym czasie.
4. Wybaczcie za grafikę lecz kompletnie się na tym nie znam (ale poznam!)
5. Długie rozdziały. Taaak kiedyś tak będzie po prostu na razie wolę dawać krótsze wątki, które stopniowo będę wydłużać
    To na razie tyle póki co wracam do biologii, angielskiego, chemii i niemieckiego. Wkrótce zasiądę do pisania, obserwujcie postępy w "informacjach". Jeszcze raz wielkie dzięki za to, że tu jesteście do kolejnego rozdziału! /Czarna

sobota, 11 stycznia 2014

Cienie - rozdział 2 - Propozycja

    Od samego ranka gildia była okupowana przez wszystkich magów Fairy Tail. Wszyscy śmiali się, głośno rozmawiali (właściwie to krzyczeli) i bili z byle jakiego powodu. Czyli zwykła codzienność. No może z dodatkiem paru ozdóbek, jedzenia i picia. Mirajane, co chwilę krzątała się po głównej sali gildii cały czas coś poprawiając w asyście swojej siostry Lisanny. Już wkrótce mięli przybyć przedstawiciele z Szablozębnych, którzy po zmianie mentora porzucili prawie wszystkie zasady, jakie dotychczas obowiązywały w gildii. Przede wszystkim chcieli pozostać w dobrych stosunkach z Fairy Tail.
    - Co powiedziałeś lodówko?! - wrzasnął Natsu czerwieniejąc się ze złości.
    - Słucham? Ja tylko stwierdziłem fakt. - burknął Gray wzruszając ramionami. - Lucy powiedz mu, że jest skończonym idiotą.
    Dziewczyna spojrzała w oczy swoich przyjaciół. Jej odpowiedź była okrutna a zarazem rozbrajająco szczera.
    - Oboje jesteście tak samo głupi, więc nie wiem o co się kłócicie. - stwierdziła dobitnie a gdy zobaczyła, że mimo to nadal chcą ze sobą walczyć dość mocno uderzyła ich po głowach.
    - Za co to. - mruknął Natsu rozmasowując bolące miejsce.
    - Zaraz przyjdą Szablozębni więc macie się zachowywać. - powiedziała nagle Erza przerażającym tonem, na co Natsu i Gray natychmiast się do siebie przytulili zapewniając ją, iż darzą siebie naprawdę wielką przyjaźnią
    Lucy westchnęła cicho po czym odwróciła się w kierunku drzwi wejściowych do których zbliżali się wyczekiwani goście.
    W całej gildii nastała cisza. Zupełnie jakby każdy bał się coś powiedzieć. A może i rzeczywiście tak było?
    - Witajcie w Fairy Tail. - Mirajane jako pierwsza odezwała się obdarzając wszystkich szerokim uśmiechem.
    - Dziękujemy. - Sting Eucliffe wyciągnął dłoń w kierunku nadchodzącego starego Dreyara.
    - Cieszę się, że tu przybyliście. - zaczął Marakov zwracając się do nowo obecnych osób. Każdy spodziewał się długiego (i jakże nużącego) wywiadu, lecz gdy do ich uszu doszło słowo „impreza” wszyscy rozluźnili się a zabawa zaczęła się na dobre.

    Przy jednym ze stołów siedzieli wszyscy Smoczy Zabójcy. Z stwarzali pozory przyjacielskiej rozmowy, lecz tak naprawdę chodziło o coś zupełnie innego.
    - Mów, co się dzieje. - mruknął znudzony Gajeel trzymając w ustach kawałek żelaza.
    - Razem ze Stingiem pomyśleliśmy, że moglibyśmy zająć się pewną misją. - zaczął Rouge - Chodzi o zdjęcie klątwy z wioski.
    - I tyle? A walka?! - Natsu skrzyżował dłonie na piersiach. - To zbyt łatwe. Weźcie Levy albo Freeda. Oni są dobrzy w takich rzeczach.
    - Jestem za płomyczkiem. - dodał Gajeel.
    - Może posłuchajmy do końca? - zasugerowała Wendy uciekając przed wzrokiem kompanów.
    - To co wcześniej powiedziałem owszem będzie banalnie proste, jednak nagrodą jest jeden z kluczy potrzebnych do otworzenia księgi Zerefa.
    - To było w ogóle coś takiego? - spytał Natsu drapiąc się po głowie, lecz zaraz jego oczy nabrały blasku a dłonie zapłonęły żywym ogniem. - Dobra mniejsza z tym szczegóły później. Ale najpierw Sting słyszałem, że chcesz ze mną walczyć!

--------------------------------------------------------------------

Po opóźnieniu zapraszam na drugi rozdział. Wybaczcie ten i następny tydzień to wystawianie ocen na semestr więc zależało mi na dobrych wynikach, przez co cale dnie siedziałam z nosem w książkach niczym pilna uczennica. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone i cieszę się, że jest już 45 wyświetleń. Mam nadzieję, iż wkrótce będzie ich więcej :)