W
Magnolii budzi się kolejny dzień. Miniona noc odeszła w zapomnienie. Jedni
dobrze bawili się w swoim towarzystwie przez długi czas, drudzy zaś starali się
opanować narastający gniew..
- Tym razem na serio przesadził! -
zdenerwowany Natsu uderzył dłonią w stół w gildii.
Westchnęłam cicho. Widziałam pod stołem jak
Erzie trzęsły się dłonie. Ona również nie była zachwycona zachowaniem Lodowego
Maga.
- Jeden problem za drugim. - mruknęłam
pociągając łyk soku ze szklanki, którą trzymałam w dłoniach.
- Ty również dałeś ciała. - prychnęła Erza.
- Zaskoczył mnie! - usprawiedliwił się mag.
- Trzeba było myśleć. - zasugerowałam
tłumiąc ziewanie. Rany, po wczorajszym dniu byłam wykończona.
- Łatwo ci mówić. - Natsu udał obrażonego.
-
Musimy go znaleźć. - powiedziała Erza. - Zanim zrobi coś głupiego.
- Gdzie się pobiliście? - zapytałam cicho.
- Kawałek za południową granicą Magnolii. -
burknął kwasząc się na wspomnienie porażki.
Posłałam mu spojrzenie pełne współczucia.
Natsu naprawdę się denerwował. Oczywiście na dwa sposoby. Pierwszy: przegrana
ze swoim odwiecznym wrogiem i drugi: dziwne zachowanie i odejście przyjaciela
nie wiadomo dokąd.
- Czy w tamtym kierunku znajduje się jakieś
miasto? - zapytała Erza.
- Owszem. - odparł niespodziewanie Makarov.
- A teraz proszę za mną.
Zdziwieni staliśmy w gabinecie Mistrza.
Miał on poważną minę, co nie sugerowało niczego dobrego.
- Cóż nie tak miało być. - powiedział pod
nosem. - Nie mamy czasu, by czekać. Wyruszacie zaraz w okrojonym składzie.
- Dokąd? - zapytałam zaskoczona.
- Dzięki pomocy kapłanki Ayano z Septentrio
dowiedzieliśmy się o precyzyjnym miejscu, gdzie możemy znaleźć drugi klucz.
- Pomogła nam? - zapytał ucieszony Natsu. -
Super!
- A jak idzie Sabertooth? - wtrąciła Erza.
- Znaleźli już obydwa w pozostałych
miejscach.
- Tak szybko? - nie to niemożliwe.
- Zgarnęli dwa za jednym razem. - odparł
Makarov. - Wstrzymajcie się póki co z pytaniami. - dodał widząc, że otwieram
usta, by coś powiedzieć. - Mamy już na koncie trzy klucze. Wszystkie występują
pod postacią klejnotów. Żółty, niebieski i czerwony. Wyruszacie do ruin zamku
Meridianus położonego na południe od Magnolii. Został on opuszczony ponad
czterysta lat temu, więc jeszcze przed uzyskaniem nieśmiertelności przez
Zerefa. Uważajcie.
Posłusznie skinęliśmy głowami.
- Ayano kazała wam być ostrożnymi. To
rejony przepełnione magią, niekoniecznie dobrą.
Poczułam jak po plecach przechodził mi
zimny dreszcz.
- Damy radę. - odparł Natsu nie mogąc
usiedzieć w jednym miejscu. - Kiedy wyruszamy?
- Natychmiast.
Tak więc kolejny raz udajemy się nie
wiadomo na jak niebezpieczną misję. Chociaż ostatnio zbyt mocno panikowałam.
- Jak myślicie, co nas czeka? - zapytałam
chcąc przerwać nieprzyjemną ciszę towarzyszącą nam od momentu wyjścia z gildii.
- Mam nadzieję, że dużo walki! - zaśmiał
się Natsu. - Ostatnio wiało nudą.
- A ty jak zwykle tylko o jednym. -
powiedziała Erza uśmiechając się.
- W
końcu jestem magiem prawda?
- Taka twoja natura panie ognisty. -
rzuciłam wesoło w stronę chłopaka, na co ten odpowiedział mi jednym ze swoich
uśmiechów.
- Czyżby? - spytał mrużąc śmiesznie oczy.
- Tak!
- Przecież potrafię być spokojny!
- Przez trzy minuty. - odparłam zgodnie z
prawdą.
- Nie prawda! - zaprotestował.
- Prawda. - wtrąciła Erza.
- W takim razie mogę się z wami założyć!
- O co? - zapytałyśmy z czerwonowłosa
zainteresowane ofertą.
- Jeżeli do końca misji będę spokojny nie
licząc ewentualnej walki zrobicie, co będę chciał!
- W drugą stronę też to działa? -
zainteresowałam się.
- Oczywiście!
- Erza, co o tym sądzisz? - zapytałam
przyjaciółki.
- Myślę, że możemy się zgodzić. - odparła z
szatańską iskierką w oku. Aż strach pomyśleć o czym sobie pomyślała.
Byliśmy już niedaleko od naszego celu.
Tymczasem rozmawialiśmy o wielu różnych rzeczach typu: ciasto truskawkowe,
treningi, walki pomijając jednak temat Graya. Przyznam, że niespecjalnie o nim
myślałam w tej chwili, ponieważ zajęta byłam graniem w słówka z Natsu i Erzą.
Różowowłosy był naprawdę śmieszny, gdy przegrywał kolejną partię z kolei. Przez
chwilę naburmuszony szedł za nami, by potem przykleić się tak blisko, że czułam
jego ciepło obok siebie.
Kilka minut później minęliśmy się z jakąś
parą ludzi. Obydwoje mięli zasłonięte twarze. Prawdopodobnie osobą z apaszką
była kobieta a kapturem mężczyzna. Wydawało się, że gdzieś się spieszą,
poruszali się szybko i bezdźwięcznie. Właśnie tym wzbudzili moje podejrzenia.
Ciągle pamiętałam moment, w którym wraz z Natsu w drodze do Septentrio pewnej
nocy zauważyliśmy dwie osoby. O ile pamięć mnie nie myli chłopak miał na imię
Wilson…
- Max. - szepnęła dziewczyna, gdy mijaliśmy
się z nimi.
- Tak, wiem są blisko. - odpowiedział
przerażony.
Zerknęłam na moich przyjaciół jednak ci
pogrążeni byli w rozmowie.
Gdy doszliśmy na sam szczyt ostatniego
wzgórza naszym oczom ukazało się coś niesamowitego. Chodziło o stary zamek.
Ciężko opisać to słowami. W końcu na słowa „ruiny zamku” większość ludzi
reaguje wzruszeniem ramionami. Inaczej jest gdy widzi się coś na własne oczy.
Okazała budowla stała skąpana w blasku
zachodzącego słońca na krańcu klifu uniemożliwiającego przejście na drugą
stronę. Była przeogromna. Chociaż lata świetności miała już dawno za sobą nadal
pozostawała w dobrym stanie.
- Ciekawe co tam jest. - mruknęła cicho
Erza.
- Sprawdźmy to. - zasugerował Natsu.
- Ale ty idziesz przodem. - powiedziałam
śmiejąc się.
- Pewnie, zróbcie ze mnie tarczę. - chłopak
udał płacz.
- Skąd. - zaprotestowałam. - Dajemy ci
okazję wykazania się!
Było strasznie zimno. Z bliska ruiny
wydawały się być straszne, wszędzie widziałam tyle cienia, który jakby tylko
czekał, by całkowicie nas pochłonąć. Meridianus miejsce pobierające swoją siłę
z mroku.
- Coś mi tu nie gra. - Natsu idący na czele
zatrzymał się raptownie.
- Co konkretnie? - zapytała skupiona Erza.
- Stare zamczysko jest, późna pora jest ale
walki nie ma! - oświadczył bulwersując się.
Jak na zawołanie ziemia pod naszymi stopami
zaczęła się trząść. Przerażona przylgnęłam do chłopaka, który oplótł mnie
swoimi ramionami.
- Jeżeli
jesteście na tyle odważni, by wejść do Meridianus ukażcie mi swoją wartość…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiadomości:
1)
Na 21 kwietnia mogę nie wyrobić się z napisaniem
rozdziału. Mam egzaminy i cóż ostrzej przygotować się trzeba ;)
2)
Czy NaLu jest: za dużo/za mało/lepiej wcale.
Proszę odpowiedzcie, muszę dostosować Waszą decyzję do dalszego rozwoju fabuły.
Rozdział genialny :D
OdpowiedzUsuńLaxus: Jak zawsze z resztą.
No tak. A to zdanie: Przerażona przylgnęłam do chłopaka, który oplótł mnie swoimi ramionami. Po prostu kawaii Nalu <3 Odnośnie tej drugiej wiadomości.
Laxus: Raczej takiego pytania.
Oj cicho nie poprawiaj mnie, w każdym razie według mnie może być więcej Nalu.
Pozdrawiamy i ślemy wenę~
Malinq&Laxus
Nalu (<3) oczywiście nigdy za dużo :D, ale Gralu też czasami może trochę być xd
OdpowiedzUsuńweny życzę i powodzenia na egzaminach :)
Dziękuję za wenę i powodzenie przyda się :D Co do GrayLy zapewniam, że każdy znajdzie coś dla siebie czekajcie cierpliwie.
UsuńPowodzenia na egzaminach!!! Rozdział super. Przeklinam egzaminy strzeżcie sie mego gniewu!!!! Taki viekawy moment!!! Where is Gray? Jak mają udowodnić swoją wartość? Co do pytania to NaLu jest w sam raz, ale za kilka rozdziałów może wprowadzisz coś więcej? W końcu twórcy anime tak sie postarali w nowym openingu i ( zwłaszcza ) endingu!
OdpowiedzUsuńPs Kto wygra ten zakład? Założę się, że Natsu!;-)