poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Cienie - rozdział 20 - Droga łez: Lucy

Czy potrafisz znaleźć rozwiązanie z każdej sytuacji Lucy Heartfilio?
    Poczułam nagłe szarpnięcie i chwilę później znajdowałam się w powietrzu. Zanim straciłam kontakt z Natsu usłyszałam jak przerażony chłopak z całych sił wykrzykuje moje imię.  
    Leciałam. Gdy pokonywałam coraz szybciej kolejne odległości tworzył się prąd powietrza, który rozwiewał mi włosy i sprawiał, że ubrania furkotały. Zasłoniłam twarz rękoma. Dokąd powadzi ta podróż?
    W pewnym momencie zatrzymałam się. Ostrożnie otworzyłam zamknięte wcześniej oczy i rozejrzałam się dookoła. Widziałam niebieskie niebo i szarożółte podłoże. Dostrzegłam małą czarną plamkę znajdującą się dokładnie pode mną. Nim zdołałam choćby mrugnąć a zaczęłam spadać w jej kierunku.
    Chciałam krzyczeć, lecz mimo otwartych ust nie wydobywał się z nich żaden dźwięk.
    Widzianą z daleka ciemną plamą okazała się być długa dziura. Gdy leciałam ku jej wnętrzu widziałam, jak skrawek nieba coraz bardziej się oddala, aż w końcu znika.
    Zanim uderzyłam w podłoże jakaś dziwna siła obróciła moim ciałem i wylądowałam miękko na stopach.
    Upewniwszy się, że nie ma tu niczego złego poruszyłam się. Co to ma znaczyć?
Ucieknij
    Jedno słowo wciąż zajmowało moje myśli. Tak, muszę to zrobić! Tylko jak?
    W ciemności jedną ręką sprawdziłam czy wszystkie klucze wciąż znajdują się na swoim miejscu. Odetchnęłam z ulgą. Jeden kłopot mniej. Uniosłam dłonie przed siebie i pod palcami napotkałam dziwną materię. Była ona twarda, chropowata i zimna. Coś jak… żłobienia w skale?
    Spojrzałam w górę. Jedyne, co widziałam to wyjście z długiego tunelu, które przypominało pojedynczą gwiazdę na ciemnym niebie.
    Myśl Lucy, myśl!
    Zimno.
    Nagle zrobiło się zimno. Złapałam się za ramiona starając się ogrzać. Co to za miejsce? Poczułam jak słabnę. Zazwyczaj przeciętny poziom energii magicznej nagle przeskoczył i zmalał. Z tą siłą będę mogła przywołać jedynie jednego ducha. Srebrne klucze raczej mi nie pomogą.
    Przestępując z nogi na nogę zaczęłam rozważać użycie kolejnych duchów.
1)      Capricorn jest stworzony do walki, więc dużo nie zdziała na takim polu
2)      Scorpio mógłby usypać piasek, który podniósłby mnie w górę jednak czy to nie będzie dla niego zbyt duże poświęcenie?
3)      Magia Gemini nic tu nie da chyba, że chcielibyśmy rozwalić coś Uranometrią.
4)      U Aries jest tak jak w przypadku Scorpio.
5)      Loki mógłby, co najwyżej tu poświecić i pobić się ze skałami.
    Gorąco.
    Było ciepło, stanowczo zbyt ciepło. Nie mogłam się skupić. Czułam jak po moim ciele spływają kolejne strużki potu. Wszystko zaczęło wirować, zaczęłam ciężej oddychać. Oparłam się rękoma o kolana.
    To tylko próba. - myślałam gorączkowo. - Coś próbowało mnie rozproszyć.
    Lucy, myśl dalej albo za karę będziesz codziennie kupować ryby dla Happiego!
6)      Sagittarius nie ma do niczego strzelać.
7)      Virgo robi tunele! Ale zaraz, który dziś dzień tygodnia? Oby nie niedziela błagam!*
8)      Cancer będzie zbędny chyba, że w więzieniu liczy się ładna fryzura.
9)      Taurus pomacha toporem i nic dobrego z tego nie wyniknie.
10)   Aquarius albo mnie utopi albo będzie jak w przypadku Scorpio i Virgo. Odpada też, dlatego, że nie ma tu żadnego mokrego miejsca.
    Odetchnęłam głęboko. Którego z nich użyć?
    Wiatr.
    Nagle ogromne masy powietrza zaczęły przyciskać mnie do ziemi. Ciężko się jej oprzeć. Zacisnęłam zęby.
    Nie mogę skorzystać z pomocy żadnego z moich duchów. To niebezpieczne, nie powinnam przecież ich tak narażać!
    Mimo ogromnej siły napierającej na moje ciało zdołałam się podnieść. Z oczu pociekły mi gorące łzy. Czułam ich wędrówkę po policzkach.
    Wiatr ustał. Stałam czekając właściwie nie wiedziałam, na co. Tymczasem zbliżał się kolejny kataklizm. Ziemia powoli się zatrzęsła i z góry zaczęły spadać małe kamyczki.
    Zacisnęłam dłonie w pięści. Nie! Nie mogę ich użyć. Co z tego, że nie giną tak jak człowiek, lecz nie chcę, by znosili ten ból. Zdecydowałam.
    Kolejne odłamki leciały w moją stronę a ja tylko dumnie stałam.
    Zaczęłam krzyczeć, tylko na to było mnie stać.
    W pewnym momencie poczułam ogromny przypływ mocy. Widziałam wirujące wokół złote wstęgi. Obok pojawiły się wszystkie duchy. Każdy z nich trzymał wyciągniętą ku mnie dłoń.
    Załkałam.
    - Przyjaciele!
    Ogromna siła pchała mnie ku górze. Poddałam się jej. Miażdżyła kolejne spadające kamienie, torowała sobie drogę. Wraz z nią brnęłam do wyjścia, do małej kropki będącej coraz bliżej i bliżej.
Udało ci się.
    Wszystko ustało. Ponownie otworzyłam oczy i znalazłam się w śnieżnobiałym pokoju. Do jednej ze ścian została przykuta czerwonowłosa dziewczyna.
    - Erza! - podbiegłam do Scarlet i chwyciłam za łańcuch, który pod wpływem dotyku rozpadł się na kawałki.
    - Dziękuję Lucy. - szepnęła cicho.

* Virgo może być przywoływana od poniedziałku do soboty.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak więc dobrnęliśmy do 20 rozdziału! Nie wierzę, że udało mi się aż tyle napisać. Przy ostatnim blogu (który już nie istnieje) dobrnęłam zaledwie do 3 ale to tylko taka ciekawostka. 
Według mojej rozpiski za 2 rozdziały powoli będziemy przechodzić do sedna całego bloga. Nie myślcie jednak, że będzie to koniec opowieści o nie! :D (mam materiał na jeszcze ze 4 sagi) 
Co do następnej części myślę, że większość z Was odgadnie już tytuł ;) powiem jedynie, że będzie ona nawiązywać do pewnego odcinka anime. Tak więc Mata ne! Do kolejnego poniedziałku.

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie...piękne. No normalnie się wzruszyłam, jak Lucynka nie chciała poświęcać swoich duchów. A na dodatek uratowała Erze.
    Laxus: No dobrze, bo ty byś nie wytrzymała jakby ktoś znowu przegrał...
    Wytrzymałabym!
    Laxus: Właśnie, że nie.
    Właśnie, że tak!
    Laxus: Nie.
    Tak!!
    Laxus: Tak.
    Nie i koniec rozmowy!!
    Laxus: Sama się przyznałaś hehe.
    Oh...zamknij się.
    Laxus: Dobra to ja i pani ,,Zamknij się" życzymy weny!~
    Jeśli ja jestem panią ,,Zamknij się" to ty jesteś pan Iskierka i do widzenia! *wyrzuca za okno*
    Jeszcze raz weny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że nie zawiodłam Cię w związku z wygraną Lucy chociaż na początku również miała przegrać :p

      Usuń

Po ilu komentarzach Czarna się uśmiechnie? :3