sobota, 27 grudnia 2014

Opętani - rozdział 2 (47) - Słodki smak życia

    - Kategorycznie się nie zgadzam. - warknęła Noemi i głośno tupiąc opuściła budynek gildii. Nie omieszkała przy tym trzasnąć drzwiami.
    - Można było się tego spodziewać. - westchnął rozżalony Natsu. Wydawał się teraz co najmniej dziesięć lat starszy. I na co on niby liczył?
    - Zaskoczyliście ją. - na twarzy Wilsona zagościł blady uśmiech.
    - Nie pokazała tego po sobie. - odparła zmartwiona Lucy, która była jednym z licznych świadków całego zajścia. Zaciskając palce na końcu miękkiego swetra stała ze wzrokiem utkwionym w drzwiach.
    - Dajcie jej trochę czasu. - czarnowłosy skłoniwszy się lekko spojrzał przepraszająco na magów.
    - No nic. - Natsu zmienił wewnętrzną płytę i wrócił do bycia wesołym człowiekiem. - Spróbujemy następnym razem!
    - Dziękuję.
    Jego uśmiech tak bardzo przypominał Wilsonowi Noe, że później przez długi czas wiercił się w łóżku myśląc o wielu rzeczach.

    - Spokojnie, dostaniesz nie musisz mnie pilnować. - zapewnił Wilson.
    Noemi skomentowała to cichym fuknięciem.
    - Trochę zaufania do zdolności kulinarnych szefa. - rzekł krojąc ogórka w cienkie plasterki.
    - Tylko nie puść z dymem całego domu. - pouczyła wracając do salonu. Nie mając nic ciekawszego do roboty zasiadła na skórzanej kanapie i zagłębiając się między poduszkami włączyła cudo techniki ostatnich lat, czyli telewizor.
    Z pomieszczenia obok dochodziły dziwne odgłosy pukania, bulgotania i tylko Bóg wie czego jeszcze.
    - Wygląda jakby odprawiał jakieś zakazane obrzędy. - skwitowała ze znużeniem oglądając długoterminową pogodę. - Prawda, Gasparze?
    Och tak, Gaspar. O nim nie było wcześniej mowy. Najważniejsze informacje: nowy członek rodziny. Jest czarnym kotem z białą plamką pod szyją, przerażająco złotymi ślepiami i długimi wąskami. Od razu podbił serce Wilsona, który wracając z zakupów spotkał zbłąkane zwierzątko.
    Ten tak długo wpatrywał się w Noe maślanymi oczami, aż wydała zezwolenie na zatrzymanie kocura w domu. Po długiej naradzie zdecydowali się nadać mu imię Gaspar.
    Teraz Yasashisa spędza wieczory gładząc nowego towarzysza za uszkami a Wilson wręcz marzy o zajęciu jego miejsca.

    - Na litość boską. - stęknął Smoczy Zabójca. - Lucy, czytasz te książki od południa! Idź  spać!
    - Po co? - mruknęła nie odwracając wzroku od lektury. Dziewczyna dosłownie spijała każde słowo. Będąc w połowie Miliona słońc nie potrafiła oderwać się od tak! Oczywiście próbowała, ale jej wysiłki spełzły na niczym. Historia Amy była zbyt wciągająca.
    Heartfilia oczami wyobraźni przechadzała się po pokładzie Błogosławionego…
    - Chociażby dlatego, że jest trzecia w nocy? - zasugerował dźgając blondynkę palcem w ramię. Gdy to nie pomogło pozostało mu już tylko skonfiskowanie tego szatańskiego przedmiotu.
    - Oddawaj! - krzyknął, po czym szybkim ruchem odebrał zaskoczonej dziewczynie książkę.
    Śpiący Happy przewrócił się na drugi bok mamrocząc coś o rybkach.
    - Natsu! Śluza była otwarta! Agr muszę wiedzieć, co będzie dalej!
    - Bredzisz kobieto. - stwierdził odkładając obiekt westchnień Lucy na półkę. - Spójrz na zegarek.
    Dziewczyna wygładziła fałdkę materiału na piżamie udając, iż niczego nie dostrzega.
    - Smarki o tej porze już dawno lulają. - rzekł biorąc wiercącą się dziewczynę na ręce.
    - Co ty wyrabiasz?! - pisnęła kopiąc powietrze.
    - Kładę cię spać. - odpowiedział z rozbrajającą szczerością.
    Ale dlaczego ta dwójka (plus Exceed) byli właśnie razem? Otóż to część ich układu. Jeden z podpunktów nakazywał im wspólnie spędzać jedną dobę na tydzień.
    - Dobranoc. - szepnął na pożegnanie.
    Nie mogąc oprzeć się pokusie pogładził policzek Lucy i wychodząc z pokoju zgasił światło.

    - Erza? - spytał półprzytomny Jellal. - Czemu wstałaś?
    - Erm to, jakby ci to wytłumaczyć. - zająknęła się.
    Od kilu dni Scarlet i Fernandes mieszkali razem. Po ostatnich wydarzeniach spotkali się na długiej rozmowie przy ciasteczkach. Doszli do wniosku, że może to i wcześnie, ale mogą ze sobą zamieszkać. Oczywiście spaliby w dwóch różnych pokojach. To nie jest tak, że obnoszą się ze swoją „wielką, nieśmiertelną i wieczną” miłością. O jednym domu wie naprawdę wąskie grono osób.
    Byli razem od najmłodszych lat, wiele przeżyli a teraz mają chwilę spokoju od wszystkich zawirowań. Ot, postanowili ją w ten sposób wykorzystać.
    - Zawsze to ja wstaję pierwszy. - przecierając oczy podszedł do dziewczyny trzymającej butelkę wody. Jej ułożone w nieładzie włosy wyglądały, jak czerwone płomienie.
    - Zawsze można to zmienić. - odparła ściskając nadstawioną dłoń Jellala.
    - Wolałbym nie. - niebieskowłosy pokręcił głową. - Robisz dużo hałasu, jak na kogoś kto chce zaspokoić pragnienie.
    Scarlet przygryzła wargę. Nie chciała go obudzić.
    - Przepraszam.
    Fernandes roześmiał się.
    - Nie ma za co. Lepiej powiedz mi co cię gryzie.
    Erza odgarnęła kosmyk włosów za ucho i zacisnęła dłonie na butelce.
    - Chodzi o relacje Noemi z resztą. - zaczęła czekając na spojrzenie typu „znowu?”.
    - Co w związku z tym? - zapytał uprzejmie.
    - Atmosfera jest zbyt niezręczna. Chciałabym, żeby ją polubili. - wyznała. Naprawdę martwiła się o koleżankę. Od kilku dni starała się codziennie zamienić z nią parę słów. Po zakończonych rozmowach odchodziła z lekkim niedosytem.
    Ponadto zauważyła, że Wilson zjednał sobie wielu magów.
    - Myślisz, że szczęściu trzeba pomóc?
    - Tak.
    Niebieskowłosy uśmiechnął się. Ta troskliwa kobieta była jego oczkiem w głowie.

    - Karaoke? - powtórzyła Yasashisa bez entuzjazmu.
    - Dokładnie! - Erza uśmiechnęła się słodko. - To jak, przyjdziesz?
    Za jej plecami Wilson pokazywał uniesione w górę kciuki.
    Dziewczyna wzięła głęboki wdech.
    - Niech będzie.

    Następnego dnia wieczorem grupka magów zebrała się pod odpowiednim lokalem o ustalonej godzinie. Jeszcze wcześniej Jellal zarezerwował dla nich telefonicznie prywatne pomieszczenie. Trzeba przyznać, że pracownica po drugiej stronie wręcz rozpływała się pod wpływem jego głosu.
    W pokoju stał już niski stolik z porozstawianymi przekąskami i napojami. Po jego dwóch stronach ustawiono miękkie pufy a na najdogodniejszej ścianie zawieszono wyświetlacz. Dołączony do niego pilot spoczywał na specjalnej półeczce czkając, aż ktoś go weźmie do ręki.
    - Moi drodzy, rozpoczynamy wieczór wycia! - obwieściła radośnie Erza.
    - Ustawmy najpierw kolejkę. - zaproponował Natsu.
    - Dobry pomysł. - pochwaliła Lucy wyjmując z torebki notatnik z zeszytem na wypadek, gdyby jakaś piosenka szczególnie wpadła jej w ucho.
    Po kilku kłótniach rozpiska prezentowała się następująco: Jellal (który jako jedyny nie miał obiekcji do bycia pierwszym), Natsu, Erza, Wilson, Lucy, Gray oraz Noemi.
    Fullbuster podał przyjacielowi mikrofon a Heartfilia uruchomiła wyświetlacz.
    - Jaką kategorię wybieramy?
    - Weź losowe, będzie śmieszniej! - rzekł Natsu, który ze zniecierpliwieniem czekał, aż usłyszy parszywy głos Mrożonki.
    Jellal dumnym krokiem wyszedł naprzeciw publiki i czekając na pojawienie się słów tupał o podłogę w rytm chwytliwej muzyki. Jego utworem było Aw Naw (Chris Young). Szło mu całkiem nieźle dopóki przez przedostatnie zdanie nie parsknął prosto do mikrofonu.
    - Pochwal się tymi swoimi dżinsami, które pofarbowałaś? To jest kompletnie nielogiczne. - skwitował z kwaśną miną a pozostali parsknęli głośnym śmiechem.
    Widząc tę reakcję Fernandes postanowił utopić swą żałość w szklance soku.
    Kolejny hit należał do Natsu, któremu nieszczęśliwie przyszło do zaprezentowania Ievan Polkka (Korpiklaani).
    - Eja, eja, ejaa, aaaaaj! - zawył, gdy nie zdążył doczytać kolejnej linijki w nieznanym mu języku (dla sprostowania fiński). Gdy doszedł do chwili, w której rozumiał aż dwa słowa piosenka niespodziewanie się skończyła.
    - Idiota. - rzekł Gray pomiędzy udawanym atakiem kaszlu.
    - Bo to było trudne! - jęknął wpatrując się w urządzenie tak, jakby chciał je spalić wzrokiem.
    Następnie Erza, która już po pierwszym zdaniu zapłonęła soczystym rumieńcem zaśpiewała Znam ten stan (Junior Stress) najlepiej jak potrafiła. kto by pomyślał, że w ten sposób można opisać dni tygodnia?
    - Tylko się nie popisuj. - rzekła Noe. Jakby nie patrzeć tego wieczora odezwała się po raz pierwszy.
    Wilson w odpowiedzi puścił jej oczko.
    Gdy na wyświetlaczu pojawił się pasek ładowania Erza spróbowała włączyć Yasashisę do rozmowy.
    Po kilku chwilach czekania okazało się, że utworem Wilsona będzie Lubię mówić z Tobą (Akurat). Był to strzał w dziesiątkę. Pozornie prosty tekst zmuszał do myślenia.
    Czarnooki miał talent do śpiewania. W odpowiednim momencie wiedział, jak należy zmienić ton i przeciągać wyrazy. Ci, którzy wcześniej nie słyszeli jego głosu siedzieli zaczarowani nie wiedząc, co powiedzieć.
    W końcu na sam koniec nagrodzili wokalistę gromkimi oklaskami.
    - Kiedy z serca płyną słowa… - zanucił nad uchem Noe, gdy Lucy prezentowała swe umiejętności podczas wykonywania Masayume Chasing (BoA). Magowie chętnie pomagali jej służąc jako chórek.
    - Dobra robota. - pochwalił Gray, gdy odbierał plastikowy mikrofon. Wydawało się, że podczas śpiewania Raz po raz (Perfect) patrząc na zgromadzonych pokazywał im swoją inną stronę.
    Noe ściągnęła w zamyśleniu brwi. Właśnie wpadła na nową teorię.
    - Noemi, twoja kolej. - rzekł Fullbuster zwalniając miejsce na prowizorycznej scenie.
    Szarooka na początku wystraszyła się słysząc pierwsze nuty. Zaczęła trochę cicho i niepewnie. Z każdym kolejnym słowem nabierała śmiałości, mimo to nie potrafiła podnieść wzroku. Uparcie patrząc na kolejne linijki Human (Christina Perri).
    Przez moment poczuła się bardzo głupio. Paradoks tego utworu był dziwny. Na początku „mogę to zrobić” a później „lecz jestem tylko człowiekiem”. Brzmiało jak nędzne usprawiedliwienie.
    Yasashisa nie zdawała sobie sprawy, że podczas „but I’m only human” otwierała całą gamę uczuć.
    Blask sześciu niebieskich aur omal jej nie oślepił.
***
Hej, hej i witajcie. Jestem z siebie dumna, bo skończyłam to jeszcze dziś! Challenge na dziś zaliczony.
Dla wyjaśnienia: wspomniana w rozdziale książka jest jak najbardziej autentyczna a jej autorką jest Beth Revis :)
Ach, odkryliśmy jeden z warunków umowy Natsu i Lucy. Ale to jeszcze nie wszystko <szatański śmiech> Niedługo muszę wstawić Graya, kto wie może jeszcze Juvię? Pomyślę nad tym.

I jest jeszcze jedna sprawa, o której chciałabym Wam powiedzieć.
Zaczynam coraz poważniej zastanawiać się nad założeniem kolejnego bloga tym razem z Bleacha z paringiem Ichigo x tajemniczy ktoś.
Dlaczego? Cóż chyba mam taką szaloną ochotę i lubię tą mangę, więc czemu nie?
Mam zaplanowaną całą historię, którą kiedyś wymyśliłam od początku do końca.
Jeżeli, by było to co?
Ano Serce Smoka wychodziło by jak zwykle raz na tydzień a Bleach (czy jak jest ochrzczony blog Shade of Darkness) raz na dwa tygodnie. Oczywiście jeżeli wpadłabym jeszcze na jakiś genialny pomysł mogłabym zmienić koniec i pociągnąć dalej wątek o ile by się spodobało.
Co Wy na to?
<w szczególności proszę, by wypowiedziało się większe grono osób>




2 komentarze:

  1. Przepraszam za brak obecności na twoim blogu i dodawania komentarzy ale miałam mały remont i brak kompa przez prawie trzy tygodnia i normalnie tęskniłam za twoimi opciami*
    Weny
    PS: Ja chcę WIĘCEJ!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Karaoke! Jakoś ostatnio mnie ten motyw prześladuje, ale nie mam za złe, lubię karaoke (choć kompletnie nie mam głosu, ale liczy się zabawa! A w opowiadaniach i w ogóle jakoś zawsze to tak fajnie wychodzi xD) c:
    No i Jerza... NaLu to moje bezdyskusyjne OTP, ale Jerzy nigdy nie mam dość :3
    Ogólnie rozdział bardzo fajny, czekam na kolejny ^^
    A odnośnie drugiego bloga - Bleacha nie znam (znaczy, znam, wiem o czym jest, ale nie oglądałam ani nie czytałam xD), ale jeśli chcesz, to pisz go śmiało :)
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń

Po ilu komentarzach Czarna się uśmiechnie? :3