niedziela, 20 lipca 2014

Wirus - rozdział 5 (31) - Kiełkujący plan

    Zadzwonił dzwonek.
    Odetchnąwszy z ulgą Lucy wyplątała się z napierającego na nią chłodnego uścisku Graya i żwawiej niż zwykle udała się w stronę drzwi.
    - Natsu! Erza! - uśmiechnęła się na widok stojących w futrynie przyjaciół. Ledwo powstrzymała cisnące się jej na usta ciche westchnienie. Nie będzie musiała zaprzątać sobie głowy dziwnym zachowaniem lodowego maga. W końcu przy reszcie nie odważy się na kolejny szalony krok. Bynajmniej taką miała nadzieję… Zaraz, czy ona myśli o Grayu, jak o mordercy z pierwszych stron gazet? To bez sensu, przecież wcale się go nie boi. Jest przewrażliwiona. Po prostu czuje się nieswojo, nie wie, jak zachować się w takiej sytuacji.
    Odwiesiwszy czarny płaszcz przeciwdeszczowy Erza władczym krokiem wkroczyła do kuchni niczym własnego królestwa. Natsu jak zwykle nie miał na sobie żadnej kurtki. Jego zabójcza temperatura ciała zupełnie mu wystarczała, choć pogoda na zewnątrz wcale nie rozpieszczała. Zanosiło się na coś więcej niż przelotny deszczyk.
    - Czuję jedzenie. - westchnął rozmarzony mag napawając się słodkim zapachem ciast i owoców.
    - Już głodny? - zdziwiła się dziewczyna. Wcale nie było aż tak późno.
    Zaniepokojona odgłosami ocierającego się o siebie szkła dochodzącymi z pomieszczenia obok zatupała nerwowo.
    - Zawsze i wszędzie. - zaśmiał się obejmując ramieniem Lucy i zaprowadzając ją do salonu, w którym Erza rozstawiała na stole półmiski z sałatkami. Zupełnie jakby był to ich wspólny dom i Heartfilia samotnie w nim nie mieszkała.
    Gdy wszystko zostało już przygotowane (i przy okazji lekko napoczęte) magowie rozsiedli się wygodnie w fotelach gotowi na rozpoczęcie poważnej rozmowy. Z boku wyglądało to na przygotowania do gry, w której mimika twarzy wszystko zdradza więc przypominali kamienne posągi z zamontowaną funkcją oddychania. Jedynie Natsu po chwili od czasu do czasu łypał wygłodniałym wzrokiem po stole zastanawiając się w czym najpierw zatopić zęby.
    - Od czego zaczynamy? - zapytała Lucy, by przerwać panującą ciszę a przy okazji ruszyć się z miejsca i nalać napoju do szklanki.
    - Myślę, że najważniejszym jest ustalenie, kogo tak właściwie szukamy. - zaproponowała Erza machając widelczykiem z nadzianą na niego truskawką.
    - Nie wiemy tego? - wtrącił Natsu.
    - To zależy od ciebie. - Gray zwrócił się do podgryzającego kruche ciasteczko Płomyczka.
    - Hę? Dlaczego? - korzystając z okazji oblizał usta z maleńkich okruszków.
    - Głupi! Możesz odnaleźć  s i o s t r ę  lub Shado. - sprostował widząc zdziwienie na twarzy maga.
    - I co z tego? - warknął jak gdyby nigdy nic. Starał się nie dać wyprowadzić równowagi tak prostą pogaduszką.
    -To, że możesz później żałować wyboru? - podpowiedział przykładając jednocześnie dłonie do ust, by opanować nagły atak kaszlu.
    - Myślałem o tym. - przyznał niechętnie Dragneel umyślnie ignorując krztuszącego się Graya. Natsu wbił wzrok na talerz zapełniony sałatką, by uniknąć wzroku pozostałych. Łatwiej przychodzi mu rozprawianie o trudnych sprawach, gdy nie jest skrępowany niczyimi spojrzeniami.
    Siedząca obok Lucy niepewnie położyła mu dłoń na ramieniu i lekko ją zacisnęła. Smoczy Zabójca odwdzięczył się bladym uśmiechem.
    - Jeżeli ja mam decydować. - tu zrobił krótką pauzę na wzięcie głębszego wdechu. - Wybieram Shado.
    - Dlaczego akurat ją? - Erza nie chciała być wścibska ani ciekawska. Spokojnym tonem głosu zakomunikowała, że chce jedynie poznać jego tok rozumowania.
    - Może i była z nami tylko przez chwilę. - przypomniawszy sobie chłodne spojrzenie szarych oczu kontynuował. - Ale sami mieliście okazję zobaczyć jaka jest.
    - Pusta.. - odparł Gray biorąc łyk zaparzonej wcześniej herbaty.
    - Wyglądała na osobę pogrążoną w samotności. - Lucy zacisnęła palce na trzymanym kubku.
    - Dlatego chcę ją z niej wyciągnąć. - rzekł dobitnie Natsu. Jeszcze nigdy nie był tak zaparty w dążeniu do celu.
    - I takiej odpowiedzi oczekiwałam po tobie, Natsu. - odparła z uznaniem Erza, na co Dragneel roześmiał się radośnie.
    Lucy rozluźniła zaciśnięte dłonie i z uśmiechem obserwowała swoich przyjaciół dopóki nie natrafiła na spojrzenie Graya, od którego po plecach przebiegł jej zimny dreszcz.
    - Co teraz zrobimy? - zapytała starając się odciągnąć myśli od pewnego palącego wzroku.
    - Proponuję ponownie zbadać Septentrio. - rzucił niby od niechcenia Gray jednak nadal nie odrywał oczu od Heartfili, co nie umknęło podzielnej uwadze różowowłosego.
    - Ile razy przewinęła się już nazwa tego dziwnego miasta. - burknął Natsu pałaszując kawałek biszkoptowego ciasta z galaretką i bitą śmietaną tak, że pod jego nosem powstał biały wąs. Widząc to dziewczyny zachichotały zgodnie.
    - Coś musi się za nim kryć. - Erza wzruszyła ramionami a następnie przeciągnęła unosząc ramiona w górę. - W przyszłości może okazać się istotnym miejscem.
    - Racja. Nie możemy o nim zapominać. - przytaknęła Lucy przysięgając w duchu, iż zapamięta pouczenie Scarlet.
    - Właśnie! - Gray wyglądał jakby go nagle olśniło. - Zapomnieliśmy o czymś!
    - Co masz na myśli? - odezwała się czerwonowłosa, gdy nikt niczego nie powiedział a Lucy posłała jej wystraszone spojrzenie.
    - Gdy ostatnio byliśmy z Shado. - urwał skrzywiony przy wymawianiu imienia dziewczyny. - Mięliśmy wizytę jakiegoś typka.
    - Wilson, prawda? - mruknęła Lucy, jak przez mgłę przypominając sobie imię młodego mężczyzny.
    - Podobno krzyczał abyśmy oddali mu Noe. - dodał Natsu. - Myślicie, że chodziło mu o Shado?
    - Nie jestem pewien. - przerwał sceptycznie Gray. - Nigdy ich razem nie widzieliśmy. Może to zbieg okoliczności?
    - Albo Shado i Noe to jedna osoba, albo dwie różne. - westchnęła Lucy. - A wszystko i tak sprowadza się do…
    - Zerefa. - dokończył Natsu z krzywym grymasem na twarzy.
    - Powinniśmy odwiedzić Wilsona w Magicznym Więzieniu. - wtrąciła Erza.
    - A wpuszczą nas? - zauważyła Lucy.
    - Będą musieli. - odparł Natsu trzęsący się z podekscytowania. - Jeżeli nie to sami utorujemy sobie wejście!

~Podziemne Królestwo~
    Kroki. Słychać cichy odgłos tupania mężczyzny w czarnym garniturze. Przemierza kolejne korytarze. Żaden z nich nie ma najmniejszej ozdoby, ani jednej płytki na podłożu i koloru ścian, poza otaczającą szarością. Każdy jest szorstki w dotyku i bez wahania zdolny zedrzeć nawet najtwardszą skórę. Tuż nad podążającym do swego pana sługą rozchodzi się nikłe światło na przemian zapalające i gasnące, gdy tylko ktoś znajdzie się w jego zasięgu.
    Mężczyzna dotarłszy do swego celu unosi dłoń w białej rękawiczce i puka do drzwi a echo idzie śladem jego wcześniejszej wędrówki cofając się w tył.
    - Wejść. - odpowiedział głęboki głos.
    Sługa przykłada dłoń do piersi kłaniając się, gdy wrota otwierają się i wciągają go ku łunie światła. Tu wszystko jest inne. W Podziemiu jest to jedyne pomieszczenie, które nie zostało całkowicie zatopione w cieniach. Wysokie sklepienie podtrzymywane jest przez cztery kolumny ozdobione żłobieniami. Czarno-białe kafelki ułożone niczym szachownica odbijają słabe światło setek zapalonych świec, by w końcu doprowadzić wzrok obserwatora na siedzącego na swym tronie Króla Cieni.
    - Czy wszelkie przygotowania zostały dopełnione? - Zeref obdarza podwładnego uważnym spojrzeniem czarnych oczu.
    - Oczywiście, Panie. - mężczyzna znów lekko się skłania. - Jesteśmy gotowi.
    - Znakomicie. - pochwalił wstając z tronu, by po chwili zacząć krążyć obok zapalonych świec. - Nasza droga towarzyszka jest gotowa na spotkanie?
    - Proszę o wybaczenie. - odrzekł jedynie zakładając dłonie na plecy.
    Zeref skupionym spojrzeniem wodził za słabym płomieniem jednej ze świec. Bladą dłonią badał jej strukturę. Ognik z każdą chwilą słabnie.
    - Jeżeli zaczekamy wypali się do końca. - mag nachylił się nad obiektem obserwacji i dmuchnął w niego. - Wystarczy dodać jeden czynnik a sytuacja diametralnie się zmieni, prawda przyjacielu?
    - Dokładnie tak, jak Pan mówi.
    Płomień pod wpływem powietrza zaszamotał wściekle, by po chwili rozbłysnąć jaśniej niż kiedykolwiek wcześniej.
    Zeref z lubością włożył palec w figlarny ognik bawiąc się nim i nakierowując go.
    - Wkrótce wykonamy podmuch.
    Wicher. Zerwał się wiatr zamykający wrota i odgradzający podsłuchującego kruka od rozmówców. Niedane było usłyszeć mu pozostałych słów.

***
Ohayo!
Dziś nietypowo w niedzielę bowiem dowiedziałam się, iż jutro wyjeżdżam na parę dni. Z tego też powodu w następny poniedziałek nie ma żadnej notki (wybaczcie! :<). Raczej wątpię, bym zabrała ze sobą laptopa, więc albo nie napiszę niczego, albo tradycyjnie na kartce i później przepiszę. I chyba tak zrobię (zresztą podobnie idzie mi praca nad zamówieniem). 
Mata ne! Do następnego razu (nie zapomnijcie o mnie!) :)

6 komentarzy:

  1. Takie krótkie, ale bardzo fajne i wydaje mi się, że wiem kim jest siostra Natsu *zaciera szatańako łapki*
    Laxus: Nie mów nikomu!
    Dobra dobra nie powiem. Nie wiem czy ty wiesz, a jeśli nie wiesz to cię uświadomie: ŚWIETNIE PISZESZ OPISY POKOI I POSTACI!
    Laxus: Zgadzam się z tobą!
    Widzisz nawet Laxus się zgodził! No to my się żegnamy, przesyłamy weny i czekamy na twój piękny powrót!
    Bye bye~!
    Malinq & Laxus
    PS. Nie zapomnimy o tobie!!!!
    PSS. Pierwsza!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie było mnie tu dość długo T^T Jest co nadrabiać xd, ale jak na razie zajmę się tym jakże dziwnym komentarzem. Nie mogę się rozpisywać i mam nadzieję, że się nie fochniesz xD , Naprawdę przepraszam .
    Rozdział super. Mimo, iż czytałam go szybko to spodobał mi się. Interesujący. Coś się ciągle zmienia . :D Czekam na dalszą część pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Hey hey! Miło mi poinformować, ze nominowałam cię do nagrody The Versatile Bolgger Award. Zajrzyj na mojego bloga, żeby dowiedzieć sie co i jak :)

    http://blooogbleachyaoooi.blogspot.com/

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejo! Znalazłam twojego bloga i przeczytałam całość w jeden dzień, tak się wciągnęłam C:
    I ogólnie to wow, Zeref coś szykuje, będzie grubo C:
    No i... widzę powiązanie między tytułem sagi a Grayem (kaszel, bladość, sine usta, temperatura...). No i ten. Zastanawiam się, czy dobrze myślę, czy raczej nie o:
    W każdym razie czekam na nowy rozdział, przesyłam wena, życzę wolnego czasu i chęci C:
    Pozdrowionka!
    Twoja nowa czytelniczka - Szeh.
    P.S. Piszę ten komentarz na telefonie i gdy pisałam "Zeref coś szykuje", zamiast "coś" napisałam "cis". Wizja Zerefa-założyciela szkółki leśnej mnie rozbraja :'D Taki w ogrodniczkach, żeby się za bardzo ziemią nie uświnić i z taką małą łopatką, przysypujący ziemią sadzonkę... xD Ewentualnie jakby uznać cis za dźwięk, nie za drzewo, to wizja Zerefa-muzyka też mnie rozwala. Sądząc po charakterze grałby bluesa albo metal symfoniczny, bo w tym drugim gatunku tyle tekstów o nieszczęśliwej miłości, tak by to pasowało do tego jego emowatego zachowania z wyspy Tenrou... xD Bo teraz to jakby trochę mniej I:
    Ale dobra, nie smęcę ci już, pozdrowionka! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi powitać nową czytelniczkę ^^ Mam nadzieję, że zostaniesz aż do końca (czyli jeszcze dłuuuugo). Czy Twoje myślenie na temat sagi jest dobre? Hmm może, może :D

      Usuń
  5. Świetny rozdział, zapraszam na bloga:
    http://marzenia-wrozki-fairytail.blogspot.com/
    ;3

    OdpowiedzUsuń

Po ilu komentarzach Czarna się uśmiechnie? :3