- Pogódź się z tym w końcu, że pociągiem
dotrzemy tam najszybciej. - fuknęła Lucy, której lamentowanie Natsu ostro
działało na nerwach.
Wystarczyła zaledwie chwila, by od momentu
wyjścia Erzy, która poszła zakupić bilety na pospieszny pociąg wybuchła afera.
- Wy nie macie bladego pojęcia, jakie
piekło ja tam przeżywam. - jęczał łapiąc się za głowę.
- Nawet mnie to nie interesuje. - odparł
Gray odrywając wzrok od gazety.
- Pytał cię ktoś o zdanie pacanie?
Fullbuster westchnął przeciągle i nie chcąc
kontynuować kolejnej bezsensownej dyskusji przewrócił stronę, na której znalazł
artykuł o sukcesie młodego detektywa. Widać, że mleko ma pod nosem, skoro
pozwala, by jego twarz znalazła się w magnolijskiej gazecie. Przez to będzie
musiał namęczyć się nad dobrym kamuflażem. A może to tak dla zmyłki?
- I co? Boisz się odpowiedzieć? - chłopak
ewidentnie szukał zaczepki. Chciał się wyładować, przed wejściem do „maszyny
szatana”, gdzie przeżyje następne półtorej doby.
- Dobrze robi siedząc cicho. - wtrąciła
Lucy, która stojąc tyłem nie zauważyła pełnego wyższości uśmiechu zaserwowanego
Natsu przez Graya.
- I ty Brutusie przeciwko mnie? - zapytał
ironicznie. Czuł się zdradzony. Jak ona mogła mu to zrobić? Pal licho Erzę, czy
kogoś innego, ale Lucy? J e g o Lucy?
- Nie będzie tak strasznie. - zapewniła
przypominając sobie plan Fullbustera wymyślony poprzedniego wieczoru.
- Skąd możesz to wiedzieć? - dociekał
specjalnie zbliżając się w stronę dziewczyny.
- Ehmm, przeczucie? - wygięła usta w
półuśmiechu, lecz z marnym skutkiem.
Gray ukrył jego trzęsące się ze śmiechu
ciało rozkładając gazetę do granic możliwości.
- I co ono ci podpowiada? - pytał dalej
nachylając się nad Heartfilią tak, że czuła na twarzy jego gorący oddech.
- Że pójdziesz lulu! - krzyknął znienacka Lodowy
Mag nokautując Natsu zanim ten zdążył musnąć policzek Lucy.
- O widzę, że go obezwładniliście. -
zawołała nadchodząca Erza machając zakupionymi biletami.
- Długo ci zeszło. - zauważyła blondynka
odwracając się od Graya, by ukryć malujące się jej na twarzy zażenowanie.
- Kolejki. - burknęła. - Na szczęście
trafiłam na ostatni czteroosobowy przedział.
- Pociąg do Septentrio zbliża się do peronu
pierwszego na torze drugim. Powtarzam, pociąg do Septentrio peron pierwszy, tor
drugi.
- W samą porę. - skwitował Gray
przerzucając sobie bezwładne ciało Natsu przez ramię. - Jak ja kocham, gdy nowe tory sięgają celu podróży!
***
- Panie detektywie! Toż to nie czas na
spanie! Panienka potrzebuje pańskiej pomocy! - mężczyzna szturchał śpiącego w
fotelu pociągu chłopaka o rozczochranych różowych włosach tak długich, że aż
przesłaniały mu jego zazwyczaj tętniące życiem zielone tęczówki.
- Jeszcze pięć minutek. - ziewnął
przekręcając się na drugi bok, by znów pogrążyć się w krainie snów.
- Panie Dragneelu! - huknął wzburzony
zachowaniem młodzieńca. Czy tak zachowuje się szanowany na całym świecie
zawodowy detektyw?
- Co? - mruknął w zamyśleniu przecierając
oczy. - Eee a coś ty za jeden?
Szarowłosy poprawił okulary na nosie, tak
jak zawsze, gdy ktoś próbował wytrącić go z równowagi i zniszczyć poświatę
spokojnej osoby.
- Jestem opiekunem panienki Hiromi, której
zdecydował się szanowny pan pomóc.
- Ach! Dokładnie! Trzeba było tak od razu!
- prawdę mówiąc wcale nie wiedział co i najważniejsze komu obiecał, ale wolał
udawać, że doskonale orientuje się w sytuacji.
- A zatem proszę za mną. - mówiąc to
wyszedł z wagonu i zaczął przeciskać się między obleganymi siedzeniami w
kierunku osobnych przedziałów wysokiej klasy. Wokół unosiła się woń tytoniu
zmieszanego z potem i perfumami. Pasażerowie rozmawiali, grali w karty lub
zaciekle pilnowali swych walizek i pakunków przed potencjalnymi złodziejami.
Gdzieś w tym rozgardiaszu kręcił się sporych rozmiarów kontroler.
Gdy w końcu dotarli do wagonu pierwszej
klasy ich uszy popieściła słodka cisza, której towarzyszył dźwięk jadącego
pociągu.
- Przyprowadziłeś Smoczka! - pisnęła mała
dziewczynka, gdy zobaczyła stających w przejściu mężczyzn.
- Wedle rozkazu. - szarowłosy skłoniwszy
się nisko wskazał detektywowi, by zajął miejsce.
Dragneel uważnie przyjrzał się Hiromi. Na
oko miała może z dziesięć lat. Ubrana była w błękitną sukienkę w falbanki
sięgającą do połowy kolan. Stopy chroniły śnieżnobiałe skarpetki i czarne
połyskujące buciki. Granatowe włosy panienki spięto w kucyk poruszający się
przy najmniejszym ruchu. Czarne oczy z radością i uwielbieniem wpatrywały się w
detektywa. Całości uroczego obrazu dopełniały dodatki, czyli: długi ogon
zapinany na pasek, opaska z kocimi uszami i pluszowa rybka.
- Chcę żebyś się czegoś dla mnie
dowiedział! - zaczęła przybierając poważny ton jednak słysząc swój głos
zachichotała wierzgając na miękkim siedzeniu. - Mam dla ciebie zagadkę!
Różowowłosy posłał jej zaciekawione
spojrzenie!
- Masz zgadnąć, kto kłamie! - obwieściła
ukazując rządek białych ząbków. Auguście, przeczytaj zadanie!
- Oczywiście panienko. - odchrząknąwszy
odczytał treść trzymanej kartki.
Zakonnica, kierownik pociągu i rybak.
Jedno z nich kłamie.
Które?
- A skąd mam to wiedzieć? - słowa te
wyrwały się Dragneelowi zanim zdążył zamknąć usta.
- Musisz przeprowadzić dochodzenie,
Smoczku! - odrzekła tonem godnym najoczywistszej rzeczy na świecie. - Tyle
dowiedział się August! A ty dokończysz jego misję.
- Możesz na mnie liczyć. - zapewnił
wkładając zgięty papier w kieszeń zielonej koszuli.
- W końcu dowiem się, kto zjadł ciastko!
***
- Dlaczego się na to zgodziłem? -
różowowłosy pluł sobie w brodę przytrzymując kapelusz przy przechodzeni przez
zatłoczony wagon najniższej klasy.
Pośród tylu osób odnalezienie czarnego
pingwina może być nie lada zadaniem.
Dragneel zatrzymawszy się przy oknie złożył
dłonie i przyłożył je do oczu otrzymując niby-lornetkę. Uważnie taksował
wzrokiem każdego pasażera, chociaż jedno musiał przyznać. Nie było tu za
specjalnie czego podziwiać. Albo dzieciaki (nie był pedofilem zapraszającym
niewinne istotki na ciasteczko) albo starsi ludzie (gustował w kimś… z datą
raczej odległą od śmierci) albo mężczyźni przyglądający mu się z dziwnym
uśmieszkiem i błyskiem w oku (co to, to nie, zdecydowanie woli kobiety od
takich oblechów).
W końcu po przeciwnej stronie dostrzegł
młodą dziewczynę o blond włosach odzianą w czarny habit. Nareszcie zaczął się
przeciskać, ku obiektowi swoich poszukiwań.
- Emm przepraszam. - puknął śpiącą
zakonnicę w ramię. Ta niespiesznie otworzyła oczy ukazując światu czekoladowe
tęczówki. Widząc, kto ją zbudził nie omieszkała poprawić zmierzwionych włosów i
wbić rozmarzonego spojrzenia w detektywa.
- Taaak? - zapytała przeciągle. - Z kim mam
przyjemność?
- Nazywam się Dragneel. - delikatnie
ucałował dłoń dziewczyny. - A pani?
- Siostra Lu..Lucy. - bąknęła zaskoczona
zachowaniem różowowłosego.
- Czy mogę zadać pytanie?
- W każdej chwili mogę to rzucić! -
krzyknęła ożywiona.
Detektyw roześmiał się z zachowania
zakonnicy i przeniósł dłoń na kapelusz.
- Później możemy o tym porozmawiać. -
zapewnił tajemniczo. - A tym czasem… czy jadła dziś pani ciastko?
- Ja? - na twarzy blondynki malowało się
szczere zdziwienie. - Ja nie, ale słyszałam, że z kierowcy pociągu jest niezły
łakomczuch.
- Dziękuję za rozmowę. - pożegnał się i już
go nie było.
Zakonnica przez moment wpatrywała się w
miejsce, w którym zniknął jej przyszły ukochany, by po chwili ponownie zasnąć z
czołem opartym o szybę i marząc o swym księciu w brązowym kapeluszu.
***
- Nieupoważnionym wstęp wzbroniony! -
ostrzegł kontroler, gdy dostrzegł młodzieńca pakującego się niebezpiecznie
blisko lokomotywy.
- Ale ja mogę! - burknął zbulwersowany. Plusem
jego roboty była możliwość łażenia tam, gdzie tylko dusza zapragnie. Zacisnął
mocniej palce na klamce dając do zrozumienia pulchnemu mężczyźnie, iż jego
obecność nie jest mu na rękę.
- Niedorzeczność! - przerwał nim Dragneel
zdążył powiedzieć ripostę, która wpadła mu do głowy na temat wyglądu jego
rozmówcy. - Wielu takich śmiałków tu było i żaden nie przeżył starcia z
kierowcą!
- Skończ chrzanić. Gadasz, jakby to było
niemożliwe. - westchnął zniecierpliwiony. Aż go ręka trzęsła, by otworzyć te
drzwi!
- Dobrze ci radzę, nie wchodź tam. - rzekł
wypychając dumnie pierś w przód tak, że od plakietki z imieniem, nazwiskiem i
maciupkim druczkiem odbiło się światło.
- Te wiedziałeś, że prosiaczki fruwają? -
wtrącił wiedząc jak pozbyć się denerwującego jegomościa. Na wszelki wypadek
znacząco zezował w stronę otwartego okna.
- Żeby nie było, że nie ostrzegałem! -
fuknął przetaczając swoje wielkie cielsko przez futrynę.
Idiota. - pomyślał pchając drzwi.
Jego oczom ukazało się miejsce, które
marzyło zobaczyć każde dziecko. Normalnie sam byłby podekscytowany, gdyby nie
zadanie. Pewnie długo mógłby jeszcze tak sterczeć rozmyślając o czasach, gdy
miał mleko pod nosem i zawsze powtarzał, że pewnego dnia zostanie najlepszym,
najszybszym i najnowocześniejszym pociągiem świata, ale… no właśnie ale…
- Co ty tu robisz? - zapytał k o b i e c y
głos.
Jedyne, co był w stanie z siebie wydusić to
głuchy jęk.
No to dałeś popis inteligencji, detektywi
ku. Wszyscy klaszczemy podziwiając Twój sukces.
- Zadałam ci pytanie. - ponagliła p a n i
kierująca tą kupą żelastwa.
Stojąca przed nim osoba była zaledwie kilka
centymetrów niższa. Krwisto czerwone włosy ukryła pod czapką z daszkiem ale i
tak kilka kosmyków wyszło na wolność. Skrzyżowane na piersi ręce nie wróżyły
niczego dobrego. Zarówno jak kombinezon w podłużne paski i masywne buty.
- Moja godność to Dragneel. - skłonił się
nieudolnie naśladując służącego Hiromi. Miał szczerą nadzieję, że wrażenie, w
którym obrywa po twarzy wkrótce minie.
Czerwonowłosa podejrzliwie obserwowała
każdy ruch detektywa.
- Władczyni tej staruszki. - uderzyła nogą
o podłogę pokazując, co miała na myśli. - Erza Scarlet. A teraz powtórzę, co ty
tu robisz?
- Jaa eee.. - zupełnie zapomniał do czego
służy funkcja „mów idioto”. - Chciałem zadać szanownej damie pytanie.
- Nie damuj mi tu. Wielu takich tu było
przed tobą i resztę drogi pokonali o własnych siłach. - przypomniawszy sobie
ostatnią sytuację Scarlet uśmiechnęła się złośliwie. - Po prostu gadaj, czego
chcesz i wypad.
- Czy jadłaś dziś ciastko? - zapytał dociskając
plecy do drzwi. Przy okazji przesunął nieznacznie dłoń do klamki.
- Ja nie, ale ta stara
pierdoła-niedołężny-rybak ciągle coś przeżuwa.
***
- Bądź tu mądry i lataj między wszystkimi
przedziałami. - pożalił się sobie Dragneel przemierzając pociąg wzdłuż. Ostatni
wagon. Tam spodziewał się znaleźć rybaka. Dlaczego? Balkonik na końcu jest
chyba jedynym miejscem, gdzie nikt nie chodzi a co za tym idzie nikomu nie
przeszkadzają porozstawiane wędki i kuferek ze skarbami (czyt. przynętami).
Jak
wielka była radość różowowłosego, gdy w końcu dotarł na miejsce (po drodze
puszczając oczko obudzonej już zakonnicy) tego chyba się nawet nie da opisać
słowami. A jeszcze bardziej ucieszył się widząc ciemną czuprynę nakrytą
kapeluszem z powpinanymi haczykami. To chyba nie jest bezpieczne, prawda?
- Przepraszam. - rzucił ze zmęczeniem
opierając się o barierkę.
- Checho chesz? - wymamrotał rybak z ustami
wypełnionymi kanapką. Po zapachu można sądzić, że z serem. A idąc dalszą drogą
dedukcji stwierdzić, iż gatunku morskiego.
Detektyw westchnął rozmasowując skronie.
- Długo będziesz tu sterczał? -
przełknąwszy gryz mowa chłopaka stała się wyraźniejsza. - Łowię, nie widzisz?
Dragneel powiódł wzrokiem po wystawionej za
balkonik wędce. Puszczona wolno żyłka wesoło falowała na wietrze.
- Mam pytanie. - zaczął standardowym już
tekstem. - Czy…
- Hola, hola! Chłopczyku. - przerwał
spotykając się z gromami rzucanymi w niego przez młodzika.
- Tak? - różowowłosy próbował wykrzesać z siebie
chodź cień akceptacji dla wszystkich spaczonych i dziwnych ludzi.
- A przedstawić to się nie łaska?
- A przedstawić to się nie łaska?
- Niech mi pan wybaczy. - powiedział
szczerze zdumiony swym błędem. - Dragneel.
- Fullbuster. - odrzekł myszkując przy
pudełku z żywnością. - Czego będziesz tak sterczał? Siadaj! - poklepał miejsce
obok siebie. - Więc, co cie do mnie sprowadza.
- Chciałbym… - jednak znów nie mógł
dokończyć.
- Powiedz mi, co to za ryba? - ciemnowłosy
podsunął detektywowi rysunek.
- Okoń.
- A ten?
- Dorsz…
I tak dalej, i tak dalej.
- Sandacz. - warknął przez zaciśnięte zęby.
- Czy mogę już?
- Skoro musisz. - odrzekł z rozbrajającą
szczerością.
- Czy jadł pan dziś ciastko? - zapytał z
nadzieją na twierdzącą odpowiedź.
- Nie. - wszystkie nadzieje legły w
gruzach. - Ale nie wierz pan zakonnicy i kierowcy. To kłamczuchy!
***
- Niesamowite! Jak do tego doszedłeś,
Smoczku? - otrzymawszy odpowiedź Hiromi zaklaskała.
- Otóż…
Za następujące postaci przyjmijmy literki:
A - zakonnica
B - kierowca
C -rybak
1) Jeżeli A mówi prawdę oznacza to, że B i C
kłamią.
2) To zaś nie jest możliwe, ponieważ:
Jeżeli przyjmiemy, że B ze stwierdzeniem
kłamstwa C mówi prawdę
kłóci
się to ze stwierdzeniem C który twierdzi, że oboje kłamią,
więc
B nie może mieć racji (bo wtedy A łże).
3)
Wtedy też A rozpowiada nieprawdę, że kłamie B.
A jeżeli za prawdziwe słowa uznamy C to
znaczy, że kłamią A i B to:
B kłamie, ponieważ w tej sytuacji C nie
kłamie
a A mówi prawdę, bo B kłamie.
1) A
B C
PRAWDA KŁAMSTWO KŁAMSTWO
2) A B C
KŁAMSTWO
PRAWDA KŁAMSTWO
3) A B C
PRAWDA
KŁAMSTWO PRAWDA
- Z mojego toku rozumowania wynika, że
kłamcą jest kierowca. - podsumowałem zabierając kartkę z zapiskami
pomocniczymi.
- Jest pan niezwykle utalentowany, panie
Dragneelu.
Machnąłem ręką na te uprzejmości.
- Może ciasteczko? - zapytała Hiromi
otwierając kolorową paczuszkę.
***
- Natsu. - usłyszał czyjś głos. - Jesteśmy
na miejscu.
Momentalnie otworzył szerzej oczy i
szybciej niżby rzekł „nareszcie” znalazł się na zewnątrz całując swoją
ukochaną ziemię. Po śnie pozostało jedynie mgliste wspomnienie.
***
Ohayo!
Właśnie przeczytaliście rozdział, którego napisanie sprawiło mi jak dotąd najwięcej frajdy. :D
1) Kolejna część opowiadania wyjątkowo w niedzielę. W poniedziałek i wtorek wyjeżdżam a nie chcę żebyście czekali aż do środy.
2) Osobo, która złożyłaś zamówienie na shota! Zapewniam, iż cały czas o nim pamiętam i myślę nad fabułą. Postaram się jak najszybciej za niego zabrać. Jakaś wewnętrzna blokada mi nie pozwala. Muszę się z nią zaraz uporać.
Tyle w ogłoszeniach, do następnego. Mata ne!
"W każdej chwili mogę to rzucić!" Top zdanie mnie rozwaliło! Musiałam się powstrzymać od śmiechu! :P Sen Natsu genialny, podobnie jak scena na peronie. Błędów żadnych nie widziałam, tylko rozdział mógłby być dłuższy.
OdpowiedzUsuńŚlę wenę i całuski i czekam na kolejny rozdział. :*
No tak, Natsu całujący ziemię xD Norma! I mnie tak samo jak Mirę-chan rozwaliło to samo zdanie:"W każdej chwili mogę to rzucić!" Po prostu sikam xD Cóż, tak czy siak życzę dużo weny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;3
Powiem że to zdanie Natsu mnie rozwaliło cytuję: ,,- I ty Brutusie przeciwko mnie? " No leżę i nie wstaje xD I to jak zakonnica Lucy powiedziała, że w każdej chwili może to rzucić no jebłam XD Dobra lecę nadrabiać dalej :)
OdpowiedzUsuń