poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Wirus - rozdział 7 (34) - Podróżna afera Pana Dragneel'a

    - Pogódź się z tym w końcu, że pociągiem dotrzemy tam najszybciej. - fuknęła Lucy, której lamentowanie Natsu ostro działało na nerwach.
    Wystarczyła zaledwie chwila, by od momentu wyjścia Erzy, która poszła zakupić bilety na pospieszny pociąg wybuchła afera.
    - Wy nie macie bladego pojęcia, jakie piekło ja tam przeżywam. - jęczał łapiąc się za głowę.
    - Nawet mnie to nie interesuje. - odparł Gray odrywając wzrok od gazety.
    - Pytał cię ktoś o zdanie pacanie?
    Fullbuster westchnął przeciągle i nie chcąc kontynuować kolejnej bezsensownej dyskusji przewrócił stronę, na której znalazł artykuł o sukcesie młodego detektywa. Widać, że mleko ma pod nosem, skoro pozwala, by jego twarz znalazła się w magnolijskiej gazecie. Przez to będzie musiał namęczyć się nad dobrym kamuflażem. A może to tak dla zmyłki?
     - I co? Boisz się odpowiedzieć? - chłopak ewidentnie szukał zaczepki. Chciał się wyładować, przed wejściem do „maszyny szatana”, gdzie przeżyje następne półtorej doby.
    - Dobrze robi siedząc cicho. - wtrąciła Lucy, która stojąc tyłem nie zauważyła pełnego wyższości uśmiechu zaserwowanego Natsu przez Graya.
    - I ty Brutusie przeciwko mnie? - zapytał ironicznie. Czuł się zdradzony. Jak ona mogła mu to zrobić? Pal licho Erzę, czy kogoś innego, ale Lucy? J e g o Lucy?
    - Nie będzie tak strasznie. - zapewniła przypominając sobie plan Fullbustera wymyślony poprzedniego wieczoru.
    - Skąd możesz to wiedzieć? - dociekał specjalnie zbliżając się w stronę dziewczyny.
    - Ehmm, przeczucie? - wygięła usta w półuśmiechu, lecz z marnym skutkiem.
    Gray ukrył jego trzęsące się ze śmiechu ciało rozkładając gazetę do granic możliwości.
    - I co ono ci podpowiada? - pytał dalej nachylając się nad Heartfilią tak, że czuła na twarzy jego gorący oddech.
    - Że pójdziesz lulu! - krzyknął znienacka Lodowy Mag nokautując Natsu zanim ten zdążył musnąć policzek Lucy.  
    - O widzę, że go obezwładniliście. - zawołała nadchodząca Erza machając zakupionymi biletami.
    - Długo ci zeszło. - zauważyła blondynka odwracając się od Graya, by ukryć malujące się jej na twarzy zażenowanie.
    - Kolejki. - burknęła. - Na szczęście trafiłam na ostatni czteroosobowy przedział.
    - Pociąg do Septentrio zbliża się do peronu pierwszego na torze drugim. Powtarzam, pociąg do Septentrio peron pierwszy, tor drugi.
    - W samą porę. - skwitował Gray przerzucając sobie bezwładne ciało Natsu przez ramię. - Jak ja kocham, gdy nowe tory sięgają celu podróży!
***
    - Panie detektywie! Toż to nie czas na spanie! Panienka potrzebuje pańskiej pomocy! - mężczyzna szturchał śpiącego w fotelu pociągu chłopaka o rozczochranych różowych włosach tak długich, że aż przesłaniały mu jego zazwyczaj tętniące życiem zielone tęczówki.
    - Jeszcze pięć minutek. - ziewnął przekręcając się na drugi bok, by znów pogrążyć się w krainie snów.
    - Panie Dragneelu! - huknął wzburzony zachowaniem młodzieńca. Czy tak zachowuje się szanowany na całym świecie zawodowy detektyw?
    - Co? - mruknął w zamyśleniu przecierając oczy. - Eee a coś ty za jeden?
    Szarowłosy poprawił okulary na nosie, tak jak zawsze, gdy ktoś próbował wytrącić go z równowagi i zniszczyć poświatę spokojnej osoby.
    - Jestem opiekunem panienki Hiromi, której zdecydował się szanowny pan pomóc.
    - Ach! Dokładnie! Trzeba było tak od razu! - prawdę mówiąc wcale nie wiedział co i najważniejsze komu obiecał, ale wolał udawać, że doskonale orientuje się w sytuacji.
    - A zatem proszę za mną. - mówiąc to wyszedł z wagonu i zaczął przeciskać się między obleganymi siedzeniami w kierunku osobnych przedziałów wysokiej klasy. Wokół unosiła się woń tytoniu zmieszanego z potem i perfumami. Pasażerowie rozmawiali, grali w karty lub zaciekle pilnowali swych walizek i pakunków przed potencjalnymi złodziejami. Gdzieś w tym rozgardiaszu kręcił się sporych rozmiarów kontroler.
    Gdy w końcu dotarli do wagonu pierwszej klasy ich uszy popieściła słodka cisza, której towarzyszył dźwięk jadącego pociągu.
     - Przyprowadziłeś Smoczka! - pisnęła mała dziewczynka, gdy zobaczyła stających w przejściu mężczyzn.
    - Wedle rozkazu. - szarowłosy skłoniwszy się nisko wskazał detektywowi, by zajął miejsce.
    Dragneel uważnie przyjrzał się Hiromi. Na oko miała może z dziesięć lat. Ubrana była w błękitną sukienkę w falbanki sięgającą do połowy kolan. Stopy chroniły śnieżnobiałe skarpetki i czarne połyskujące buciki. Granatowe włosy panienki spięto w kucyk poruszający się przy najmniejszym ruchu. Czarne oczy z radością i uwielbieniem wpatrywały się w detektywa. Całości uroczego obrazu dopełniały dodatki, czyli: długi ogon zapinany na pasek, opaska z kocimi uszami i pluszowa rybka.
     - Chcę żebyś się czegoś dla mnie dowiedział! - zaczęła przybierając poważny ton jednak słysząc swój głos zachichotała wierzgając na miękkim siedzeniu. - Mam dla ciebie zagadkę!
    Różowowłosy posłał jej zaciekawione spojrzenie!
    - Masz zgadnąć, kto kłamie! - obwieściła ukazując rządek białych ząbków. Auguście, przeczytaj zadanie!
    - Oczywiście panienko. - odchrząknąwszy odczytał treść trzymanej kartki.
Zakonnica, kierownik pociągu i rybak.
Jedno z nich kłamie.
Które?
    - A skąd mam to wiedzieć? - słowa te wyrwały się Dragneelowi zanim zdążył zamknąć usta.
    - Musisz przeprowadzić dochodzenie, Smoczku! - odrzekła tonem godnym najoczywistszej rzeczy na świecie. - Tyle dowiedział się August! A ty dokończysz jego misję.
    - Możesz na mnie liczyć. - zapewnił wkładając zgięty papier w kieszeń zielonej koszuli.
    - W końcu dowiem się, kto zjadł ciastko!
***
    - Dlaczego się na to zgodziłem? - różowowłosy pluł sobie w brodę przytrzymując kapelusz przy przechodzeni przez zatłoczony wagon najniższej klasy.
    Pośród tylu osób odnalezienie czarnego pingwina może być nie lada zadaniem.
    Dragneel zatrzymawszy się przy oknie złożył dłonie i przyłożył je do oczu otrzymując niby-lornetkę. Uważnie taksował wzrokiem każdego pasażera, chociaż jedno musiał przyznać. Nie było tu za specjalnie czego podziwiać. Albo dzieciaki (nie był pedofilem zapraszającym niewinne istotki na ciasteczko) albo starsi ludzie (gustował w kimś… z datą raczej odległą od śmierci) albo mężczyźni przyglądający mu się z dziwnym uśmieszkiem i błyskiem w oku (co to, to nie, zdecydowanie woli kobiety od takich oblechów).
    W końcu po przeciwnej stronie dostrzegł młodą dziewczynę o blond włosach odzianą w czarny habit. Nareszcie zaczął się przeciskać, ku obiektowi swoich poszukiwań.
    - Emm przepraszam. - puknął śpiącą zakonnicę w ramię. Ta niespiesznie otworzyła oczy ukazując światu czekoladowe tęczówki. Widząc, kto ją zbudził nie omieszkała poprawić zmierzwionych włosów i wbić rozmarzonego spojrzenia w detektywa.
    - Taaak? - zapytała przeciągle. - Z kim mam przyjemność?
    - Nazywam się Dragneel. - delikatnie ucałował dłoń dziewczyny. - A pani?
    - Siostra Lu..Lucy. - bąknęła zaskoczona zachowaniem różowowłosego.
    - Czy mogę zadać pytanie?
    - W każdej chwili mogę to rzucić! - krzyknęła ożywiona.
    Detektyw roześmiał się z zachowania zakonnicy i przeniósł dłoń na kapelusz.
    - Później możemy o tym porozmawiać. - zapewnił tajemniczo. - A tym czasem… czy jadła dziś pani ciastko?
    - Ja? - na twarzy blondynki malowało się szczere zdziwienie. - Ja nie, ale słyszałam, że z kierowcy pociągu jest niezły łakomczuch.
    - Dziękuję za rozmowę. - pożegnał się i już go nie było.
    Zakonnica przez moment wpatrywała się w miejsce, w którym zniknął jej przyszły ukochany, by po chwili ponownie zasnąć z czołem opartym o szybę i marząc o swym księciu w brązowym kapeluszu.
***
    - Nieupoważnionym wstęp wzbroniony! - ostrzegł kontroler, gdy dostrzegł młodzieńca pakującego się niebezpiecznie blisko lokomotywy.
    - Ale ja mogę! - burknął zbulwersowany. Plusem jego roboty była możliwość łażenia tam, gdzie tylko dusza zapragnie. Zacisnął mocniej palce na klamce dając do zrozumienia pulchnemu mężczyźnie, iż jego obecność nie jest mu na rękę.
    - Niedorzeczność! - przerwał nim Dragneel zdążył powiedzieć ripostę, która wpadła mu do głowy na temat wyglądu jego rozmówcy. - Wielu takich śmiałków tu było i żaden nie przeżył starcia z kierowcą!
    - Skończ chrzanić. Gadasz, jakby to było niemożliwe. - westchnął zniecierpliwiony. Aż go ręka trzęsła, by otworzyć te drzwi!
    - Dobrze ci radzę, nie wchodź tam. - rzekł wypychając dumnie pierś w przód tak, że od plakietki z imieniem, nazwiskiem i maciupkim druczkiem odbiło się światło.
    - Te wiedziałeś, że prosiaczki fruwają? - wtrącił wiedząc jak pozbyć się denerwującego jegomościa. Na wszelki wypadek znacząco zezował w stronę otwartego okna.
    - Żeby nie było, że nie ostrzegałem! - fuknął przetaczając swoje wielkie cielsko przez futrynę.
    Idiota. - pomyślał pchając drzwi.
    Jego oczom ukazało się miejsce, które marzyło zobaczyć każde dziecko. Normalnie sam byłby podekscytowany, gdyby nie zadanie. Pewnie długo mógłby jeszcze tak sterczeć rozmyślając o czasach, gdy miał mleko pod nosem i zawsze powtarzał, że pewnego dnia zostanie najlepszym, najszybszym i najnowocześniejszym pociągiem świata, ale… no właśnie ale…
    - Co ty tu robisz? - zapytał  k o b i e c y  głos.
    Jedyne, co był w stanie z siebie wydusić to głuchy jęk.
    No to dałeś popis inteligencji, detektywi ku. Wszyscy klaszczemy podziwiając Twój sukces.
    - Zadałam ci pytanie. - ponagliła  p a n i  kierująca tą kupą żelastwa.
    Stojąca przed nim osoba była zaledwie kilka centymetrów niższa. Krwisto czerwone włosy ukryła pod czapką z daszkiem ale i tak kilka kosmyków wyszło na wolność. Skrzyżowane na piersi ręce nie wróżyły niczego dobrego. Zarówno jak kombinezon w podłużne paski i masywne buty.
    - Moja godność to Dragneel. - skłonił się nieudolnie naśladując służącego Hiromi. Miał szczerą nadzieję, że wrażenie, w którym obrywa po twarzy wkrótce minie.
    Czerwonowłosa podejrzliwie obserwowała każdy ruch detektywa.
    - Władczyni tej staruszki. - uderzyła nogą o podłogę pokazując, co miała na myśli. - Erza Scarlet. A teraz powtórzę, co ty tu robisz?
    - Jaa eee.. - zupełnie zapomniał do czego służy funkcja „mów idioto”. - Chciałem zadać szanownej damie pytanie.
    - Nie damuj mi tu. Wielu takich tu było przed tobą i resztę drogi pokonali o własnych siłach. - przypomniawszy sobie ostatnią sytuację Scarlet uśmiechnęła się złośliwie. - Po prostu gadaj, czego chcesz i wypad.
    - Czy jadłaś dziś ciastko? - zapytał dociskając plecy do drzwi. Przy okazji przesunął nieznacznie dłoń do klamki.
    - Ja nie, ale ta stara pierdoła-niedołężny-rybak ciągle coś przeżuwa.
***
    - Bądź tu mądry i lataj między wszystkimi przedziałami. - pożalił się sobie Dragneel przemierzając pociąg wzdłuż. Ostatni wagon. Tam spodziewał się znaleźć rybaka. Dlaczego? Balkonik na końcu jest chyba jedynym miejscem, gdzie nikt nie chodzi a co za tym idzie nikomu nie przeszkadzają porozstawiane wędki i kuferek ze skarbami (czyt. przynętami).
    Jak wielka była radość różowowłosego, gdy w końcu dotarł na miejsce (po drodze puszczając oczko obudzonej już zakonnicy) tego chyba się nawet nie da opisać słowami. A jeszcze bardziej ucieszył się widząc ciemną czuprynę nakrytą kapeluszem z powpinanymi haczykami. To chyba nie jest bezpieczne, prawda?
    - Przepraszam. - rzucił ze zmęczeniem opierając się o barierkę.
    - Checho chesz? - wymamrotał rybak z ustami wypełnionymi kanapką. Po zapachu można sądzić, że z serem. A idąc dalszą drogą dedukcji stwierdzić, iż gatunku morskiego.
    Detektyw westchnął rozmasowując skronie.
    - Długo będziesz tu sterczał? - przełknąwszy gryz mowa chłopaka stała się wyraźniejsza. - Łowię, nie widzisz?
    Dragneel powiódł wzrokiem po wystawionej za balkonik wędce. Puszczona wolno żyłka wesoło falowała na wietrze.
    - Mam pytanie. - zaczął standardowym już tekstem. - Czy…
    - Hola, hola! Chłopczyku. - przerwał spotykając się z gromami rzucanymi w niego przez młodzika.
    - Tak? - różowowłosy próbował wykrzesać z siebie chodź cień akceptacji dla wszystkich spaczonych i dziwnych ludzi.
    - A przedstawić to się nie łaska?
    - Niech mi pan wybaczy. - powiedział szczerze zdumiony swym błędem. - Dragneel.
    - Fullbuster. - odrzekł myszkując przy pudełku z żywnością. - Czego będziesz tak sterczał? Siadaj! - poklepał miejsce obok siebie. - Więc, co cie do mnie sprowadza.
    - Chciałbym… - jednak znów nie mógł dokończyć.
    - Powiedz mi, co to za ryba? - ciemnowłosy podsunął detektywowi rysunek.
    - Okoń.
    - A ten?
    - Dorsz…
    I tak dalej, i tak dalej.
    - Sandacz. - warknął przez zaciśnięte zęby. - Czy mogę już?
    - Skoro musisz. - odrzekł z rozbrajającą szczerością.
    - Czy jadł pan dziś ciastko? - zapytał z nadzieją na twierdzącą odpowiedź.
    - Nie. - wszystkie nadzieje legły w gruzach. - Ale nie wierz pan zakonnicy i kierowcy. To kłamczuchy!
***
    - Niesamowite! Jak do tego doszedłeś, Smoczku? - otrzymawszy odpowiedź Hiromi zaklaskała.
    - Otóż…
Za następujące postaci przyjmijmy literki:
A - zakonnica
B - kierowca
C -rybak

1) Jeżeli A mówi prawdę oznacza to, że B i C kłamią.

2) To zaś nie jest możliwe, ponieważ:
Jeżeli przyjmiemy, że B ze stwierdzeniem kłamstwa C mówi prawdę
 kłóci się to ze stwierdzeniem C który twierdzi, że oboje kłamią,
 więc B nie może mieć racji (bo wtedy A łże).

3)  Wtedy też A rozpowiada nieprawdę, że kłamie B.
A jeżeli za prawdziwe słowa uznamy C to znaczy, że kłamią A i B to:
B kłamie, ponieważ w tej sytuacji C nie kłamie
a A mówi prawdę, bo B kłamie.

1) A                     B                     C
                                                    PRAWDA      KŁAMSTWO    KŁAMSTWO

2) A                     B                     C
    KŁAMSTWO    PRAWDA     KŁAMSTWO

3) A                     B                     C
PRAWDA     KŁAMSTWO     PRAWDA

    - Z mojego toku rozumowania wynika, że kłamcą jest kierowca. - podsumowałem zabierając kartkę z zapiskami pomocniczymi.
    - Jest pan niezwykle utalentowany, panie Dragneelu.
    Machnąłem ręką na te uprzejmości.
    - Może ciasteczko? - zapytała Hiromi otwierając kolorową paczuszkę.
***
    - Natsu. - usłyszał czyjś głos. - Jesteśmy na miejscu.
    Momentalnie otworzył szerzej oczy i szybciej niżby rzekł „nareszcie” znalazł się na zewnątrz całując swoją ukochaną ziemię. Po śnie pozostało jedynie mgliste wspomnienie.

***
Ohayo!
Właśnie przeczytaliście rozdział, którego napisanie sprawiło mi jak dotąd najwięcej frajdy. :D
1) Kolejna część opowiadania wyjątkowo w niedzielę. W poniedziałek i wtorek wyjeżdżam a nie chcę żebyście czekali aż do środy.
2) Osobo, która złożyłaś zamówienie na shota! Zapewniam, iż cały czas o nim pamiętam i myślę nad fabułą. Postaram się jak najszybciej za niego zabrać. Jakaś wewnętrzna blokada mi nie pozwala. Muszę się z nią zaraz uporać.
Tyle w ogłoszeniach, do następnego. Mata ne!

3 komentarze:

  1. "W każdej chwili mogę to rzucić!" Top zdanie mnie rozwaliło! Musiałam się powstrzymać od śmiechu! :P Sen Natsu genialny, podobnie jak scena na peronie. Błędów żadnych nie widziałam, tylko rozdział mógłby być dłuższy.
    Ślę wenę i całuski i czekam na kolejny rozdział. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, Natsu całujący ziemię xD Norma! I mnie tak samo jak Mirę-chan rozwaliło to samo zdanie:"W każdej chwili mogę to rzucić!" Po prostu sikam xD Cóż, tak czy siak życzę dużo weny :D

    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem że to zdanie Natsu mnie rozwaliło cytuję: ,,- I ty Brutusie przeciwko mnie? " No leżę i nie wstaje xD I to jak zakonnica Lucy powiedziała, że w każdej chwili może to rzucić no jebłam XD Dobra lecę nadrabiać dalej :)

    OdpowiedzUsuń

Po ilu komentarzach Czarna się uśmiechnie? :3