poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Wirus - rozdział 9 (35) - Dobre wejście podstawą sukcesu

    - Nareeeeszcie! - stęknął Natsu przeciągając się.
    Pozostała część drużyny dziękowała w duchu za to, że w końcu dotarli do kolejnego celu swej wyprawy - Magicznego Więzienia. Dragneel był krótko mówiąc upierdliwy i w koło jęczał nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nota bene tym sposobem nabawił się paru siniaków od zirytowanych jego zachowaniem dziewczyn. Grayowi odpowiadała ta sytuacja, nie omieszkał ukryć złośliwego uśmieszku przy każdym kolejnym uderzeniu. Przez pewien czas nawet je liczył: lewy sierp, prawy prosty i w podbródek.
    Więzienie przypominało ogromny pałac wypełniony po brzegi strażą. Ściany wykonano z grubego kamienia ograniczający możliwość użycia magii. Zza małych okien wciąż wychylały się głowy wartowników. Schemat budowli nie był jakoś specjalnie skomplikowany. Jeden wielki prostokąt a na jego rogach wysokie wieżyczki. Do tego wielkie kilkumetrowe drzwi. Może także podziemne korytarze wypełnione szczątkami tych, którzy spróbowali ucieczki? Jakby to ująć… twierdza nie do zdobycia.
    - Głupku, nie stój tak na środku drogi! - warknął Gray i pociągnąwszy maga wskoczył w krzaki, gdy tylko usłyszał czyjeś kroki.
    - Co robimy? - zapytała szeptem Lucy obserwując ścieżkę zza kępy liści.
    W oczach Erzy zalśnił niebezpieczny ognik.
    - Mam plan. - oznajmiła złowieszczo.

    - To idiotyczne. - skrytykował Natsu zapinając pasek przy biało-niebieskim kombinezonie.
    - Mógłbyś powtórzyć? - Scarlet poprawiając gumowe rękawiczki zmarszczyła gniewnie brwi.
    - Świetnie pasuje, skąd znałaś mój rozmiar?
    Cała czwórka odziana w stroje służb sprzątających z pełnym wyposażeniem gotowa była na podbój Więzienia.
    To się nie może udać. - myślała Lucy niechętnie sunąc za pozostałymi. W końcu, czy sam pomysł wtargnięcia na teren objęty czujnym okiem rady nie jest głupi i ryzykowny? Dobrze, że miała chwilę czasu, by przystosować się psychicznie do sytuacji. Dzięki temu mogłaby nawet zatańczyć w różowym kostiumie baletowym i nie zaprzątałaby sobie tym głowy. W tej chwili niepokoiła ją jedynie obstawa w postaci dwóch magów, każdy po jednej stronie, a na czele tego jakże ryzykownego pochodu Erza Scarlet, wielka Tytania i postrach gildii.
    - I co teraz, kapitanie?
    Lucy zaczęła zastanawiać się, czy Gray mówił to z taką powagą umyślnie, czy żartował…
    - Zapukamy. - przecież to takie oczywiste!
    Jak powiedziała, tak zrobiła. Energiczne uderzanie w drzwi poskutkowało i po chwili zza wrót wyjrzał dość pokaźnych rozmiarów strażnik.
    - Czego tu szukacie. - jego ton głosu wskazywał na mało udany dzień.
    Natsu szturchnięty przez Erzę pomachał szczotką przed nosem mężczyzny.
    - Specjaliści od sprzątania stawili się na zamówienie!
    - Nikogo takiego nie miało być. - warknął skacząc wzrokiem po przebranych magach.
    - To my się tu fatygujemy taki kawał, a wy co?! - do rozmowy włączył się Gray jeszcze bardziej działając na nerwy strażnikowi.
    - Zmykać do domu, dzieciaki. - odrzekł na odchodne i z hukiem zatrzasnął drzwi.
    - Oby go szlag jasny trafił! - Natsu pomachał pięścią, po której przechodziły pojedyncze języki ognia.
    - Może spróbujemy czegoś innego? - zasugerowała ostrożnie Lucy. Na wypadek ugodowo uniosła ręce w górę i odsunęła się od buchającego ogniem różowowłosego. Oczywiście nie uszło to jego uwadze, więc zaraz opanował nerwy.
    - Mam jeszcze jeden pomysł. - rzuciła Erza szykując się do wykonania kolejnej Podmiany na sobie i swojej drużynie.

    - Rozumiem wszystko. - syczała Lucy spoglądając na swój strój. - Ale to już chyba z deka przesada!
    - A tam! - odparł Natsu. - Fajnie jest!
    Blondynka powstrzymała pełne zrezygnowania westchnienie i zerknęła na magów. Zaraz tego pożałowała, bo od widoku chłopców jej policzki przybrały soczyście czerwony kolor.
    Erza postanowiła przebrać ich za koty!
    Gray udawał obrażonego i wbił pięści w kieszenie spodni. Paradował bez koszulki. Nagle ni stąd ni zowąd stwierdził, że mu za gorąco i musi pozbyć się, jak to określił „zbędnego materiału”. A pokazywanie przy tym nagiej góry to szczegół. W każdym razie z wydętymi policzkami, kocimi wąsami, uszkami i ogonem wyglądał nawet…
     - Uroczo. - wymamrotała Lucy. Uświadomiwszy sobie, iż jej myśl ujrzała światło dzienne odwróciła wzrok.


    Fullbuster wiedział, że mówiła o nim toteż uśmiechnął się zawadiacko i nisko skłonił.
    Do akcji natychmiast wkroczył Natsu.
    - Musisz zasłonić znak gildii. - przypomniał wcierając w pierś maga ciemne błoto (które również pokrywało ramię różowowłosego)
    - Lucy, jeszcze to! - Erza rzuciła blondynce zapinany na szyję dzwoneczek pasujący do jej stroju kotki.
    - Naprawdę muszę? - jęknęła mocując się z zapięciem. Nie uzyskawszy natychmiastowej odpowiedzi spojrzała na Scarlet i napotkała jej straszny wzrok.
    - Tak.

    „Genialny” plan prezentował się następująco: Erza przebrana za staruszkę z trzema kotami, czyli pozostałymi członkami drużyny prosi o wejście. Strażnikowi mięknie serce i wpuszcza ich a wtedy przeszukają twierdzę i odnajdą cele Wilsona. Proste, prawda? No cóż, nie do końca.
    - Nie wpuścicie biednej staruszki? - zaskrzeczała czerwonowłosa słabym tonem.
    - Takie zasady. - odparł wartownik krzyżując ręce na piersiach.
    - Ale, co z moimi biednymi koteczkami? - pytała udając, że ociera łzy z kącików oczu. - Toż to malutkie zwierzaczki potrzebujące opieki!
    - Poradzą sobie w dziczy.
    Natsu aż nazbyt wczuwając się w swoją rolę zasyczał machając długim ogonem.
    - Ten to chyba ma wściekliznę. - mężczyzna spojrzał znad okularów na różowego kota. Widocznie i z nimi był wystarczająco ślepy, by nie zauważyć różnicy między przebraniem i prawdziwym zwierzątkiem.
    - Nazywa się Wariat. - przyznała Erza wiernie odgrywając swą rolę. Lucy i Gray zachichotali. - Jest najbardziej upośledzonym koteczkiem, jaki chodzi po tej ziemi.
    - Ma pani wielkie serce, by chcieć przygarnąć to… coś.
    - Jakie „coś”! A przywalił ci ktoś kiedyś?! - zbulwersował się Natsu ukazując ostre, jak przytwa pazury.
    - Słucham? - strażnik otworzył szerzej oczy. - Co pani mówiła?
    - Pytałam o możliwość przenocowania. - Scarlet wbiła obcas w plecy niesfornego kociaka.
    - Przykro mi. Przytułek w drugą stronę. - po raz drugi drzwi Więzienia zamknęły tuż przed nosami magów.
    - Prostak jeden! - warknął najeżony Natsu.
    Pozostałe dwa koty zwijając się ze śmiechu ścisnęły różowy ogon i zawlokły obrażonego na cały świat Dragneela do ich tymczasowej krzaczastej kryjówki.
    - Szkoda, że nie ma z nami Happiego. - skomentowała Lucy patrząc na wysokie ściany więzienia.
    - Mam tego serdecznie dość! - różowowłosy naciągnął na ramiona czarną kamizelkę. - Zrobimy to po mojemu!

    - I o to mi dokładnie chodziło! - wykrzyczał Natsu w biegu unikając nadlatujących strzał.
    - Chyba żartujesz. - burknęła Lucy a mały pocisk przeleciał niebezpiecznie blisko jej ucha.
    Jak można się domyślić plan był prosty - typowe wejście na chama i rozwalenie wszystkiego, co się rusza.
     W ten oto sposób magowie uciekali właśnie przed chmarą strażników, których zaalarmował wybuch przy głównej bramie. Bo przecież nie można wejść po cichu.
    - Skręcamy! - nakazał Gray wskakując w otwarte niepozornie ukryte drzwi.
    Placyk za murami wyglądał teraz, jak pobojowisko. Zewsząd dało się dosłyszeć polecenia wydawane przez ludzi wyższych rangą, szelest mundurów, kroki stóp i obijanie się o siebie ostrych broni.
    - No to ładnie. - Erza rozglądała się w ciemności usiłując dojrzeć dokąd prowadzi ciemny korytarzyk, w którym się znaleźli.
    - Ale jedno musicie przyznać. - Natsu specjalnie nie przejął się strażnikami siedzącymi im na ogonach. - Całkiem łatwo wejść do tego Magicznego Więzienia.
    Czarna: Oni o tym nie wiedzą, ale trafili na moment zmiany warty. Ciii, niech będą szczęśliwi.

    - Co się tu dzieje? - Wilson przymknął oczy nasłuchując odgłosów kolejnych wybuchów.
   Usta Jellala wykrzywił delikatny uśmiech.
    - To nasza szansa. - rzekł wstając i otrzepując ubranie.
    Księżycowy Smoczy Zabójca przykłada do przezroczystej ścianki wiszącego więzienia dłonie otoczone cienką, magiczną błonką.
    - Właśnie na to czekaliśmy? - zapytał bez trudu wykonując dziurę jednym machnięciem.
    - Dokładnie.
    Wilson przeskoczywszy do klatki niedawno zapoznanego więźnia uwolnił go. Gdy tak siedział doszedł do wniosku, iż choć na chwilę przyda mu się sojusznik.
    - To oni, prawda? - czarnooki zgrabnie wskoczył na balkonik wartowników. Ich baczne przyglądanie się więźniom nie sprzyjało knuciu spisku. A jedyną drogą ucieczki z zawieszonych w powietrzu więzień nad przepaścią było właśnie przedostanie się do miejsc, z których obserwowano uwięzionych.
    - Natsu nie praktykuje cichych wejść. - odparł dostrzegając nadbiegającą straż.
    - Zbiegli! Szybko łapać ich i powiadomić centralę!
    - Tędy. - Fernandes wskazał jedne z drzwi.
    Nie tracąc wiele czasu rozpoczęli bieg ku słodkiej wolności.

    - Więcej was matka nie miała?! - wrzasnął Natsu nokautując trzech strażników naraz. Siła uderzenia była tak mocna, że zostali wysłani na drugi koniec salki.
    Magowie zmuszeni byli używać okrojonych wersji magii toteż zamiast płomieni wszędzie latały jedynie marne iskierki.
    Erza dysząc ciężko wezwała jedynie miecz. Szczęśliwie udało jej się odeprzeć perfidny atak z zaskoczenia. Skacząc na ugiętych nogach dorywała kolejnych przeciwników. Tymczasem Gray nie tracąc wiele sił stworzył wokół siebie małą Lodową Podłogę, przez którą wrogowie wpadali w poślizg. Później wystarczało jedynie wyciągnąć przed siebie pięść i gotowe! Wszyscy się na nią nadziewali lądując jeden na drugim. Lucy wezwała Taurusa machającego swym ogromnym toporem.
    - Uważaj! - Natsu uderzył mężczyznę chcącego zaatakować blondynkę. Natychmiast stanął za jej plecami skacząc wzrokiem po strażnikach, którzy zamknęli ich w ścisłym kręgu.
    - Co teraz? - syknęła przesuwając dłoń na etui z kluczami. Rozważała wezwanie Virgo.
    - Nie rób tego. - ostrzegł widząc zamiary Heartfilii. - Jeżeli zemdlejesz będzie mi ciężko cię bronić.
    Lucy prychnęła cicho.
    - W takim razie poradzę sobie bardziej tradycyjnymi metodami. - zdeterminowana jak nigdy dobyła swego bicza gotowa do ataku. - Na trzy.
    - Raz. - Natsu zachichotał. Rzadko widział przyjaciółkę w tak bojowym nastroju. - Dwa… trzy!
    Ruszyli.
    Ich współpraca była perfekcyjna. Bezbłędnie odczytywali nawzajem swoje ruchy, dostosowywali się do siebie. Gdy Dragneel odskakiwał, Heartfilia wkraczała z biczem i tak na zmianę. Kładzenie strażników na łopatki dawało im tyle samo radości, ile danie małemu dziecku cukierka.
    - Skończone! - obwieścił zadowolony Natsu. Szczęśliwy do granic możliwości porwał Lucy w ramiona i kręcąc się wokół własnej osi wykorzystał okazję, by przykleić się do blondynki, która bezskutecznie próbowała się wyrwać.
    - Uwaga, ktoś idzie! - Erza dosłyszawszy tupot stóp natychmiast uniosła miecz.
    Jakież było jej zdziwienie, gdy ujrzała Jellala z czarnowłosym mężczyzną uciekających przed strażą.
    - Wiejemy! - krzyknął Gray, któremu nie odpowiadała walka bez magii.
    - Co ty uciekasz? - złowrogi śmiech Natsu wypełnił przestrzeń… no może do momentu, gdy nie został pociągnięty przez Lucy i siłą wyprowadzony z Więzienia, dodatkowo popędzany przerażającym spojrzeniem Erzy.

***
Hejka, za nami ostatni sierpniowy rozdział. Za chwilkę spiszę rozpiskę na wrzesień, więc nie zapomnijcie spojrzeć na terminarz. :)
Kolejny rozdział tradycyjnie za tydzień a w nim zbliżamy się do czegoś, o czym mowa od kilku części.
Do zobaczenia w poniedziałek!

3 komentarze:

  1. Jej... Niesamowite te twoje opowiadania jak i one-shot'y oraz jakież to cudowne że Natsu z resztą pojawiają się w Magicznym Więzieniu żeby dowiedzieć się od Wilsona ,prawdy o Shado
    Aż nie mogę się doczekać 1 września aby tylko przeczytać kolejnego next'a.
    Proszę żeby wena cię natchnęła!!!!!!!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha, ale miałam ubaw! Najpierw przebrali się za sprzątaczki, a potem za koty XDD Nie podziałało, więc Natsu ruszył głową i zrobił wszystko po swojemu. Standard XDD
    Tylko szkoda, że Lucy zarumieniła się na widok Graya, a nie Natsu. Będzie bójka coś czuję. Pierwszego września będzie kolejny rozdział? Cóż przynajmniej jakieś pocieszenie będzie z tego dnia, bo wiesz co się zaczyna... szkoła T_T
    Rozdzialik mi się spodobał, więc przesyłam ci wenę i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten tytuł świetnie pasuje po prostu xD Najpierw za sprzątaczki a potem za koty choć koty to były MEGA!!!! I uwalniają Wilsona i Jellala taka superowa sytuacja (zwłaszcza dla Erzy ;3)

    OdpowiedzUsuń

Po ilu komentarzach Czarna się uśmiechnie? :3