piątek, 24 października 2014

Zamówienie nr 4 - dla: Sandra-chan

Zamówienie dla: Sandra-chan
Paring: Natsu x Shado Noemi
Tytuł: Przebieranki

    Nadszedł już czas na odkrycie kolejnej karty z jednoczęściowych perypetii Fairy Tail. Dziś przeczytacie o kolejnym zwyczaju - przyjęciu karnawałowym. Jak i w innych wypadkach, tak tu obowiązują pewne reguły.
Przychodząc do gildii w tym szczególnym dniu, musisz mieć przebranie nie pozwalające na rozpoznanie cię.
Dopiero, gdy wybije dzwon obwieszczający północ możesz poznać tożsamość pozostałych gości.
     Cała zabawa polega na tym, że rozmawiasz i nie wiesz z kim! To gotowi? W takim razie przenieśmy się do Magnolii, gdzie dzieje się akcja.
    Jako, że głównym bohaterem tejże historii jest niejaki Natsu Dragneel pozwolę sobie opisać jego wygląd. Przebrany za zombie-pirato-koszykarza siał ogólny postrach przeplatany salwami śmiechu. Na swój genialny pomysł wpadł, gdy zachciało mu się  k o n i e c z n i e  założyć czarną przepaskę na oko. A, co do reszty to… w radiu leciał wywiad z jakimś powszechnie znanym i lubianym koszykarzem. Żeby nie było nudno i  mało oryginalnie dodał do tego zombie. Dlaczego? Bo fajnie brzmi. I voilà! Po zmiksowaniu wszystkich pomysłów wyszło COŚ! Żeby nie został posądzony o bycie sobą, Natsu przefarbował (bez obaw, zmywalnym specyfikiem po konsultacji z lekarzem) włosy na niebiesko. Do tego jedno oko zasłonił piracką przepaską a na drugie nałożył soczewkę o czarnym kolorze. Ciało przyozdobił zgniło zielonym pudrem i włożył pożyczony fioletowy strój drużyny koszykarskiej. Efekt tejże barwnej pracy budził ogólne zainteresowanie, bowiem nikt nie był w stanie nawet po głosie poznać maga.
    Łażąc bez celu po sali Natsu spotkał już wilka, dwóch rycerzy (żeby było śmiesznie skrajnie różnych tuszą) pilnujących księżniczki-żaby, napakowanego boksera z włosami ułożony na kształt błyskawicy, kuszącą pielęgniarkę i masę innych dziwactw. Doprawdy, domyślenie się, kto jest kim to nie lada wyzwanie!
    Po pokręceniu głową i wydaniu z siebie kilku bliżej nieokreślonych dźwięków Dragneel postanowił podeprzeć ścianę. W końcu była taka samotna! Wręcz błagała, by oparł się o nią plecami. Poza tym stąd miał doskonały widok na tańczące stworki.
    - Nie widziałeś wilka? - zapytał znienacka czyjś głos. Brzmiał zbyt wysoko, jak na kobiecy, ale też przypominał dobrze znany Natsu zniekształcony ton Mrożonki. Oczywiście to tylko domysły.
    Chłopak odwrócił się powoli chcąc nadać swoim ruchom charakterystyczną dla zombie ślamazarność. Obok niego stał (a może stała, kto wie?) Czerwony Kapturek. Miał stanowczo zbyt masywne i owłosione nogi, jak na dziewczynę. Również ciasno opinająca tors biała bluzka ukazywała muskularnie wyrzeźbioną sylwetkę. Żeby było śmieszniej Kapturek przesłonił twarz za maską w kształcie wilka.
    - A ty nim nie jesteś? - odparł zachowując śmiertelną powagę.
    Ktosiek westchnął przeciągle i z rezygnacją wbił wzrok w podłogę.
    - Wszyscy mi to mówią! - zaczął zbolałym tonem. Chcąc nadać chwili grozy ściszył głos do szeptu. -Ale ja im nie ufam.
    Natsu pokiwał głową ze zrozumieniem i w przyjacielskim geście położył nieznajomemu dłoń na ramieniu. Pod palcami w okolicach obojczyka poczuł gruby łańcuch.
    - Mnie wkręcają, że nie mam oka. - wyznał chwilowy niebiesko włosy.
    - Więc wiesz o czym mówię! - Kapturko-wilk z nadzieją ścisnął dłonie powstałego z martwych koszykarza.
    - Siedzimy w tym razem.
    I nasz bohater mógłby dalej trwać w tejże bezsensownej rozmowie. Jednak los pokrzyżował mu plany, gdy ponad ramieniem rozmówcy dostrzegł pewną muszkieterkę nieśmiało rozglądającą się po sali. Ów dziewczyna założyła sukienkę z dala przypominającą zbroję a w pasie zapięła pochwę ze sztucznym mieczem. Brązowe włosy spięła w wysoki koczek przewiązany białą wstążką. Przesłonięta skrzącą maską z piórami wyglądała na niedostępną wojowniczkę. Szarymi oczami uważnie przypatrywała się innym.
    O ile Natsu domyślił się imion większości osób poprzez rozmowę z nimi i ich charakterystyczne nawyki, to teraz zupełnie stracił głowę.
    - Na razie Kapturku! Radź sobie sam. - rzucił na pożegnanie i począł przeciskać się przez tłum roztańczonych przebierańców.
    Boleśnie pchnięty przez czyjś łokieć z głośnym plaskiem wylądował twarzą na ścianie. Usłyszawszy serdeczny chichot momentalnie odsunął się i chwiejnie usiłował złapać równowagę. Pomogły mu w tym delikatne ręce Noemi (ale ciii, to tajemnica).
    - Nie wiedziałam, że tacy jak ty lubią zabawy z procentami. - uśmiech, którym został obdarowany Natsu uwolnił tryb „motylków w brzuchu”.
    - Nie zgodzę się. - zaprzeczył unosząc dłonie w obronnym geście. - Ten tłum jest straszniejszy, niż się wydaje.
    Muszkieterka sprzedała rozmówcy sójkę w bok. Natsu nie chcąc pozostać dłużnym zaczepki spróbował przesunąć jej maskę, lecz zdołał tylko musnąć błyszczącą, chropowatą powierzchnię.
    Noemi momentalnie chwyciła dłoń maga i lekko ją ścisnęła. Była naprawdę ciepła. Nie to, co jej. Wolnym palcem pomachała przed zielonym nosem Dragneela.
    - Tak się nie bawimy. - przypomniała ostro. - Zasady, to zasady.
    Natsu nie mógł powstrzymać cichego parsknięcia na widok poważnych szarych oczu i wygiętych w podkówkę ust. Wyglądała jak małe, obrażone dziecko.
    Wtem Yasashisa obróciła się na pięcie tak, że przejechała włosami po twarzy chłopaka i rytmicznym krokiem ruszyła w tłum. Idąc zerknęła zalotnie przez ramię i machnęła w swoją stronę otwartą dłonią.
    Podążając za pięknością musiał przypominać wiernego psiaka z wywieszonym językiem, śliniącym wszystko i wszystkich. Niczym zwierzak ze zniewalająco maślanymi oczami przeszukiwał wzrokiem salę. Nie spodziewał się, że zostanie porwany przez roztańczoną falę.
    - Jedzie pociąg z daleka! - ryknęli rozbawieni magowie ustawiając się jeden za drugim w długi wężyk. Wedle zasady trzymali się nawzajem za ramiona i radośnie przestępowali z nogi na nogę brnąc przed siebie.
    - Na nikogo nie czeka! - zaciekawiony utworem Natsu był coraz bliższy przypomnienia sobie dalszych słów. Gdyby tylko blond kłaki idącej przed nim mitycznej bogini (prawdopodobnie Afrodyty, ale licho wie) nie machały na prawo i lewo mógłby się lepiej skupić. Ach, wiele by dał, by móc dotknąć miękkich włosów muszkieterki. To zupełnie inna sprawa!
    - Konduktorze łaskawy! - chwila, chwila…
    Nie! Za jakie grzechy! Tylko nie ta tandetna piosenka śpiewana przez dzieciaki w parkach. No tak, co taki stary chłopak, jak Natsu może mieć do kilku słów i chwytliwej melodyjki. Ano, gdy słyszysz ją setny raz z rzędu idealnie pod oknem swojego domu brzmi, jak hymn piekieł.
    - Byle nie do…
   Nie do końca! - myślał nieświadom grymasu niezadowolenia na swej twarzy. Teraz ucharakteryzowany na zombie wyglądał przerażająco.
    - …Warszawy! - tłum magów zatrzymał się, by wydać z siebie okrzyk radości i wznieść ręce, ku górze.
    Korzystając z okazji prędko opuścił kolejkę i usunął się w bok. Przebierańcy wznowiwszy marsz kontynuowali śpiewy. Wytężając sokoli wzrok usiłował odszukać dziewczynę. Gapił się jak sroka w gnat, lecz uparcie wyszukiwał tej jedynej osoby. Zniecierpliwiony stukał butem o podłogę i założył ręce za głowę. W tej pozycji nijak nie mógł obronić się przed kuksańcem pod odsłonięte żebra.
    - Ty! - warknął, ale gdy zobaczył osobę, która go dźgnęła zamilkł.
    - Tak? - zapytała przeciągle. Chichrająca się muszkieterka to doprawdy ciekawy widok.
    Zombie-koszykarzo-pirat westchnąwszy przeciągle rozmasował obolałe miejsce.
    - Jesteś z siebie dumna? - jęknął przeciągle.
    - Oczywiście. - perlisty śmiech mimowolnie wywołał na twarzy chłopaka uśmiech.
    Natsu powoli przestawał się kontrolować. W tamtej chwili jego ciało robiło, co chciało. On nie miał mu nic do powiedzenia. Zanim zdążyłby choćby zastanowić się nad konsekwencjami uczynku nachylił się i przelotnie cmoknął dziewczynę prosto w usta.
    Yasashisa patrzyła na niego tymi swoimi szarymi oczami, jak na szaleńca. Nie będąc w stanie wymyślić czegoś w miarę sensownego obróciła się na pięcie i stanęła plecami do maga.
    Hm nie oberwałem w twarz, ani inne części ciała. - myślał pocierając podbródek. - Dlaczego, by nie pójść krok dalej?
    Dlaczego? Po prostu poczuł przemożną chęć poznania smaku ust dziewczyny. Po tymże wybryku stwierdził, iż aby utwierdzić się w swym przekonaniu spróbuje jeszcze raz.
    I akurat nadarzyła się ku temu dobra okazja, gdyż usłyszał nową piosenkę.
    Podawszy milczącej Noemi dłoń poprowadził ją na środek parkietu. Po chwili tanecznym krokiem przesuwali się po parkiecie wprawiając innych w zachwyt i zdumienie. Momentalnie wszyscy usunęli się pod ściany, by podziwiać tańczącą parę.
    Natsu przepisowo trzymał się standardowego chwytu partnerki na plecach i za dłoń, chociaż ręka aż go paliła, aby przesunąć ją przynajmniej centymetr w dół. Zauważył, że od dobrych kilkudziesięciu sekund muszkieterka unikała jego spojrzenia.
    Okręciwszy Yasashisę wokół własnej osi na powrót chwycił ją w żelazny uścisk. Tym razem ich ciała były jeszcze bliżej i momentami ścierały się ze sobą.
    - Spójrz na mnie. - poprosił łagodnie podczas obrotu.
    Partnerka przygryzła wargę a z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk.
    Muzyka przyspieszyła, więc Natsu zmienił dotychczasowy algorytm tańca. Teraz na przemian oddalali się i przybliżali drobnymi, skocznymi kroczkami. Podczas jednego z nich dostrzegł, iż szarooka dorzuca do tego ruch biodrami, przez co całość wydawała się nadzwyczaj płynna. A to stawiało go w gorszym świetle.
    Podczas obrotów Natsu zmieniał za plecami dłoń, którą prowadził partnerkę. W pewnej chwili schylił się pod ramieniem dziewczyny trzymając ją jedną ręką. Podmieniając prawą na lewą pojawił się bokiem do szarookiej, która zanim zdołała mrugnąć została ponownie obrócona a następnie sam zmienił swoje położenie o trzysta sześćdziesiąt stopni.
    Noemi nie mogąc pozostać dłużną z zadziornym uśmiechem dodała krótkie, niespodziewane ruchy takie, jak delikatne wymachy, czy robienie pełniejszych kółek przy ruchu biodrami. Tymi sposobami oczarowywała męską część widowni, dostającej ślinotoku.
    Uwalniając się od partnera skocznie odeszła na kilka kroków. Poruszając kuso ramionami zapraszała do siebie oszalałego Natsu. Zawsze gdy ten podchodził dziewczyna odwracała się tak, że oboje wykonali koło wokół całej sali, nim wrócili do siebie na samym środku.
    - Nie będziesz taki chętny do rozmowy, jeśli dowiesz się, kim jestem. - stwierdziła cicho, gdy ich ręce na powrót się spotkały i wrócili do początkowego oddalania i zbliżania się do siebie.
    Dragneel błyskawicznie stanął plecami przed partnerką i schylając się dał jej niemy znak, by raźnie zatoczyła wokół niego pętle.
    - Jak możesz być tego taka pewna? - dociekał czując przyjemne mrowienie, kiedy ich ciała stykały się ze sobą. Zapach Yasashisy był lepszy od niejednego narkotyku.
    Gdy dźwięk muzyki został wyciszony a parę otoczyły gromkie oklaski posłał muszkieterce oczko i niczym prawdziwy dżentelmen odprowadził ją do stolika i poczęstował zimnym płynem.
    Noemi sączyła napój powoli, dokładnie zastanawiając się nad odpowiedzią.
    - Kontakt z ludźmi robi swoje. - rzekła po chwili milczenia. Pomalowanymi na biało paznokciami wybijała o przezroczystą szklankę tylko sobie znany rytm. Wciąż unikając kontaktu wzrokowego ze zdenerwowaniem przenosiła ciężar ciała z palców na pięty i odwrotnie.
    Natsu spojrzał na nią spod zmrużonych oczu. Z hukiem odstawił trzymany napój.
    - Od każdej reguły jest wyjątek! - zaprzeczył stanowczo.
    - Jeżeli ich dużo to automatycznie tracą swoją unikatowość. - odbiła piłeczkę. Chłodny ton nie wskazywał niczego dobrego.
    - A wtedy powstaje grupa ludzi, której można zaufać! - przekonywał. Wykonując gwałtowny ruch ręką omal nie zdzielił w twarz przechodzącego obok supermana. Punkt za szybkie reagowanie dla owego jegomościa. Można by przysiąc, iż w jego oczach pojawiły się elektryczne iskry.
    - Wtedy pojedyncza jednostka zmieni zdanie i zniszczy grupę. - dopowiedziała wzdychając ciężko.
    - Ale zawsze pozostanie ktoś, kto przestrzega swojej wiary. - wyjaśniał próbując wytłumaczyć dziewczynie potęgę swego przekonania.
    - Jako eksponat w muzeum? - zadrwiła krzyżując ręce na piersi. Do jej głosu wkradł się zirytowany ton.
    - Nie rozumiem cię kobieto! Masz dwa wyjścia! - Warknął przygważdżając Noemi do ściany. Dzięki silnym ramionom tworzył zaporę nie do przejścia. Jego wzrok był tak intensywny, że patrząc w zdziwione szare oczy mógł swobodnie podziwiać duszę dziewczyny.
    - Zamieniam się w słuch. - prychnęła niezadowolona z sytuacji, w jakiej się znalazła.
    - Pierwsze! - zaczął z mocą. - Zaufać mi!
    - A drugie? - zapytała wywracając oczami. W myślach skreśliła przedstawione wcześniej rozwiązanie problemu.
    - Przestać mi nie ufać. - dokończył ponuro. Powoli hamował emocje i zabierał ręce, którymi zatrzymywał muszkieterkę.
    - Wychodzi na to samo. - stwierdziła kwaśno. Zastosowując starą sztuczkę polegającą na wpatrywaniu się w punkt tuż za rozmówcą uniosła opuszczoną dotąd głowę.
    - Więc nie masz wyjścia. - podpowiedział szeptem.
    W ciszy ujął dłoń Noe i zaprowadził ją do wyjścia z gildii. Kilku natrętnych magów zainteresowanych ich krótką sprzeczką stanęło zasłuchanych. Jeszcze czego! To żaden dramat rodzinny, czy rozwodowy. W dzisiejszych czasach nie można rozmawiać głośniej, niż przewiduje to norma. Proszę, przykład hien zapewniających sobie rozrywkę cudzym kosztem.
    - Dokąd idziemy? - zapytała, gdy poczuła na skórze chłodny, nocny wiatr.
    - Z dala od ciekawskich straszydeł. - wyjaśnił kierując się do ogrodu za budynkiem.
    Szli w całkowitej ciszy. Nawet ze swoimi wyczulonymi zmysłami nie mogli usłyszeć oddechu drugiej osoby. Jedyną rzeczą potwierdzającą ich bliskość były splecione dłonie, od których biło nienaturalne  gorąco.
    - Zbliża się północ. - powiedział niby to przypadkiem, gdy znaleźli się już w altance wykonanej z kamienia, z której mogli podziwiać zarówno skryte w ciemności kwiaty, jak i lśniące na niebie gwiazdy.
    - I tak się nie dowiesz. - przypomniała brutalnie Noe. Mimo swej postawy nie pogardziła ciepłym ciałem towarzysza, więc przysunęła się do niego o krok.
    - Muszkieterka zamierza złamać zasadę? - zamruczał nachylony nad głową dziewczyny. W jego głowie kiełkował nieprzyzwoity plan.
    - To tylko przebranie. - bąknęła czując, jak na jej twarzy pojawia się żar towarzyszący rumieńcom. Nie mogła dać się złamać! Jeszcze czego. Do reszty nie zwariowała.
    - Ale piękne. Tak jak właścicielka. - mówił dalej z tym, że teraz śmiało oplótł szczupłą talię Noemi i bezkarnie przygryzał jej płatek ucha.
    Atmosfera robiła się coraz gęstsza. Zaskoczona tymże gestem dziewczyna pogubiła się w myślach toteż stała prosto. Pragnienie przyjemności było silniejsze niż głos zdrowego rozsądku.
    - Przesadzasz. - jęknęła czując zaciskające się na jej ciele palce. Natsu śmiało przesunął usta dalej i teraz zajmował się gładką skórą w okolicach szyi. To nadal nie była rzecz, której chciał, ale powoli. Na wszystko przyjdzie czas. Póki co upajał się miłym zapachem Yasashisy, który z wonią kwiatów tworzył oszałamiającą mieszankę.
    - Ja tylko stwierdzam fakt. - czując, jak opór dziewczyny maleje dopuszczał do siebie myśl małego triumfu.
    - Tego brakuje, by ślepiec oceniał dzieło sztuki. - rzekła wywracając oczami. Ciarki, które czuła, gdy Dragneel wodził palcami po jej nagim ramieniu doprowadzały ją do szaleństwa. Siłą powstrzymywała westchnienie przyjemności.
    - Zawsze może poznać je dotykiem, prawda? - korzystając z okazji obrócił dziewczynę przodem do siebie.
    - Nie widzi kolorów. - mruknęła wlepiając w maga szare tęczówki. Ten odkrył w nich iskierki szczęścia.
    - Od czego ma wyobraźnię? - zapytał z zawadiackim uśmiechem.
    - Co nią widzisz? - dociekała zainteresowana odpowiedzią.
    - Ciebie.
    W tamtej chwili Natsu wziął szybki zamach. Idealnie, gdy dzwony wybiły północ pozbawił zszokowaną muszkieterkę maski. Nie dał jej nawet chwili na ucieczkę. Jakby od tego zależało życie pokoleń złączył jej wargi ze swoimi. Wolną dłonią gładził zaczerwieniony policzek Noemi. Pozwalając ponieść się uczuciom przygryzł dolną wargę szarookiej, która w odpowiedzi rozchyliła szerzej usta. Ten smak był dla niego lekiem na wszystko. Chciałby całować ją w dni radosne, smutne, pełne nadziei, zwycięstw i porażek. Po prostu zapragnął mieć ją obok siebie w chwili, gdy ich spojrzenia skrzyżowały się po raz pierwszy.
    - Nie robiłbym tego wszystkiego, gdybym nie znał twojego imienia, Noemi. - szepnął a słysząc cichy chichot pozwolił sobie na szeroki uśmiech.
    Trwającą w uścisku parę obserwowała leżąca w trawie błyszcząca maska. 

***
Świeże zamówienie, dopiero napisane! 
Autorka zadowolona a czytelnicy? :)

PS. Nijak nie mogę pozbyć się białego tła na literkach.

1 komentarz:

  1. Czytelnicy są bardzo zadowoleni jak i radośni że Autorka skończyła zamówione opka...
    :) Mam nadzieję że nie znudzi ci się historia Shado/Noemi z Fairy Tail oraz Natsu.
    Już nie mogę się doczekać Następnego rozdzialiku czy zamówienia.
    Weny:)

    OdpowiedzUsuń

Po ilu komentarzach Czarna się uśmiechnie? :3