Zamówienie dla: Sandra-chan
Paring: Natsu x Shado Noemi
Tytuł: Przebieranki
Nadszedł już czas na odkrycie kolejnej
karty z jednoczęściowych perypetii Fairy Tail. Dziś przeczytacie o kolejnym
zwyczaju - przyjęciu karnawałowym. Jak i w innych wypadkach, tak tu obowiązują
pewne reguły.
Przychodząc do gildii w tym szczególnym dniu,
musisz mieć przebranie nie pozwalające na rozpoznanie cię.
Dopiero, gdy wybije dzwon obwieszczający
północ możesz poznać tożsamość pozostałych gości.
Cała zabawa polega na tym, że rozmawiasz i
nie wiesz z kim! To gotowi? W takim razie przenieśmy się do Magnolii, gdzie
dzieje się akcja.
Jako, że głównym bohaterem tejże historii
jest niejaki Natsu Dragneel pozwolę sobie opisać jego wygląd. Przebrany za
zombie-pirato-koszykarza siał ogólny postrach przeplatany salwami śmiechu. Na
swój genialny pomysł wpadł, gdy zachciało mu się k o n i e c z n i e założyć czarną przepaskę na oko. A, co do
reszty to… w radiu leciał wywiad z jakimś powszechnie znanym i lubianym
koszykarzem. Żeby nie było nudno i mało oryginalnie
dodał do tego zombie. Dlaczego? Bo fajnie brzmi. I voilà! Po zmiksowaniu wszystkich pomysłów
wyszło COŚ! Żeby nie został posądzony o bycie sobą, Natsu przefarbował (bez
obaw, zmywalnym specyfikiem po konsultacji z lekarzem) włosy na niebiesko. Do
tego jedno oko zasłonił piracką przepaską a na drugie nałożył soczewkę o czarnym
kolorze. Ciało przyozdobił zgniło zielonym pudrem i włożył pożyczony fioletowy
strój drużyny koszykarskiej. Efekt tejże barwnej pracy budził ogólne
zainteresowanie, bowiem nikt nie był w stanie nawet po głosie poznać maga.
Łażąc bez celu po sali Natsu spotkał już wilka, dwóch rycerzy (żeby było
śmiesznie skrajnie różnych tuszą) pilnujących księżniczki-żaby, napakowanego
boksera z włosami ułożony na kształt błyskawicy, kuszącą pielęgniarkę i masę
innych dziwactw. Doprawdy, domyślenie się, kto jest kim to nie lada wyzwanie!
Po pokręceniu głową i wydaniu z siebie kilku bliżej nieokreślonych
dźwięków Dragneel postanowił podeprzeć ścianę. W końcu była taka samotna! Wręcz
błagała, by oparł się o nią plecami. Poza tym stąd miał doskonały widok na
tańczące stworki.
- Nie widziałeś wilka? - zapytał znienacka czyjś głos. Brzmiał zbyt
wysoko, jak na kobiecy, ale też przypominał dobrze znany Natsu zniekształcony
ton Mrożonki. Oczywiście to tylko domysły.
Chłopak odwrócił się powoli chcąc nadać swoim ruchom charakterystyczną
dla zombie ślamazarność. Obok niego stał (a może stała, kto wie?) Czerwony
Kapturek. Miał stanowczo zbyt masywne i owłosione nogi, jak na dziewczynę.
Również ciasno opinająca tors biała bluzka ukazywała muskularnie wyrzeźbioną
sylwetkę. Żeby było śmieszniej Kapturek przesłonił twarz za maską w kształcie
wilka.
- A ty nim nie jesteś? - odparł zachowując śmiertelną powagę.
Ktosiek westchnął przeciągle i z rezygnacją wbił wzrok w podłogę.
- Wszyscy mi to mówią! - zaczął zbolałym tonem. Chcąc nadać chwili grozy
ściszył głos do szeptu. -Ale ja im nie ufam.
Natsu pokiwał głową ze zrozumieniem i w przyjacielskim geście położył
nieznajomemu dłoń na ramieniu. Pod palcami w okolicach obojczyka poczuł gruby
łańcuch.
- Mnie wkręcają, że nie mam oka. - wyznał chwilowy niebiesko włosy.
- Więc wiesz o czym mówię! - Kapturko-wilk z nadzieją ścisnął dłonie
powstałego z martwych koszykarza.
- Siedzimy w tym razem.
I nasz bohater mógłby dalej trwać w tejże bezsensownej rozmowie. Jednak
los pokrzyżował mu plany, gdy ponad ramieniem rozmówcy dostrzegł pewną
muszkieterkę nieśmiało rozglądającą się po sali. Ów dziewczyna założyła
sukienkę z dala przypominającą zbroję a w pasie zapięła pochwę ze sztucznym
mieczem. Brązowe włosy spięła w wysoki koczek przewiązany białą wstążką.
Przesłonięta skrzącą maską z piórami wyglądała na niedostępną wojowniczkę. Szarymi
oczami uważnie przypatrywała się innym.
O ile Natsu domyślił się imion większości osób poprzez rozmowę z nimi i
ich charakterystyczne nawyki, to teraz zupełnie stracił głowę.
- Na razie Kapturku! Radź sobie sam. - rzucił na pożegnanie i począł
przeciskać się przez tłum roztańczonych przebierańców.
Boleśnie pchnięty przez czyjś łokieć z głośnym plaskiem wylądował twarzą
na ścianie. Usłyszawszy serdeczny chichot momentalnie odsunął się i chwiejnie
usiłował złapać równowagę. Pomogły mu w tym delikatne ręce Noemi (ale ciii, to
tajemnica).
- Nie wiedziałam, że tacy jak ty lubią zabawy z procentami. - uśmiech,
którym został obdarowany Natsu uwolnił tryb „motylków w brzuchu”.
- Nie zgodzę się. - zaprzeczył unosząc dłonie w obronnym geście. - Ten
tłum jest straszniejszy, niż się wydaje.
Muszkieterka sprzedała rozmówcy sójkę w bok. Natsu nie chcąc pozostać
dłużnym zaczepki spróbował przesunąć jej maskę, lecz zdołał tylko musnąć
błyszczącą, chropowatą powierzchnię.
Noemi momentalnie chwyciła dłoń maga i lekko ją ścisnęła. Była naprawdę
ciepła. Nie to, co jej. Wolnym palcem pomachała przed zielonym nosem Dragneela.
- Tak się nie bawimy. - przypomniała ostro. - Zasady, to zasady.
- Tak się nie bawimy. - przypomniała ostro. - Zasady, to zasady.
Natsu nie mógł powstrzymać cichego parsknięcia na widok poważnych
szarych oczu i wygiętych w podkówkę ust. Wyglądała jak małe, obrażone dziecko.
Wtem Yasashisa obróciła się na pięcie tak, że przejechała włosami po
twarzy chłopaka i rytmicznym krokiem ruszyła w tłum. Idąc zerknęła zalotnie
przez ramię i machnęła w swoją stronę otwartą dłonią.
Podążając za pięknością musiał przypominać wiernego psiaka z wywieszonym
językiem, śliniącym wszystko i wszystkich. Niczym zwierzak ze zniewalająco
maślanymi oczami przeszukiwał wzrokiem salę. Nie spodziewał się, że zostanie
porwany przez roztańczoną falę.
- Jedzie pociąg z daleka! - ryknęli rozbawieni magowie ustawiając się
jeden za drugim w długi wężyk. Wedle zasady trzymali się nawzajem za ramiona i
radośnie przestępowali z nogi na nogę brnąc przed siebie.
- Na nikogo nie czeka! - zaciekawiony utworem Natsu był coraz bliższy
przypomnienia sobie dalszych słów. Gdyby tylko blond kłaki idącej przed nim
mitycznej bogini (prawdopodobnie Afrodyty, ale licho wie) nie machały na prawo
i lewo mógłby się lepiej skupić. Ach, wiele by dał, by móc dotknąć miękkich
włosów muszkieterki. To zupełnie inna sprawa!
- Konduktorze łaskawy! - chwila, chwila…
Nie! Za jakie grzechy! Tylko nie ta tandetna piosenka śpiewana przez
dzieciaki w parkach. No tak, co taki stary chłopak, jak Natsu może mieć do
kilku słów i chwytliwej melodyjki. Ano, gdy słyszysz ją setny raz z rzędu
idealnie pod oknem swojego domu brzmi, jak hymn piekieł.
- Byle nie do…
Nie do końca! - myślał nieświadom grymasu niezadowolenia na swej twarzy.
Teraz ucharakteryzowany na zombie wyglądał przerażająco.
- …Warszawy! - tłum magów zatrzymał się, by wydać z siebie okrzyk
radości i wznieść ręce, ku górze.
Korzystając z okazji prędko opuścił kolejkę
i usunął się w bok. Przebierańcy wznowiwszy marsz kontynuowali śpiewy. Wytężając
sokoli wzrok usiłował odszukać dziewczynę. Gapił się jak sroka w gnat, lecz
uparcie wyszukiwał tej jedynej osoby. Zniecierpliwiony stukał butem o podłogę i
założył ręce za głowę. W tej pozycji nijak nie mógł obronić się przed kuksańcem
pod odsłonięte żebra.
- Ty! - warknął, ale gdy zobaczył osobę, która go dźgnęła zamilkł.
- Tak? - zapytała przeciągle. Chichrająca się muszkieterka to doprawdy
ciekawy widok.
Zombie-koszykarzo-pirat westchnąwszy przeciągle rozmasował obolałe
miejsce.
- Jesteś z siebie dumna? - jęknął przeciągle.
- Oczywiście. - perlisty śmiech mimowolnie wywołał na twarzy chłopaka
uśmiech.
Natsu powoli przestawał się kontrolować. W tamtej chwili jego ciało
robiło, co chciało. On nie miał mu nic do powiedzenia. Zanim zdążyłby choćby
zastanowić się nad konsekwencjami uczynku nachylił się i przelotnie cmoknął
dziewczynę prosto w usta.
Yasashisa patrzyła na niego tymi swoimi szarymi oczami, jak na szaleńca. Nie będąc w stanie wymyślić czegoś w miarę sensownego obróciła się na pięcie i stanęła plecami do maga.
Yasashisa patrzyła na niego tymi swoimi szarymi oczami, jak na szaleńca. Nie będąc w stanie wymyślić czegoś w miarę sensownego obróciła się na pięcie i stanęła plecami do maga.
Hm nie oberwałem w twarz, ani inne części ciała. - myślał pocierając
podbródek. - Dlaczego, by nie pójść krok dalej?
Dlaczego? Po prostu poczuł przemożną chęć poznania smaku ust dziewczyny.
Po tymże wybryku stwierdził, iż aby utwierdzić się w swym przekonaniu spróbuje
jeszcze raz.
I akurat nadarzyła się ku temu dobra okazja, gdyż usłyszał nową
piosenkę.
Podawszy milczącej Noemi dłoń poprowadził ją na środek parkietu. Po
chwili tanecznym krokiem przesuwali się po parkiecie wprawiając innych w
zachwyt i zdumienie. Momentalnie wszyscy usunęli się pod ściany, by podziwiać
tańczącą parę.
Natsu przepisowo trzymał się standardowego chwytu partnerki na plecach i
za dłoń, chociaż ręka aż go paliła, aby przesunąć ją przynajmniej centymetr w
dół. Zauważył, że od dobrych kilkudziesięciu sekund muszkieterka unikała jego
spojrzenia.
Okręciwszy Yasashisę wokół własnej osi na powrót chwycił ją w żelazny
uścisk. Tym razem ich ciała były jeszcze bliżej i momentami ścierały się ze
sobą.
- Spójrz na mnie. - poprosił łagodnie podczas obrotu.
Partnerka przygryzła wargę a z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk.
Muzyka przyspieszyła, więc Natsu zmienił dotychczasowy algorytm tańca.
Teraz na przemian oddalali się i przybliżali drobnymi, skocznymi kroczkami.
Podczas jednego z nich dostrzegł, iż szarooka dorzuca do tego ruch biodrami,
przez co całość wydawała się nadzwyczaj płynna. A to stawiało go w gorszym
świetle.
Podczas obrotów Natsu zmieniał za plecami dłoń, którą prowadził
partnerkę. W pewnej chwili schylił się pod ramieniem dziewczyny trzymając ją
jedną ręką. Podmieniając prawą na lewą pojawił się bokiem do szarookiej, która
zanim zdołała mrugnąć została ponownie obrócona a następnie sam zmienił swoje
położenie o trzysta sześćdziesiąt stopni.
Noemi nie mogąc pozostać dłużną z zadziornym uśmiechem dodała krótkie,
niespodziewane ruchy takie, jak delikatne wymachy, czy robienie pełniejszych
kółek przy ruchu biodrami. Tymi sposobami oczarowywała męską część widowni,
dostającej ślinotoku.
Uwalniając się od partnera skocznie odeszła na kilka kroków. Poruszając
kuso ramionami zapraszała do siebie oszalałego Natsu. Zawsze gdy ten podchodził
dziewczyna odwracała się tak, że oboje wykonali koło wokół całej sali, nim
wrócili do siebie na samym środku.
- Nie będziesz taki chętny do rozmowy, jeśli dowiesz się, kim jestem. -
stwierdziła cicho, gdy ich ręce na powrót się spotkały i wrócili do
początkowego oddalania i zbliżania się do siebie.
Dragneel błyskawicznie stanął plecami przed partnerką i schylając się
dał jej niemy znak, by raźnie zatoczyła wokół niego pętle.
- Jak możesz być tego taka pewna? - dociekał czując przyjemne mrowienie,
kiedy ich ciała stykały się ze sobą. Zapach Yasashisy był lepszy od niejednego
narkotyku.
Gdy dźwięk muzyki został wyciszony a parę otoczyły gromkie oklaski
posłał muszkieterce oczko i niczym prawdziwy dżentelmen odprowadził ją do stolika
i poczęstował zimnym płynem.
Noemi sączyła napój powoli, dokładnie zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Kontakt z ludźmi robi swoje. - rzekła po chwili milczenia. Pomalowanymi
na biało paznokciami wybijała o przezroczystą szklankę tylko sobie znany rytm.
Wciąż unikając kontaktu wzrokowego ze zdenerwowaniem przenosiła ciężar ciała z
palców na pięty i odwrotnie.
Natsu spojrzał na nią spod zmrużonych oczu. Z hukiem odstawił trzymany
napój.
- Od każdej reguły jest wyjątek! - zaprzeczył stanowczo.
- Jeżeli ich dużo to automatycznie tracą swoją unikatowość. - odbiła
piłeczkę. Chłodny ton nie wskazywał niczego dobrego.
- A wtedy powstaje grupa ludzi, której można zaufać! - przekonywał.
Wykonując gwałtowny ruch ręką omal nie zdzielił w twarz przechodzącego obok
supermana. Punkt za szybkie reagowanie dla owego jegomościa. Można by przysiąc,
iż w jego oczach pojawiły się elektryczne iskry.
- Wtedy pojedyncza jednostka zmieni zdanie i zniszczy grupę. -
dopowiedziała wzdychając ciężko.
- Ale zawsze pozostanie ktoś, kto przestrzega swojej wiary. - wyjaśniał
próbując wytłumaczyć dziewczynie potęgę swego przekonania.
- Jako eksponat w muzeum? - zadrwiła krzyżując ręce na piersi. Do jej
głosu wkradł się zirytowany ton.
- Nie rozumiem cię kobieto! Masz dwa wyjścia! - Warknął przygważdżając
Noemi do ściany. Dzięki silnym ramionom tworzył zaporę nie do przejścia. Jego
wzrok był tak intensywny, że patrząc w zdziwione szare oczy mógł swobodnie
podziwiać duszę dziewczyny.
- Zamieniam się w słuch. - prychnęła niezadowolona z sytuacji, w jakiej
się znalazła.
- Pierwsze! - zaczął z mocą. - Zaufać mi!
- A drugie? - zapytała wywracając oczami. W myślach skreśliła
przedstawione wcześniej rozwiązanie problemu.
- Przestać mi nie ufać. - dokończył ponuro. Powoli hamował emocje i
zabierał ręce, którymi zatrzymywał muszkieterkę.
- Wychodzi na to samo. - stwierdziła kwaśno. Zastosowując starą sztuczkę
polegającą na wpatrywaniu się w punkt tuż za rozmówcą uniosła opuszczoną dotąd
głowę.
- Więc nie masz wyjścia. - podpowiedział szeptem.
W ciszy ujął dłoń Noe i zaprowadził ją do wyjścia z gildii. Kilku
natrętnych magów zainteresowanych ich krótką sprzeczką stanęło zasłuchanych.
Jeszcze czego! To żaden dramat rodzinny, czy rozwodowy. W dzisiejszych czasach
nie można rozmawiać głośniej, niż przewiduje to norma. Proszę, przykład hien
zapewniających sobie rozrywkę cudzym kosztem.
- Dokąd idziemy? - zapytała, gdy poczuła na skórze chłodny, nocny wiatr.
- Z dala od ciekawskich straszydeł. - wyjaśnił kierując się do ogrodu za
budynkiem.
Szli w całkowitej ciszy. Nawet ze swoimi wyczulonymi zmysłami nie mogli
usłyszeć oddechu drugiej osoby. Jedyną rzeczą potwierdzającą ich bliskość były
splecione dłonie, od których biło nienaturalne gorąco.
- Zbliża się północ. - powiedział niby to przypadkiem, gdy znaleźli się
już w altance wykonanej z kamienia, z której mogli podziwiać zarówno skryte w
ciemności kwiaty, jak i lśniące na niebie gwiazdy.
- I tak się nie dowiesz. - przypomniała
brutalnie Noe. Mimo swej postawy nie pogardziła ciepłym ciałem towarzysza, więc
przysunęła się do niego o krok.
- Muszkieterka zamierza złamać zasadę? - zamruczał nachylony nad głową
dziewczyny. W jego głowie kiełkował nieprzyzwoity plan.
- To tylko przebranie. - bąknęła czując, jak na jej twarzy pojawia się
żar towarzyszący rumieńcom. Nie mogła dać się złamać! Jeszcze czego. Do reszty
nie zwariowała.
- Ale piękne. Tak jak właścicielka. - mówił dalej z tym, że teraz śmiało
oplótł szczupłą talię Noemi i bezkarnie przygryzał jej płatek ucha.
Atmosfera robiła się coraz gęstsza. Zaskoczona tymże gestem dziewczyna
pogubiła się w myślach toteż stała prosto. Pragnienie przyjemności było
silniejsze niż głos zdrowego rozsądku.
- Przesadzasz. - jęknęła czując zaciskające się na jej ciele palce.
Natsu śmiało przesunął usta dalej i teraz zajmował się gładką skórą w okolicach
szyi. To nadal nie była rzecz, której chciał, ale powoli. Na wszystko przyjdzie
czas. Póki co upajał się miłym zapachem Yasashisy, który z wonią kwiatów
tworzył oszałamiającą mieszankę.
- Ja tylko stwierdzam fakt. - czując, jak opór dziewczyny maleje
dopuszczał do siebie myśl małego triumfu.
- Tego brakuje, by ślepiec oceniał dzieło sztuki. - rzekła wywracając
oczami. Ciarki, które czuła, gdy Dragneel wodził palcami po jej nagim ramieniu doprowadzały
ją do szaleństwa. Siłą powstrzymywała westchnienie przyjemności.
- Zawsze może poznać je dotykiem, prawda? - korzystając z okazji obrócił
dziewczynę przodem do siebie.
- Nie widzi kolorów. - mruknęła wlepiając w maga szare tęczówki. Ten
odkrył w nich iskierki szczęścia.
- Od czego ma wyobraźnię? - zapytał z zawadiackim uśmiechem.
- Co nią widzisz? - dociekała zainteresowana odpowiedzią.
- Ciebie.
W tamtej chwili Natsu wziął szybki zamach. Idealnie, gdy dzwony wybiły
północ pozbawił zszokowaną muszkieterkę maski. Nie dał jej nawet chwili na
ucieczkę. Jakby od tego zależało życie pokoleń złączył jej wargi ze swoimi.
Wolną dłonią gładził zaczerwieniony policzek Noemi. Pozwalając ponieść się
uczuciom przygryzł dolną wargę szarookiej, która w odpowiedzi rozchyliła
szerzej usta. Ten smak był dla niego lekiem na wszystko. Chciałby całować ją w
dni radosne, smutne, pełne nadziei, zwycięstw i porażek. Po prostu zapragnął
mieć ją obok siebie w chwili, gdy ich spojrzenia skrzyżowały się po raz
pierwszy.
- Nie robiłbym tego wszystkiego, gdybym nie znał twojego imienia, Noemi.
- szepnął a słysząc cichy chichot pozwolił sobie na szeroki uśmiech.
Trwającą w uścisku parę obserwowała leżąca w trawie błyszcząca maska.
***
Świeże zamówienie, dopiero napisane!
Autorka zadowolona a czytelnicy? :)
PS. Nijak nie mogę pozbyć się białego tła na literkach.
PS. Nijak nie mogę pozbyć się białego tła na literkach.
Czytelnicy są bardzo zadowoleni jak i radośni że Autorka skończyła zamówione opka...
OdpowiedzUsuń:) Mam nadzieję że nie znudzi ci się historia Shado/Noemi z Fairy Tail oraz Natsu.
Już nie mogę się doczekać Następnego rozdzialiku czy zamówienia.
Weny:)