- Kategorycznie się nie zgadzam. - warknęła
Noemi i głośno tupiąc opuściła budynek gildii. Nie omieszkała przy tym trzasnąć
drzwiami.
- Można było się tego spodziewać. -
westchnął rozżalony Natsu. Wydawał się teraz co najmniej dziesięć lat starszy.
I na co on niby liczył?
- Zaskoczyliście ją. - na twarzy Wilsona
zagościł blady uśmiech.
- Nie pokazała tego po sobie. - odparła
zmartwiona Lucy, która była jednym z licznych świadków całego zajścia.
Zaciskając palce na końcu miękkiego swetra stała ze wzrokiem utkwionym w
drzwiach.
- Dajcie jej trochę czasu. - czarnowłosy
skłoniwszy się lekko spojrzał przepraszająco na magów.
- No nic. - Natsu zmienił wewnętrzną płytę
i wrócił do bycia wesołym człowiekiem. - Spróbujemy następnym razem!
- Dziękuję.
Jego uśmiech tak bardzo przypominał
Wilsonowi Noe, że później przez długi czas wiercił się w łóżku myśląc o wielu
rzeczach.
- Spokojnie, dostaniesz nie musisz mnie
pilnować. - zapewnił Wilson.
Noemi skomentowała to cichym fuknięciem.
- Trochę zaufania do zdolności kulinarnych
szefa. - rzekł krojąc ogórka w cienkie plasterki.
- Tylko nie puść z dymem całego domu. -
pouczyła wracając do salonu. Nie mając nic ciekawszego do roboty zasiadła na
skórzanej kanapie i zagłębiając się między poduszkami włączyła cudo techniki
ostatnich lat, czyli telewizor.
Z pomieszczenia obok dochodziły dziwne
odgłosy pukania, bulgotania i tylko Bóg wie czego jeszcze.
- Wygląda jakby odprawiał jakieś zakazane
obrzędy. - skwitowała ze znużeniem oglądając długoterminową pogodę. - Prawda,
Gasparze?
Och tak, Gaspar. O nim nie było wcześniej
mowy. Najważniejsze informacje: nowy członek rodziny. Jest czarnym kotem z
białą plamką pod szyją, przerażająco złotymi ślepiami i długimi wąskami. Od
razu podbił serce Wilsona, który wracając z zakupów spotkał zbłąkane
zwierzątko.
Ten tak długo wpatrywał się w Noe maślanymi
oczami, aż wydała zezwolenie na zatrzymanie kocura w domu. Po długiej naradzie
zdecydowali się nadać mu imię Gaspar.
Teraz Yasashisa spędza wieczory gładząc
nowego towarzysza za uszkami a Wilson wręcz marzy o zajęciu jego miejsca.
- Na litość boską. - stęknął Smoczy
Zabójca. - Lucy, czytasz te książki od południa! Idź spać!
- Po co? - mruknęła nie odwracając wzroku
od lektury. Dziewczyna dosłownie spijała każde słowo. Będąc w połowie Miliona
słońc nie potrafiła oderwać się od tak! Oczywiście próbowała, ale jej wysiłki
spełzły na niczym. Historia Amy była zbyt wciągająca.
Heartfilia oczami wyobraźni przechadzała
się po pokładzie Błogosławionego…
- Chociażby dlatego, że jest trzecia w
nocy? - zasugerował dźgając blondynkę palcem w ramię. Gdy to nie pomogło
pozostało mu już tylko skonfiskowanie tego szatańskiego przedmiotu.
- Oddawaj! - krzyknął, po czym szybkim
ruchem odebrał zaskoczonej dziewczynie książkę.
Śpiący Happy przewrócił się na drugi bok
mamrocząc coś o rybkach.
- Natsu! Śluza była otwarta! Agr muszę
wiedzieć, co będzie dalej!
- Bredzisz kobieto. - stwierdził odkładając
obiekt westchnień Lucy na półkę. - Spójrz na zegarek.
Dziewczyna wygładziła fałdkę materiału na
piżamie udając, iż niczego nie dostrzega.
- Smarki o tej porze już dawno lulają. -
rzekł biorąc wiercącą się dziewczynę na ręce.
- Co ty wyrabiasz?! - pisnęła kopiąc
powietrze.
- Kładę cię spać. - odpowiedział z
rozbrajającą szczerością.
Ale dlaczego ta dwójka (plus Exceed) byli
właśnie razem? Otóż to część ich układu. Jeden z podpunktów nakazywał im
wspólnie spędzać jedną dobę na tydzień.
- Dobranoc. - szepnął na pożegnanie.
Nie mogąc oprzeć się pokusie pogładził
policzek Lucy i wychodząc z pokoju zgasił światło.
- Erza? - spytał półprzytomny Jellal. -
Czemu wstałaś?
- Erm to, jakby ci to wytłumaczyć. -
zająknęła się.
Od kilu dni Scarlet i Fernandes mieszkali
razem. Po ostatnich wydarzeniach spotkali się na długiej rozmowie przy
ciasteczkach. Doszli do wniosku, że może to i wcześnie, ale mogą ze sobą
zamieszkać. Oczywiście spaliby w dwóch różnych pokojach. To nie jest tak, że
obnoszą się ze swoją „wielką, nieśmiertelną i wieczną” miłością. O jednym domu
wie naprawdę wąskie grono osób.
Byli razem od najmłodszych lat, wiele
przeżyli a teraz mają chwilę spokoju od wszystkich zawirowań. Ot, postanowili
ją w ten sposób wykorzystać.
- Zawsze to ja wstaję pierwszy. -
przecierając oczy podszedł do dziewczyny trzymającej butelkę wody. Jej ułożone
w nieładzie włosy wyglądały, jak czerwone płomienie.
- Zawsze można to zmienić. - odparła
ściskając nadstawioną dłoń Jellala.
- Wolałbym nie. - niebieskowłosy pokręcił
głową. - Robisz dużo hałasu, jak na kogoś kto chce zaspokoić pragnienie.
Scarlet przygryzła wargę. Nie chciała go
obudzić.
- Przepraszam.
Fernandes roześmiał się.
- Nie ma za co. Lepiej powiedz mi co cię
gryzie.
Erza odgarnęła kosmyk włosów za ucho i
zacisnęła dłonie na butelce.
- Chodzi o relacje Noemi z resztą. -
zaczęła czekając na spojrzenie typu „znowu?”.
- Co w związku z tym? - zapytał uprzejmie.
- Atmosfera jest zbyt niezręczna.
Chciałabym, żeby ją polubili. - wyznała. Naprawdę martwiła się o koleżankę. Od
kilku dni starała się codziennie zamienić z nią parę słów. Po zakończonych
rozmowach odchodziła z lekkim niedosytem.
Ponadto zauważyła, że Wilson zjednał sobie
wielu magów.
- Myślisz, że szczęściu trzeba pomóc?
- Tak.
Niebieskowłosy uśmiechnął się. Ta troskliwa
kobieta była jego oczkiem w głowie.
- Karaoke? - powtórzyła Yasashisa bez
entuzjazmu.
- Dokładnie! - Erza uśmiechnęła się słodko.
- To jak, przyjdziesz?
Za jej plecami Wilson pokazywał uniesione w
górę kciuki.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech.
- Niech będzie.
Następnego dnia wieczorem grupka magów
zebrała się pod odpowiednim lokalem o ustalonej godzinie. Jeszcze wcześniej
Jellal zarezerwował dla nich telefonicznie prywatne pomieszczenie. Trzeba
przyznać, że pracownica po drugiej stronie wręcz rozpływała się pod wpływem
jego głosu.
W pokoju stał już niski stolik z
porozstawianymi przekąskami i napojami. Po jego dwóch stronach ustawiono
miękkie pufy a na najdogodniejszej ścianie zawieszono wyświetlacz. Dołączony do
niego pilot spoczywał na specjalnej półeczce czkając, aż ktoś go weźmie do
ręki.
- Moi drodzy, rozpoczynamy wieczór wycia! -
obwieściła radośnie Erza.
- Ustawmy najpierw kolejkę. - zaproponował
Natsu.
- Dobry pomysł. - pochwaliła Lucy wyjmując
z torebki notatnik z zeszytem na wypadek, gdyby jakaś piosenka szczególnie
wpadła jej w ucho.
Po kilku kłótniach rozpiska prezentowała
się następująco: Jellal (który jako jedyny nie miał obiekcji do bycia
pierwszym), Natsu, Erza, Wilson, Lucy, Gray oraz Noemi.
Fullbuster podał przyjacielowi mikrofon a
Heartfilia uruchomiła wyświetlacz.
- Jaką kategorię wybieramy?
- Weź losowe, będzie śmieszniej! - rzekł
Natsu, który ze zniecierpliwieniem czekał, aż usłyszy parszywy głos Mrożonki.
Jellal dumnym krokiem wyszedł naprzeciw
publiki i czekając na pojawienie się słów tupał o podłogę w rytm chwytliwej
muzyki. Jego utworem było Aw Naw (Chris Young). Szło mu całkiem nieźle dopóki
przez przedostatnie zdanie nie parsknął prosto do mikrofonu.
- Pochwal się tymi swoimi dżinsami, które
pofarbowałaś? To jest kompletnie nielogiczne. - skwitował z kwaśną miną a
pozostali parsknęli głośnym śmiechem.
Widząc tę reakcję Fernandes postanowił
utopić swą żałość w szklance soku.
Kolejny hit należał do Natsu, któremu
nieszczęśliwie przyszło do zaprezentowania Ievan Polkka (Korpiklaani).
- Eja, eja, ejaa, aaaaaj! - zawył, gdy nie
zdążył doczytać kolejnej linijki w nieznanym mu języku (dla sprostowania
fiński). Gdy doszedł do chwili, w której rozumiał aż dwa słowa piosenka
niespodziewanie się skończyła.
- Idiota. - rzekł Gray pomiędzy udawanym
atakiem kaszlu.
- Bo to było trudne! - jęknął wpatrując się
w urządzenie tak, jakby chciał je spalić wzrokiem.
Następnie Erza, która już po pierwszym
zdaniu zapłonęła soczystym rumieńcem zaśpiewała Znam ten stan (Junior Stress) najlepiej
jak potrafiła. kto by pomyślał, że w ten sposób można opisać dni tygodnia?
- Tylko się nie popisuj. - rzekła Noe.
Jakby nie patrzeć tego wieczora odezwała się po raz pierwszy.
Wilson w odpowiedzi puścił jej oczko.
Gdy na wyświetlaczu pojawił się pasek
ładowania Erza spróbowała włączyć Yasashisę do rozmowy.
Po kilku chwilach czekania okazało się, że utworem
Wilsona będzie Lubię mówić z Tobą (Akurat). Był to strzał w dziesiątkę.
Pozornie prosty tekst zmuszał do myślenia.
Czarnooki miał talent do śpiewania. W
odpowiednim momencie wiedział, jak należy zmienić ton i przeciągać wyrazy. Ci,
którzy wcześniej nie słyszeli jego głosu siedzieli zaczarowani nie wiedząc, co
powiedzieć.
W końcu na sam koniec nagrodzili wokalistę
gromkimi oklaskami.
- Kiedy z serca płyną słowa… - zanucił nad
uchem Noe, gdy Lucy prezentowała swe umiejętności podczas wykonywania Masayume
Chasing (BoA). Magowie chętnie pomagali jej służąc jako chórek.
- Dobra robota. - pochwalił Gray, gdy
odbierał plastikowy mikrofon. Wydawało się, że podczas śpiewania Raz po raz (Perfect)
patrząc na zgromadzonych pokazywał im swoją inną stronę.
Noe ściągnęła w zamyśleniu brwi. Właśnie
wpadła na nową teorię.
- Noemi, twoja kolej. - rzekł Fullbuster
zwalniając miejsce na prowizorycznej scenie.
Szarooka na początku wystraszyła się
słysząc pierwsze nuty. Zaczęła trochę cicho i niepewnie. Z każdym kolejnym
słowem nabierała śmiałości, mimo to nie potrafiła podnieść wzroku. Uparcie
patrząc na kolejne linijki Human (Christina Perri).
Przez moment poczuła się bardzo głupio. Paradoks
tego utworu był dziwny. Na początku „mogę to zrobić” a później „lecz jestem
tylko człowiekiem”. Brzmiało jak nędzne usprawiedliwienie.
Yasashisa nie zdawała sobie sprawy, że
podczas „but I’m only human” otwierała całą gamę uczuć.
Blask sześciu niebieskich aur omal jej nie
oślepił.
***
Hej, hej i witajcie. Jestem z siebie dumna, bo skończyłam to jeszcze dziś! Challenge na dziś zaliczony.
Dla wyjaśnienia: wspomniana w rozdziale książka jest jak najbardziej autentyczna a jej autorką jest Beth Revis :)
Ach, odkryliśmy jeden z warunków umowy Natsu i Lucy. Ale to jeszcze nie wszystko <szatański śmiech> Niedługo muszę wstawić Graya, kto wie może jeszcze Juvię? Pomyślę nad tym.
I jest jeszcze jedna sprawa, o której chciałabym Wam powiedzieć.
Zaczynam coraz poważniej zastanawiać się nad założeniem kolejnego bloga tym razem z Bleacha z paringiem Ichigo x tajemniczy ktoś.
Dlaczego? Cóż chyba mam taką szaloną ochotę i lubię tą mangę, więc czemu nie?
Mam zaplanowaną całą historię, którą kiedyś wymyśliłam od początku do końca.
Jeżeli, by było to co?
Ano Serce Smoka wychodziło by jak zwykle raz na tydzień a Bleach (czy jak jest ochrzczony blog Shade of Darkness) raz na dwa tygodnie. Oczywiście jeżeli wpadłabym jeszcze na jakiś genialny pomysł mogłabym zmienić koniec i pociągnąć dalej wątek o ile by się spodobało.
Co Wy na to?
<w szczególności proszę, by wypowiedziało się większe grono osób>