Wydawać, by się mogło, że miesiąc to naprawdę dużo czasu.
Każdy dzień i noc są złożone z wielu chwil. Jednak są ludzie, którym wydaje
się, iż przelatują im one niczym piasek przez palce. Tak jest i w przypadku
magów z Fairy Tail. Chociaż minął zaledwie tydzień od groźby Zerefa ich praca
wciąż stała w miejscu. I nic nie wskazywało na to, by wkrótce miała się ruszyć.
Według planu, kluczowym było odnalezienie Shado. Tylko, że dziewczyna zapadła
się pod ziemię. Pomimo wielu akcji poszukiwawczych, magowie zawsze wracali ze
zwieszonymi głowami. Co działo się więc w ich sercach, że ucieczka Shado
odcisnęła się tak dużym śladem w ich duszach? Tego nie wiedzieli. Po prostu
czuli się za to po części odpowiedzialni. Może gdyby zachowali się względem
niej bardziej przyjaźnie i okazali więcej ciepła nie odeszłaby. Targały nimi
wyrzuty sumienia, który motywowały do działania bardziej aniżeli najpiękniejsze
słowa.
Pozostała jeszcze
sprawa siostry Dragneela. Tu nikt nie miał żadnego pomysłu. W końcu na pewno
usłyszeliby o różowowłosej dziewczynie siejącej zamęt we Fiore tak, jak jej
brat. Nie sposób ominąć takiej ognistej burzy.
Sam Natsu wykazał
się rozsądkiem i zaproponował, by poszukiwania jego rodziny zostawić na
później. Według słów Zerefa trwał wyścig. Kto pierwszy, do kogo dotrze. Fairy
Tail nie mogło pozwolić mu zwyciężyć. To oznaczałoby klęskę całego kraju.
I właśnie w ten
sposób minął pierwszy tydzień…
Lucy powoli
zbierała się do wyjścia ze swojego mieszkania. W końcu obiecała Natsu i Happy’iemu,
że wybierze się z nimi na jakąś misję.
Dziewczyna
pospiesznie przejrzała się w lusterku pokrytym śladami łapek pewnego Exceeda
(skutek jednej z odwiedzin) i związała włosy w kucyk. Przed wyjściem wygładziła
fałdki powstałe na granatowym sweterku i wyszła na zewnątrz zostawiając
mieszkanie samemu sobie.
Dzień był wyjątkowo chłodny. Wiał lekki wiatr a niebo zostało przesłonięte przez ciężkie,
szare chmury. Ludzie na ulicach chodzili owinięci w ciepłe ubrania. Większość z
nich mruczała coś pod nosami o „wyjątkowo paskudnej pogodzie”. No cóż, niedługo
pierwszy dzień prawowitej jesieni. Nie jest ona tylko mnóstwem kolorowych liści
i herbatą, którą pije się w zaciszu własnych czterech ścian. To także chłód,
deszcze i parasol przy sobie.
Po kilkunastu
minutach szybkiego marszu Lucy dotarła do budynku gildii. W tłumie magów i przy
akompaniamencie ich krzyków odnalazła Natsu siedzącego przy barze. Rozmawiał z
Lisanną.
- Gotowy? -
zapytała trącając go lekko w ramię.
Chłopak zerknął na
nią i uśmiechnął się zupełnie ignorując młodszą Strauss.
- O każdej porze
dnia i nocy. Happy zbieraj się, wychodzimy!
- Natsu, to
porozmawiamy później. - mruknęła białowłosa i odeszła, by pomóc w pracy Mirze.
- Tak, tak. -
odpowiedział podchodząc do tablicy z zadaniami, przy której stała Lucy.
- Wybrałaś już
jakieś? - zapytał zerkając na kartkę trzymaną przez blondynkę. Zmarszczył brwi,
gdy dokładnie wczytał się w treść.
- Biblioteka? - w
jego głosie pobrzmiewały nuty rozczarowania. Wolał walczyć a nie siedzieć po
uszy w książkach.
- Przydałoby ci
się raz na jakiś czas odwiedzić to miejsce. - dziewczyna pomachała kartką w
kierunku Miry, która odhaczyła wzięte przez nią zadanie w notatniku.
- Zanudzę się na
śmierć! - bąknął wpatrując się w Lucy wzrokiem zbitego szczeniaczka.
- Wielkiej straty
nie będzie. - zażartowała wychodząc z budynku.
- Dzięki!
- Oj, już nie
obrażaj się, idziemy!
- Coś ty dziś taka
pełna energii? - zapytał Natsu, gdy dogonił dziewczynę.
- Mam dobry dzień.
- wzruszyła ramionami, zaraz jednak zatrzymała się i rozejrzała wokół jakby
czegoś szukała.
- Co się stało? -
chłopak nonszalancko zarzucił ręce za głowę.
- Mieliśmy iść… -
zaczęła uśmiechając się w stronę nadlatującego Exceeda. Wyglądał strasznie, chyba nie spał zbyt dobrze tej nocy.
- We trójkę. -
dokończył Natsu.
- No właśnie. -
potaknęła. - A ponieważ Happy po drodze zgubił pewien niezbędny do życia narząd
jest nas dwoje i pół!
Gray przyglądał
się tej całej scenie z udawaną obojętnością. Bynajmniej na zewnątrz. W środku
aż cały się gotował. Nie podobała mu się ta zażyłość między Natsu i Lucy.
Właściwie to czemu się tak denerwował? W końcu płomyczek jest zbyt tępy do
TAKICH spraw. Nie powinien być przeszkodą.
Fullbuster
zataczał kubkiem małe kręgi na stoliku, przez co znajdujący się w nim napój o
mało co się nie rozlał. Musiał obmyślić plan działania. Nie chciał wyglądać na
nachalnego. Ciężko jednak będzie podejść do blondynki. Musiał znaleźć chwilę
czasu, by została zupełnie sama. Wtedy mógłby zagadać i wszystko, by
się dalej potoczyło.
Mag przeniósł
wzrok na Lisannę rozmawiającą z Mirą. W jego głowie zaczął kiełkować pewien
plan. Zdecydowany wstał i poszedł w kierunku młodszej Strauss starając się
ignorować nasilający się kaszel.
- To tutaj? -
zapytał Natsu taksując wzrokiem okazały budynek biblioteki. Spodziewał się
małej, kwadratowej chatki wypełnionej zapachem papieru, a tu taka
niespodzianka! Przecież to spokojnie mogłoby uchodzić za willę wielodzietnej
rodziny. Bądź, co bądź było jednak wypełnioną po brzegi biblioteką.
Lucy potaknęła,
następnie wspięła się po marmurowych stopniach i pchnęła ciemne drzwi ozdobione
starymi żłobieniami.
Happy wleciał tuż
za blondynką a Natsu tylko podrapał się po głowie i wzdychając cicho w myślach użalał się nad swoją
uległością wobec Lucy i jej pomysłami na misje.
- Um, dzień dobry?
- magini uważnie rozejrzała się dookoła. Wnętrze budynku było niesamowite.
Podłoga została wyłożona czarno-białymi płytkami układającymi się w
skomplikowany wzór. Wysokie kolumny podpierały balkony, na których znajdowały
się fotele i stoliki. Całość otoczona była ciemnymi balustradami. Z sufitu
zwisały lśniące żyrandole a w niektórych oknach znajdowały się witraże. W tym rejonie na
dworze akurat nie było żadnych chmur, więc słońce natrafiając na kolorowe
szkiełka rozmazywało ich barwy na posadzce. W schematyczny sposób ustawiono
regały wypełnione książkami tak, że do każdego z nich był łatwy dostęp. Zaraz
przy wejściu stało skromne biurko, za którym siedziała starsza pani.
- Witajcie,
witajcie. W czym mogę wam pomóc? - kobieta zaskakująco żwawym krokiem podeszła
do magów. Ubrana była w jasnoniebieski fartuszek, siwe włosy związała w ciasny
kok, jednak kilka kosmyków i tak wyplątało się z fryzury. Na nosie miała okulary
w czarnych oprawkach. Całości babcinego wyglądu dopełniały szczery uśmiech i
troska widoczna z brązowych oczu.
- My w sprawie
zadania. - Happy pomachał zmiętą kartką zza pleców Natsu.
Bibliotekarka zamrugała
zdziwiona.
- Bardzo wam
dziękuję za przybycie. Wasi poprzednicy polegli przy tym zadaniu.
- Nie jesteśmy
słabi! - zapewnił bojowo nastawiony mag.
- Nie zamierzam
podważać twych słów, chłopcze.
- Co konkretnie
mamy zrobić? - do dyskusji włączyła się stojąca z tyłu Lucy.
- Proszę, abyście
złapali jedną z książek. - zaczęła kobieta poprawiając okulary zsuwające się
jej z nosa.
- Złapać? -
zdziwił się Natsu - Jak to?
- Już wyjaśniam.
Jest to magiczna księga. Mają one coś w rodzaju własnego charakteru, który jest
zależny od zawartych w nich treści.
Lucy zamarła w
skupieniu tak, że na jej czole pojawiła się mała zmarszczka.
- Moja córka jest
maginią. To właśnie ona podarowała mi tę specjalną książkę, nim ruszyła na kolejną
misję. Postanowiłam zostawić ją w bibliotece. Spędzam w niej naprawdę dużo
czasu. - babcia zaśmiała się cicho. - Księga okazała się być psotnikiem. Gdy
próbowałam ją powstrzymać przed przerzucaniem innych książek za każdym razem
znikała. Jestem już za stara, na takie zabawy. Wiem, że młodzi coś wskórają w
tej sprawie.
Happy lekko
rozdziawił pyszczek wyobrażając sobie scenę, w której jakiś Wielki Wielki
Wędkarz otwiera książkę o rybciach a zamiast widoku upragnionej szprotki widzi
opowieść dla nastolatek! Chociaż dorsze też są niezłe…
- Nie musi się
pani martwić! - Natsu jakby ożył. - Złapiemy tę rozrabiakę.
- Dziękuję wam.
Powinniście szybko ją poznać, gdyż jest jedyną książką o zupełnie białej
okładce. - bibliotekarka szybko pożegnała magów życząc im powodzenia. Musiała
zająć się wchodzącymi do czytelni ludźmi.
- To, co? Do
dzieła!
- Aleś ty się
nagle zrobił chętny. - zauważyła Lucy kręcąc głową na narastający entuzjazm jej
przyjaciela.
- Myślałem, że
będzie coś nudniejszego. - Natsu obojętnie wzruszył ramionami po czym
uśmiechnął się do Lucy jednym ze swoich zawadiackich uśmieszków. - Zaczynajmy!
- Będziemy tu
siedzieć do jutra. - skwitował Happy, któremu oklapły uszka.
I tak rozpoczęli
swą pracę. Nie trzeba mówić, że po sprawdzeniu kilkunastu półek ich misja stała
się nużąca i męcząca. Pracowali w milczeniu po kolei wysuwając książki,
sprawdzając je i chowając na miejsce. Nigdzie jednak nie mogli znaleźć takiej w
zupełnie białej okładce.
W końcu, gdy nawet
ciche mruczenie pod nosem stało się zbyt monotonne Natsu i Happy urządzili
sobie mały konkurs. Ale to nie byle jaki! Założyli się o to, kto jako pierwszy
doprowadzi Lucy do białej gorączki…
***
Ohayo! Czarna wita w pierwszy wakacyjny poniedziałek. W każdym razie świadectwo miała przyzwoite i teraz czeka na wyniki rekrutacji do liceum :) A w międzyczasie ćwiczy pisanie wiedząc już gdzie popełnia błędy tak więc pełna zapału rusza do pisania kolejnego rozdziału!
Natsu: Wierszokleta..