Kroczę między zapracowanymi
ludźmi. Każdy gdzieś się spieszy. Nikt nie patrzy, na to, co dzieje się wokół.
Tracą tak wiele, nie będąc tego świadomym. Ech, właśnie znajduję kolejną wadę
człowieka. Zaślepiony podąża przed siebie, nie bacząc na innych. Czy współpraca
pomagająca przetrwać w zamierzchłych odeszła na dalszy plan? A może to ja mam
ograniczone pole widzenia? Bardzo wątpliwe…
Wymijam kolejnych przechodniów. Czarna
peleryna z kapturem furkocze na chłodnym, jesiennym wietrze.
Dokąd właściwie idę?
Po ostatnim ataku Cieni uciekam od mroku.
Jest on tak straszny, że nawet na niewinną wzmiankę o nim dostaję dreszczy.
I alter-ego doskonale o tym wie. Żyjąc
wewnątrz mojej duszy śmieje się do rozpuku z tego lęku.
Właśnie wpada na mnie jakieś dziecko.
Wnioskując po kolorowym tornistrze idzie do szkoły. Chłopczyk ma wielkie oczy
zupełnie, jak dwa spodki. Szczerze zdumiony już otwiera usta, by coś
powiedzieć, gdy zostaje zawołany przez matkę stojącą kilka kroków dalej.
Młody uczeń odbiega a ja
kontynuuje marsz.
Szczerze zazdroszczę mu życia. Wszystko ma
przed sobą, może dobrowolnie kształtować przyszłość. Robić, to na co ma ochotę.
Dążyć do celu.
Co z tego, że nie pamiętam, kim jestem? Mam
na sobie łatkę przeszłości. Alter-ego wie, jaka byłam, ale nie chce mi
powiedzieć. Twierdzi, iż obelgą dla niej jest tytułowanie mnie mianem „Shado”.
Głupia, już ci mówiłam. To
MOJE imię. Nie roztrząsaj tego, bo nie mogę skupić się na psuciu ci
samopoczucia.
Więc może powiesz mi chociaż, jak
się nazywam?
Po co? Przecież nienawidzisz tego słowa. - odpowiada
kąśliwie. Mimo, że jej nie widzę, po tonie głosu rozpoznaję rozdrażnienie.
Wyjaśnisz mi łaskawie, dlaczego? - podpuszczam.
Nie. Tak jest o wiele zabawniej.
Lubię, gdy się nad czymś rozczulasz.
Przed chwilą mówiłaś, że „nie
możesz się skupić na psuciu mi samopoczucia”.- przypomniałam marząc z
irytacją brwi.
Ależ słuchanie twoich myśli jest dużo lepsze od
niejednej komedii.
Czuję, jakby ktoś rozsadzał mi
głowę od wewnątrz. Rozmawianie z nią niczego nie da. W zasadzie nie powinnam
nawet tego robić.
Przysiadam na jednej z ławek. Dotarłam do
miejsca, w które nie zapuszcza się wiele osób. To dobrze, chwila samotności -
tego mi trzeba.
Ból wciąż narasta. Przed oczami widzę
obrazy Tamtej nocy. Wtedy to przejęła nade mną kontrolę. Wciąż nie wiem, jak do
tego doszło. Teraz nie potrafię spojrzeć na swoje ręce. Drżące, ubrudzone
szkarłatną cieczą ściskające Cień. Tak oto zwyciężyłam. Wyzbywając się
człowieczeństwa.
Otulam się rękoma zaciskając palce na
ramionach. Zamykam oczy a kilka kosmyków włosów zakrywa mi twarz, gdy pochylam
głowę. Mam ochotę płakać, krzyczeć, bić i szarpać. Wszystko po to, by pozbyć
się tego dziwnego uczucia. Jakby serce chciało powiedzieć coś istotnego, a
wewnętrzna bariera na to nie pozwala.
Zagubiona we własnych myślach.
- Walcz. - słyszę nagle.
Momentalnie siadam prosto, spinając mięśnie
w razie potrzeby obrony.
Tuż obok siedzi mężczyzna w jasnym
płaszczu. Ma kruczoczarne włosy i oczy. Spogląda na mnie, w jego wzroku nie ma
śladu obrzydzenia, z którym często się spotykam.
- Witaj, Shado. - głos mężczyzny paraliżuje mnie.
-
Ty draniu! - Natsu zaciska dłonie w pięści, powietrze wokół niego zaczyna
wirować od czerwieni aury dorównującej barwie świeżej krwi. - Zeref!
Mag zaszczycił Smoczego Zabójcę przelotnym spojrzeniem, po czym znalazł się tuż
przy moim boku.
-
Przypomniałaś już sobie gdzie jest twój dom?
- Zeref. - szepczę przypomniawszy sobie
sytuację sprzed kilku tygodni.
Mag wygina usta w delikatnym uśmiechu, jego
aura ma barwę ciemnego fioletu.
- Moja mała dziewczynka. - mówi ściągając
mi kaptur z głowy, by móc przejechać dłońmi po rozczochranych włosach.
Zaskoczona nie wiem, co powiedzieć. Odsunąć
się? Jego ruchy są delikatne, zupełnie jakby bał się, iż przy mocniejszym
dotyku zrobi mi krzywdę.
- Już nie musisz zaprzątać głowy
problemami. - kusi wyciągając ku mnie drugą dłoń, czekając na moją reakcję.
- Nie? - powtarzam głupio. Nawet alter-ego
nie wtrąca złośliwych komentarzy.
- Przy mnie będziesz bezpieczna. - obiecuje
jeszcze bardziej zmniejszając odległość między nami. Wciąż nie poruszyłam się
ani o milimetr. - Zawsze byłaś,
pamiętasz?
Usiłuję przełknąć ogromną gulę, która
zagnieździła się w moim gardle. Otwieram usta, lecz nie wydobywa się z nich
żaden dźwięk. Ponawiam próbę i po drugiej porażce po prostu kręcę przecząco
głową.
- Pokonasz ciemność własnej duszy. -
przerywa, by sprawdzić moją reakcję. Cały czas milczę. - By to zrobić powinnaś
pójść ze mną. Zaopiekuję się tobą, dobrze?
Po moim policzku spływa pojedyncza łza,
następnie kolejna. Sekundę później czuję, jak czyjeś silne ramiona otaczają
mnie. Opieram czoło o pierś Zerefa. Jest taki wielki i potężny. Jest kimś, kogo
potrzebuję…
Trwamy w uścisku, ciszę przerywa jedynie
mój szloch.
- Dzielna Shado. - szepcze mi do ucha. Po
chwili wstaje, bierze mnie pod rękę i odchodzimy.
Głupia!
Głupia! Głupia! Nie ufaj temu czemuś!
Niech mi ktoś
łaskawie wyjaśni dlaczego to ona jest Panią tej duszy. Dobra, fakt faktem ja tu
jestem intruzem, ale jak trzeba mieć mały iloraz inteligencji, by dać porwać
się jakiemuś podejrzanemu typkowi.
Poderżnięcie
gardła Pani jest tylko i wyłącznie moim zadaniem. To nagroda za męczenie się z
nią.
Do tego czasu
nie mogę pozwolić jej zginąć. Przywilej wyniszczenia tej duszy należy do mnie.
Zaraz po tym przejmę osłabione ciało i wreszcie zacznie się prawdziwa jazda. Ta
niby-krwawa jatka, którą urządziłam ostatnio jest niczym w porównaniu do moich
prawdziwych możliwości.
Skurczybyk
zablokował mnie. Przez to nie mogę nawet sprawić Pani drobnego bólu! Ale nie
poddam się tak łatwo, o nie.
To ja tu
jestem Shado, natomiast Pani zwie się Noemi.
Razem
tworzymy jedną duszę. Jeżeli ona zginie, oznacza to również mój koniec. A do
tego nie mogę dopuścić.
W Podziemnym Królestwie sprzymierzeńcy
Ciemności świętują. Z pewnej okazji zapalono wszystkie świece, tak że każdy
korytarz, czy pomieszczenie przypominały składzik z pochodniami. Żarzące ogniki
pomimo światła tworzyły również ciemniejszy cień niż zazwyczaj.
- Wiwat!
- Panienka Yasashisa wróciła!
Takimi oto okrzykami przywitano Zerefa i
Shado. Magowie powolnym i dumnym krokiem zbliżali się, ku swemu domowi. To tu
spędzili większość życia młodej Zabójczyni, to tu ją wychowano i nauczono
podstaw walki. Szarooka zyskała ogromny respekt poddanych siłą i umysłem. Gdy
przechodziła obok sługusy drżały. Niektórzy padali na ziemię przytłoczeni
ogromną energią. Co z tego, że wyglądała zupełnie, jak inna osoba, skoro mocy
nigdy nie zmienisz? Oszukane oczy widziały to, co chciała dziewczyna. W rzeczywistości nikt z Fairy Tail, by jej
nie poznał. Nawet Wilson…
- Witaj o Pani Pandemonium!
Z twarzy Noemi zniknęły wszelkie obawy,
niepokój i strach. Na powrót zagościł przerażający spokój i obojętność. Powoli
stawała się tym, czego tak bardzo się obawiała. Shado.
Podczas długiej wędrówki Zeref wszystko jej powiedział. A ona mu uwierzyła.
Podczas długiej wędrówki Zeref wszystko jej powiedział. A ona mu uwierzyła.
Ciche kroki rozbrzmiewają w powietrzu.
Stukot dwóch par butów jest, jak melodia. Oświetlone blaskiem płomieni oczy nie
wyrażają niczego, poza pustką.
***
Rozdział dodany świeżo po przyjściu do domu! Teraz pozostała... nauka.
W środę publikacja zamówienia! Nie zapomnijcie spojrzeć!
Pozostałe zamówienia spróbuję zrobić w miarę możliwości, jak najszybciej. Mimo to kolejnym zajmę się nie prędzej niż w weekend.
Powstała nowa zakładka "Bohaterowie dodani" tak gdybyście chcieli przypomnieć sobie kto, jak wygląda.
Powstała nowa zakładka "Bohaterowie dodani" tak gdybyście chcieli przypomnieć sobie kto, jak wygląda.
Wybacz Czarna, ale rozdział trochę nudny. Ale świetnie za to to wszystko opisałaś. No nic... pozostaje mi czekać na następny lub na nowe zamówienie, które dodasz w środę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i nie zniechęcaj się. :D
Coś nudnego musiałam wstawić, potem jest lepiej. Dzięki, że o tym wspomniałaś, nie można cały czas pławić się w przychylnych opiniach :)
UsuńZa dwa rozdziały kulminacja akcji!