środa, 24 września 2014

Zamówienie nr 3 - dla: Anonimowy

Zamówienie dla: Anonimowy
Paring: Gray x Juvia
Tytuł: Kelnerzyna od siedmiu boleści.

    Słone łzy przepełnione smutkiem i goryczą zostawiają mokre ślady na policzkach zapłakanej dziewczyny. Cały czas drżąc przemyka obok rozdrażnionego maga, aż w końcu znika za progiem drzwi.  Mocno zaciskając usta walczy z szukającym ujścia szlochem.
    W końcu dociera pod próg własnego mieszkania. Na twarzy czuje pierwsze kropelki deszczu. Oby nikt nie domyślił się w jakim jest stanie. Większa część znajomych uważała ją za wariatkę. Z resztą, co się martwić? W wieczornej pogodzie zapowiadano przelotne opady. W Magnolii synoptycy lubią bawić się w wyrocznie do złych uczuć Juvii w przerwie na kawę i ciastko, a końcem pracy.
    Niebieskooka przylgnęła plecami do ściany. Osuwając się wzdłuż ściany może dać upust głęboko skrywanym uczuciom. Nawet największy wulkan zapadłby się pod ziemię ujrzawszy siłę wybuchu kobiecych uczuć.
    - Juvia jest taka głupia. - szepnęła dławiąc się łzami. Ukryła twarz w dłoniach licząc na swoje zniknięcie z powierzchni Ziemi. Gdyby tylko miała przy sobie chusteczki.
    Gray-sama po raz kolejny ją odrzucił. Za każdym kolejnym razem jest coraz zimniejszy i stanowczy. Tak bardzo kłóci się to z czułym wzrokiem, którym ukradkiem ją obdarza. I wredny myśli, że ona tego nie widzi! A potem znów zmienia sposób rozmowy. Odpowiada krótkimi zdaniami, często ograniczając wypowiedzi do „tak” i „nie”. Rzadko patrzy jej w oczy. Częściej wodzi wzrokiem tuż ponad ramieniem.
    Wszyscy nazywali jej miłość obsesyjną, ale ona nie mogła inaczej. Nie wiedziała jak.  Nie została wcześniej uświadomiona, dlatego teraz zagłębia się w ten temat na podstawie metody prób i błędów. Bywały momenty, iż uczucie było tak intensywne. Niemal nie do zniesienia.
    Może powinna odstawić ten narkotyk?
    Zaszklonym wzrokiem spojrzała na list odnaleziony w skrzynce wśród rachunków. Zaproszenie od Lyona na spotkanie.

    - Ale to słodkie! - zapiszczała jedna z magiń entuzjastycznie gestykulując.
    Gray skrzywił się nieznacznie. Słuchając tych babskich gadek chcąc nie chcąc (bardziej to drugie) został przestawiony na odbieranie ultra-wysokich dziewczyńskich dźwięków. Jakim cudem one paplały na tak wysokich częstotliwościach? Przecież to przekracza dopuszczalny limit decybeli! Start samolotu to przy tym pikuś.
    - Juvia jest prawdziwą szczęściarą. - westchnęła kolejna. - Randka z Lyonem!
    Fullbuster przestał zwracać uwagę na rozmarzone chichoty. Zacisnąwszy mocno pięści pozwolił ulecieć z ust cichemu sykowi. Ten podstępny drań! Już dawno nikt samym swoim istnieniem nie doprowadzał go do białej gorączki. Bezczelnie wykorzystał sytuację. Wredna gnida. Po chwili magowi zbielały knykcie. Co się oszukiwał? Gdyby czasem powstrzymał swoje złośliwe komentarze  nie musiałby potem wszystkich przepraszać.

    - Witaj Juvia-chan! Wyglądasz olśniewająco! - Lyon, jak przystało na dżentelmena skłonił się i ucałował dłoń dziewczyny.
    - Miło cię widzieć. - odparła z delikatnym rumieńcem.
    Obejmując towarzyszkę wkroczył do restauracji. Lokal ten słynął z wyjątkowo udanych spotkań w miłej atmosferze. Czyżby mag miał w tym jakiś ukryty cel?
    Wykazując się nienagannymi manierami odsunął niebieskowłosej krzesło. Oczywiście wcześniej odwiesił na specjalnym stojaku jej granatowy płaszcz.
     - Miło nam państwa gościć. - kelner wyrecytowawszy standardową formułkę podał parze menu. - Czy podać gorącą herbatę przed złożeniem zamówienia?
    - Prosimy. - odparł Lyon przejeżdżając wzrokiem po kolejnych pozycjach na karcie.
    Goście nie wiedzieli, iż pracownikiem ubranym w klasyczny uniform był niejaki Gray Fullbuster, który błagając o przyjęcie właściciela został zatrudniony na tenże wieczór. Jego strój roboczy składał się z czarnych spodni zaprasowanych w kant, czerwonej koszuli i białego krawata. Twarz, co jest charakterystyczne w tej restauracji zasłonił srebrną maską ozdobioną ptasim piórem. Tak przebrany mógł udawać kogokolwiek.
   
    Sala, na którą właśnie wszedł została wyremontowana na wzór nowoczesnego stylu. Górowały jasne odcienie z mocnym, aczkolwiek niewielkim barwnym akcentem. Każdy stolik obowiązkowo nakryto śnieżnobiałym obrusem ze wzorkami. Na nich położono szklane wazony ze świeżo ściętymi tulipanami z pobliskiej kwiaciarni. Krzesła obite w miękką skórę sprawiały, iż dłuższe siedzenie nie było bolesne i męczące. Tłem dla sali była puszczona cicho relaksująca muzyka.
    - Herbata. - obwieścił Gray podchodząc z masywną tacką. I o ile przy rozkładaniu filiżanek nic się nie wydarzyło, to później miał miejsce pierwszy incydent.
    Nalewając napar specjalnie musnął dłoń Juvii, która zlękniona zerknęła na kelnera. Nie mógł oprzeć się pokusie puszczenia jej oczka.
    - Co robisz?! - krzyknął zdenerwowany Lyon, gdy poczuł gorącą wodę na swoich udach.
    - Najmocniej przepraszam. - rzekł ze sztuczną skruchą Gray. Z kieszonki koszuli wyciągnął materiałową chusteczkę i podawszy ją poszkodowanemu ponownie skinął głową.
    Vastia nie wahając się przyjął oferowaną pomoc przy tym dusząc w myślach kelnera-łamagę.
    Po doprowadzeniu dolnej części garderoby do jako takiego stanu z drobną ingerencją niebieskowłosej zdecydował się na nieopuszczanie lokalu i złożył zamówienie. Cały czas miał wrażenie, jakby coś parzyło go w nogi.
    - Niekompetentny dzieciak. - mruknął z niesmakiem spoglądając w miejsce, w którym stracił z oczu maga.
    - Juvia myśli, że coś takiego nie może zepsuć nam wieczoru. - rzekła zgodnie z prawdą siląc się na jak najbardziej oczywisty ton.
    Lyon parsknął cicho jednak zaraz zreflektował się.
    - Masz rację, Juvia-chan. - Vastia położył swoją dłoń na ręce dziewczyny. Loxar poczuła dziwny dreszcz zupełnie, jakby robiła coś niewłaściwego. Mimo to nie cofnęła się.
    Gray widząc, co się dzieje z okienka kuchennych drzwi wpadł na iście szatański pomysł godzien niejednego diabła.
    - Szefie, czy zamówienie dla czwórki gotowe? - zagadnął przysuwając się nieznacznie w stronę półek z przyprawami. Jego niewidzialny ogon potworka z piekieł latał to na lewo, to prawo. Czy wiedzieliście, że w pewnym lokalu w pewnym mieście istnieje pewna przyprawa, której nawet wanna pełna wody nie jest w stanie zniwelować ostrego smaku. Nie? To teraz wiecie.
    - Chłopcze, jeszcze minuta. Cierpliwości. - staruszek mający wieloletnie doświadczenie ostrożnie nalewał zupę do misek, by nie uronić ani kropli. - Kuchnia to sztuka, pamiętaj, bo jak przyjdzie ci żyć z dziewczyną, która nie potrafi gotować czeka cię śmierć głodowa.
    - Zawsze tak mówisz. - przypomniał wywracając oczami.
    - To święta prawda! A teraz masz zamówienie i bierz się do roboty zanim wystygnie. - kucharz machnął chochelką i zabrał się za przygotowywanie kolejnego dania.
    Fullbuster cwanie wykorzystawszy sytuację dodał jeszcze jeden składnik, który wypaliłby piękną dziurę w niejednym języku.
    - Tylko nie rozlej, młody. - poradził inny kelner widząc, jak niesione przez Graya zupy kołyszą się niebezpiecznie blisko krawędzi misek.
    - Się wie. - poprawiwszy maskę kopniakiem otworzył drzwi i wymaszerował przez nie, niczym król na audiencję.
    - Oto pierwsze danie. - obwieścił, gdy naczynia brzdęknęły przy stawianiu ich na stoliku. Zręcznie rozłożywszy sztućce dodał na odchodne: - Zazdroszczę tak ślicznej towarzyszki.
    Po standardowym ukłonie wzbogaconym o zawadiacki uśmieszek, który wywołał spojrzenie pełne niedowierzania u Juvii oddalił się, by w spokoju oglądać konsekwencje swojego działania. Wypowiedziane przez niego słowa nie miały pustego wydźwięku. Gray zwrócił szczególną uwagę na wygląd dziewczyny, klnąc w duchu, że to dla Lyona. Raz, po raz wyglądał na salę, by podziwiać Juvię. Chyba sam zaczynał dostawać tej szaleńczej obsesji. O zgrozo i wszyscy bogowie, jacy kiedykolwiek istnieliście, nie dopuście do tego!
    Na dzisiejszy wieczór niebieskooka wybrała biała suknię do ziemi bez rękawów i z rozcięciem rozpoczynającym się od uda w dół. Włosy spięła w koczek, z którego wystawało kilka błękitnych pasm włosów. Twarz nie potrzebowała „udoskonaleń”, ponieważ ciągłe komplementy ze strony Vastii wprawiłyby w zakłopotanie niejedną kobietę, stąd też ciągły rumieniec.
    - Czy tylko Juvii ten kelner wydaje się znajomy? - zapytała po chwili molestowania zupy łyżeczką (aż dało się dosłyszeć: „nie! Błagam! Przestaaań!” oczywiście ze strony dania, cóż za katusze!) łapiąc się na myśleniu o chłopaku.
    - Nie wydaje mi się, bym wcześniej go spotkał. - odparł kosztując wyrobu szefa kuchni. I to był błąd.
    Z początku śmietankowy smak potrawy rozpłynął wręcz rozpływał się w ustach, ach ta mieszanka smaków! Zaraz po tym poczuł, jak w jego ustach wznieca się ogień a on próbuje przełknąć jeden z jego płomieni. Z wielkim trudem nakazał sobie połknięcie płynu.
    - Lyon, wszystko porządku? - rzekła, gdy jej partner dosłownie przyssał się do szklanki z wodą, a później chuchał z otwartymi ustami, jak oszalały.
    - Trochę. - odkaszlnął a na jego twarzy pojawił się wyraz zniesmaczenia. - Trochę ostre. - Już miał dorzucić parę niecenzuralnych słówek, ale nie mógł pokazać się z gorszej strony.
    - Naprawdę? - zdziwiona szerzej otworzyła oczy. - Juvii jest łagodne. Może zaszła pomyłka?
    - Z pewnością. - warknął szukając wzrokiem po sali winowajcy.
    - W takim razie… - niebiesko włosa zamilkła na moment intensywnie o czymś myśląc. - Może zjesz razem z Juvią?
    W tym momencie Lyon poczuł się jak zwycięzca.
    Obserwujący zdarzenie Gray po chwili śmiechu stanął, jak posąg, wyszedł z siebie i stanął obok, widząc dziewczynę dzielącą się z Vastią. Kolejne danie ni było jeszcze gotowe, więc nie miał wystarczająco dobrego pretekstu, by wyjść z kuchni. Mimo wszystko nogi same poniosły go do stolika z numerem czwartym.
    Stanąwszy w cieniu kolumny po prostu zamarł i patrzył. Nie robiąc nic więcej po prostu wbił wzrok w maginie. Za pomocą spojrzenia chciał przekazać jej wszystkie myśli kotłujące się w jego głowie.
    Dokładnie w tym samym momencie Juvia uniosła głowę.

    - Drugie danie. - poinformował ozięble. Najchętniej to naplułby to tych pysznie wyglądających naleśników z owocami, ale to nie podstawówka, prawda? - Pozwolę sobie podkraść Panienkę po godzinach. - rzucił na odchodne a irytacja Lyona wzięła nad nim górę.
    - Czekaj! - krzyknął uderzając otwartymi dłońmi w stół. Wstając odsunął krzesło, które w starciu z podłogą wydało długi pisk.
    Na sali zapanowała cisza. Wszystkie rozmowy ucichły, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Ludzie zawsze są ciekawi cudzych dramatów.
    - Tak, słucham? - Fullbuster zachował się nadzwyczaj powściągliwie, chociaż powstrzymywanie złośliwego uśmieszku nie jest tak proste, na jakie się wydaje.
    - Tolerowałem twoje zagrania wystarczająco długo, Gray! - zarzucił a zdziwiona Juvia ze świstem wciągnęła powietrze.
    - Skąd wiedziałeś, że to ja? - zapytał zdejmując maskę. Jego ciemne oczy lśniły niebezpiecznym blaskiem.
    - Pod koszulką odbija się kształt twojego krzyża. - zauważył skupiając wzrok na klatce piersiowej i nierówności koszuli maga. Ociekający jadem ton głosu nie wskazywał na nic dobrego.
    - Fakt, mogłem go zdjąć. - przyznał niewzruszony. - Ale wtedy nie mógłbym cię podenerwować i…
    - Po co ci to wszystko?! - przerwał zaciskając pięści w zdenerwowaniu. Nieświadomie przybrał postawę ataku.
    - Zaprosiłeś na ten wieczór niewłaściwą osobę. - podpowiedział przy złowieszczym ściąganiu rękawiczek. A jak już powszechnie wiadomo takie akcje przyprawiają biedne kobiety o palpitacje serca.
    - Tą, którą zraniłeś? - odbił piłeczkę.
    Gray momentalnie zatrzymał stopę w powietrzu, tym samym przerywając krok. Otworzył usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Nie był bowiem w stanie wymyśleć riposty na słowa, które były najszczerszą prawdą. Patrząc w oczy samej zainteresowanej dostrzegł ledwo widoczny ból, który starała się zamaskować.
    Wszystko potoczyło się tak szybko.
    Vastia nie mogąc już dłużej powstrzymywać nerwów na wodzy zaatakował. Owszem, szanował Graya jako maga, lecz teraz nie mógł mu tak łatwo popuścić! Cios był na tyle szybki, że zdezorientowany Fullbuster nie zdążył się odsunąć. Głowę miał lekko skrzywioną w bok a z rozciętej wargi po brodzie spływała strużka szkarłatnej krwi.
    Nie mogąc być dłużnym natychmiast zrewanżował się za to uderzenie. Prawy sierpowy wytrącił Lyona z równowagi. Chłopcy z dzikim krzykiem rzucili się sobie do gardeł zupełnie ignorując przerażonych klientów restauracji i właściciela śmiejącego się cicho pod nosem. Przewidział, że Młody długo nie wytrzyma.
    Juvia nie mogąc wytrzymać tego widoku, cicho pisnąwszy wybiegła przez otwarte drzwi.
    Fullbuster dostrzegłszy nieobecność dziewczyny odrzucił przeciwnika pod donicę z kwiatem i popędził za Lockser. Po chwili chaotycznego krzątania odnalazł ją na drodze prowadzącej do jej domu.
    - Już drugi raz doprowadziłem cię do łez. - szepnął tym samym zatrzymując Wodną Kobietę. Jakieś dziwne uczucie nie pozwalało mu podnieść głosu. - Wybacz.
    Wyglądał, jak siódme nieszczęście. Poszarpane i zmięte ubranie, rozczochrane włosy i brudna twarz. Do tego ten wzrok zbitego szczeniaczka.
    - Juvii się tylko pocą oczy. - chlipnęła używając wymówki starej, jak świat. - Nie ma się, o co martwić.
    - Kłamstwa nie brzmią zbyt dobrze w twoich ustach. - dodał delikatnie ścierając dziewczynie z policzków zdradzieckie łzy.
    - To zależy, czy w nie wierzysz. - podpuściła uciekając wzrokiem od twarzy maga.
    - Ani trochę. - odparł ostrożnie zaciskając palce na ramionach dziewczyny. - Zawsze wszystko psuję, może i nie jestem jakimś wielkim romanty…
    - Juvia się cieszy.
    Nie czekając długo Gray złożył na ustach niebieskookiej krótki, słodki pocałunek.

***
Tym razem naprawdę boję się komentarzy... Starałam się, jak mogłam (tak, tak marna wymówka) i wyszło takie coś.

5 komentarzy:

  1. Przesadzasz.Moim zdaniem naprawdę super ci wyszło.Wszystko wygląda dokładnie tak,jak to sobie wyobrażałam tzn.pełna dawka akcji i humoru,postacie zachowujące się dokładnie tak jak w mandze czy anime i przede wszystkim..........rewelacyjnie ukazana zazdrość Graya.Za to należą ci się ogromne brawa.Ogólnie Czarna uważam,że naprawdę masz duży talent.Nie dość,że piszesz bardzo interesująco to jeszcze w dodatku idealnie ukazujesz prawdziwe charaktery postaci,co zresztą napisałam już parę zdań wcześniej.Naprawdę jeszcze raz wielkie dzięki, za to,że podjęłaś się napisania tego zamówienia.Wyobrażam sobie jak ciężko musi być w pierwszej klasie liceum.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki xD.Na pewno jeszcze kiedyś jakiś paring tu zamówię.Pewnie Nalu,bo to moja najukochańsza para.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezbyt lubię ten paring ale muszę przyznać że zamówienie extra ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak napisała wyżej Anonimowy , świetnie oddałaś zachowanie Juvii. Tak samo jak w anime. To duży plus jednak nie podoba mi się zbytnio zakończenie. Wiem, że dziewczyna bezgranicznie się w nim kocha ale nie powinna tak łatwo...wybaczyć? Liczyłam, że go jakoś opierdzieli, że za jego zachowanie albo coś, a tu taki chuj. Ale ogólnie jest ok, fajnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń

Po ilu komentarzach Czarna się uśmiechnie? :3