Zgrzyt ścieranych ostrzy roznosi się po
pomieszczeniu głośnym echem. Jeden z walczących dyszy ciężko, ledwo unikając
nadchodzących ciosów.
Bezbłędnie paruje jeden z ataków. Gdyby nie
okazało się to podpuchą zwyciężyłby.
Dziewczyna wyprowadza uderzenie na brzuch,
dosłownie milimetr przed ciałem zawijając ostrze i zmieniając jego trajektorię
lotu tak, by wykonać cięcie w pierwszą. Jest to natarcie kierowane skosem od
góry w lewe ramię i pierś.
Przeciwnik traci równowagę, jego kolana
uginają się, gdy pod wpływem siły uderzenia traci oparcie. Odkasłuje krwią
ponownie przybierając pozycję. Tym razem on atakuje niskim pchnięciem. W
odpowiedzi szarooka w ostatniej chwili skręca ciało w bok. Wróg nie ma czasu na
dostrzeżenie tego ruchu, toteż kończy z unieruchomioną ręką z mieczem i
lśniącą, czarną kataną przy szyi. Ma wrażenie, że samym oddechem się na nią
nadzieje.
Ten pojedynek nie był specjalnie
wymagający. Średni rangą słudzy to przedszkolaki.
- Na dziś koniec. - oświadcza Katsumi.
Prawa ręka Zerefa i dowódca oddziału Youkai.
Zabieram katanę i chowam ją do pochwy
zaczepionej na plecach. Wypuszczam powietrze z ust delektując się chwilą
bezcennego nic-nierobienia. Każda sekunda jest cenna.
Mój nauczyciel, chociaż w myślach zwę go
„trenerkiem” odprawia strażników, służących za worki treningowe. Po ćwiczeniach
zawsze wychodzą umazani lekko zeschniętą krwią i porozrywanymi (tudzież
porozcinanymi) ubraniami. Od czasu do czasu przełamię któremuś broń, ale w
zbrojowni i tak jest ich pod dostatkiem, więc nie zaprzątam sobie tym głowy.
Katsumi to dwudziesto cztero letni
mężczyzna o zabójczo młodym wyglądzie. Większość osób w Królestwie daje mu
najwyżej osiemnastkę. Jako jedyny ma oliwkową cerę, gdzie każdy jest tu trupioblady,
lub ciemnoskóry. Przydługie blond włosy o dziwo nie przeszkadzają mu w walce.
Zielono złotymi oczami potrafi zdziałać więcej niż niejedna osoba. Wystarczy
lekkie zmrużenie powiek a rozmówca zaczyna się jąkać i dokonywać prób
odwrócenia wzroku. Jedynie na nich kończąc…
Kolejną niecodzienną rzeczą w Podziemiu
jest uśmiech zdobiący twarz dowódcy. Nie dajcie mu się zwieść, o nie. Kiedyś
powiedział, iż „ludzie ufają osobom, którzy podadzą im odpowiednią minę”.
Ciekawe, czy to z powodu lekkiego wykrzywienia ust oddział Youkai tak chętnie
wykonuje wszystkie polecenia. Kapitan przyszedł na świat w Królestwie, od
początku obdarzony specjalną uwagą przez Zerefa. Dlaczego? Nie, nie jest
Smoczym Zabójcą, ani nawet Zabójcą Bogów. Ma pełną władzę nad żywiołem ziemi.
Doskonale rozwinięte umiejętności walki wręcz, mieczem, tropienia i tworzenia
strategii odbiły się wysokim stanowiskiem hierarchii. Właściwie to jest na
równi ze mną, ale przez niedysponowanie straciłam możliwość pełnienia pieczy
nad oddziałem. Bynajmniej tyle powiedział mi Zeref.
- Shado, nie odchodź. - słyszę, gdy robię
krok w kierunku pomieszczenia z prysznicami. Niezły jest, skoro poruszam się
bezszelestnie a do tego stoję za jego plecami.
Katsumi skomentowawszy moją dezorientację
rozbawionym spojrzeniem zasiadł na ławeczce, naprzeciw mat służących do
treningów. Poklepuje puste miejsce obok.
Wykonuję niewypowiedziane polecenie a
blondyn zaczyna mówić.
- Co do twojej walki mieczem nie mam
żadnych zastrzeżeń. - obwieszcza rzeczowym tonem. No tak przy mnie nie musi
udawać miłego, bo i tak się nie boję jego gniewu. - W niektórych momentach wprowadzasz elementy
szermierki.
- To dobrze? - pytam czując przypiętą do
bluzy broń.
- Wręcz znakomicie. Zawsze byłaś dobra w te
klocki, o ile nie najlepsza. - przypomina, chociaż tego nie pamiętam. - Często
pokonywałaś mnie natarciami, zasłonami, odpowiedziami na ataki i
przeciw-tempem.
Marszczę brwi na ostatni termin. Będę
musiała o nim poczytać.
- Ale nie kazałeś mi zostać, by wspomnieć o
postępach. - zgaduję pochylając się to w przód, to w tył, jak mała dziewczynka
na huśtawce.
- Bogu dzięki nie jesteś mało rozumna. -
czy wspominałam już, że Katsumi jest strasznie religijny? Dlatego każdy, kto z
nim przegrał jest dobijany przez kogoś innego. Dowódca nigdy nie zabija. Trochę
kłóci się to z zadawaniem bólu, ale nie chcę tego roztrząsać. Na początku
mówił, żebym nie pytała o nic, kiedy będzie o sobie opowiadał, toteż nie
dociekałam.
- Komplement? - mruczę kładąc nogi na
ławeczce i podciągając je pod pierś.
- Może i tak. - posyła w przestrzeń
przelotny uśmiech. - Zostałem zobowiązany do przekazania ci pewnej informacji.
Zainteresowana zamieniam się w słuch.
- Przed kilkoma miesiącami pracowałaś nad
pewnym zaklęciem.
- Silnym? - wtrącam nie przejmując się
zirytowanym spojrzeniem.
- Wręcz niszczycielskim. - odpowiada zły,
ponieważ ośmielam się przerwać jego wywód. No dobrze, będę grzeczna. - Jest to
czar wysokopoziomowy. Bez trudu wskoczyłaś na pierwszy stopień, a pozostałe dwa to
nie lada wyzwanie. Przypomnij sobie, o czym mówię.
- Niby, jak?! - wstaję
gwałtownie, gdy Katsumi po kilku sekundach przechodzi przez próg.
- Normalnie. - odrzeka wywracając oczami.
Znów unosi kąciki ust, tym razem w sarkastycznym kontekście. - A kto zdecydował
się odzyskać starą naturę?
Fakt. Niech szlag jasny trafi tę jego
podstępną czerwoną aurę! Dlatego nigdy mnie nie oszukuje, a mówi prosto z mostu.
- Jak się postarasz, wyskoczymy na randkę!
- krzyczy z korytarza grając mi na nerwach.
- W snach!
- Oj żebyś ty wiedziała, co w nich robisz…
Albo mi się wydaje, albo ktoś jest
wyjątkowo dobry w grze na nerwach.
Nareszcie docieram do swojego pokoju. To
jedyne miejsce, w którym cały czas pali się światło. Wszechobecny mrok naprawdę
mnie przeraża.
Serio? Ja go uwielbiam! -
wtrąca Alter-ego rechocząc szyderczo.
Puszczam jej uwagę mimo uszu. Odrzucam
katanę w pochwie na podłogę. Mój styl walki jest dość śmieszny. Wszyscy myślą,
iż wciąż używam szermierki, a tak właściwie to tylko zapożyczam niektóre ruchy.
Nie mam floretu, szabli czy szpady używanych do tejże dyscypliny.
Przechodzę przez skromny pokoik, w którym
jedyne, co to łóżko, szafka i komoda. Ach, zapomniałabym o włączniku światła.
Kto, by pomyślał, że w takim miejscu, jak to pociągnięto elektryczność?
Wzdychając łapię za klamkę otwierającą
drzwi (prywatnej, a jakże) łazienki. Po chwili przepocone ubrania z cichym
szelestem lądują na podłodze. Nie mam na sobie niczego, prócz naszyjnika z
zawieszką w kształcie półksiężyca. Znalazłam go podczas przesuwania szafki
bliżej łóżka. W pewnym miejscu przekręciła się jedna z płytek podłogi. Odkryłam
wtedy małą dziurę a w niej pobrudzoną szmatkę. Rozwijając ją dostrzegłam
wisiorek, który od tamtej chwili noszę szczelnie ukryty pod ubraniem. Dlaczego
to robię? Wydawał mi się dziwnie znajomy, kojarzący z czymś przyjemnym. Jeżeli
wcześniej sama gdzieś go tu ukryłam, to na pewno miałam w tym swój cel.
Nie no, ja nie mogę! Pani serio
jest tak głupia, jak myślałam! Widocznie to mnie przypisano większą część rozumu.
Wszystko wyglądało inaczej niż myślisz...
Wpadam do
sypialni głośno tupiąc w podłogę, jakbym chciała się na niej wyżyć za
niewinność. Wilson znów prawił te bzdurne wykłady o prawie i sumieniu. A co
mnie do tego? Tylko dlatego, że ktoś kiedyś powiedział, co jest właściwe, a co
nie mam się teraz powstrzymywać od odebrania życia przeciwnikowi? Nawet podczas
treningu jeżeli doprowadzę kogoś przed Stwórcę to tylko i wyłącznie jego
problem! Mógł być silniejszy, nie? Na polu walki nikt nie będzie się z nikim cackał.
Chodzi o unicestwienie wroga.
Wyszarpuję
spod ubrania prezent, który otrzymałam kiedyś od czarnookiego. Gdy jeszcze
potrafiliśmy śmiać się do rozpuku na widok pokaleczonego ciała i wytykać
zmarłemu błędy. Dobroci mu się zachciało! Niedorzeczność.
Za pomocą
ukrytego w rękawie nożyka odrywam z podłogi jedną płytkę. Szczelnie owijam
naszyjnik w pierwszy lepszy materiał i z obrzydzeniem wrzucam go do dziury.
Następnie przykrywam miejsce zbrodni dla pewności dostawiając szafkę.
Prędzej piekło
w moim sercu zamarznie niż po niego sięgnę.
Tak to było, ale ciii nie wspominajcie o
tym Pani.
Mruczę czując, jak po karku
spływają mi kolejne kropelki ciepłej wody. Mokrą dłonią wodzę po wisiorku,
dokładnie badając jego strukturę. Obracając kawałek srebra w palcach na tylnej
części dostrzegam maleńkie runy. Czemu one służą?
Zamykam oczy koncentrując się na swojej
mocy. Pozwalam jej bawić się w cieczy, brykać przez gorącą parę. To, co słyszę
ponownie zasiewa w mojej duszy ziarno niepewności.
Noemi, wróć do mnie, gdziekolwiek jesteś.
Potrzebujemy pomocy.
***
Czas na ogłoszenia!
1) Ciekawostka - Katsumi został dodany zupełnie spontaniczne. Ot, pisząc rozdział zachciało mi się dodać kolejnego bohatera.
2) Katsumi to Toma z anime "Amnesia", które oglądałam, jako jedne z pierwszych.
3) Zaktualizuję rozpiskę rozdziałów na kolejny miesiąc.
4) Za kolejne zamówienie zabieram się w przyszłym tygodniu.
A w przyszłym tygodniu czeka nas walka i obrazek mojego autorstwa! :)