sobota, 1 lutego 2014

Cienie - rozdział 5 - Pięć kluczy

    Powoli dochodziła godzina dziewiąta, gdy Magini Gwiezdnej Energii w końcu się przebudziła. Przez otwarte okno wpadało rześkie powietrze, które pomagało w jakże skomplikowanym procesie budzenia.
    Lucy przetarła oczy zewnętrzną stroną dłoni, następnie przeciągnęła się kilka razy. Nawet nie szumiało jej tak bardzo w głowie. Tym razem nie była tak głupia, by pić równo z Caną. Po prostu robiła malusieńki łyk a resztę wylewała do innego kubka. Niestety późnym wieczorem musiała przysnąć trochę ze zmęczenia. Dziwne, ale nie pamiętała drogi do swojego domu. Ech ludzie czasami tak mają.
    Za to śniło się jej, że jechała gdzieś na ogromnym grzejniku. Wyobraźnia wyraźnie pracowała tak bardzo, że nawet nie czuła chłodu nocy z otwartego okna.
    Brązowooka powoli zsunęła się z łóżka, po czym porządnie je zaścieliła, a przy okazji zamknęła okno i zasunęła białą przezroczystą firanę.
    Na początku Lucy skierowała swe kroki w kierunku kuchni. Stając na palcach ściągnęła z najwyższej półki swój ulubiony czarny kubek z kotkiem, po czym zalała go po brzegi zimną wodą z lodówki. Wypiwszy wszystko do dna wróciła do swojego pokoju i wyjęła z dębowej szafy granatową spódniczkę z białą koszulką na krótki rękaw.
    W końcu dotarła do łazienki. Na półce zostawiła ubrania. Odkręciła korek (kurek, jak kto woli Czarna mówi korek :D) nalewając do wanny ciepłą wodę, do której wlała jasnoróżowy płyn o kwiatowym zapachu.
    Przed wyjściem z domu przypięła do pasa pokrowiec ze swoimi kluczami. Chwilę później ruszyła w kierunku gildii.
    - Dziwne. Natsu nie przyszedł jak co rano. - Może poszedł do Fairy Tail wcześniej i spotkał się ze Stingiem i Rouge? Wczoraj wyglądali jak starzy przyjaciele, chociaż długo się im nie przyglądała.
    Dziewczyna cicho westchnęła. Trzeba iść na jakąś misję. Czynsz sam z siebie się nie spłaci.
   
    Było mu miękko. I ciepło. I jakoś tak przytulnie. Obudził się choć nie otworzył jeszcze oczu. Zaintrygowało go to, w jakich warunkach się znajdował. Pod policzkiem czuł coś dziwnego. Chyba okryty był jakąś kołdrą. Leżał w samych spodniach.
    Bum. Usłyszał dziwny dźwięk. Coś jakby uderzenie. Bum, bum. Nagle to coś przyspieszyło a później dołączyło do niego ciche oddychanie. Ach, czyli nie był sam. Dobra. Można iść jeszcze chwilę pospać… Chwila! Jak to NIE SAM?
    Przerażony otworzył oczy i zaczął wymachiwać rękami, przez co spadł z łóżka na wyjątkowo twardą podłogę.
    - Auć. - syknął łapiąc się za głowę.
    - Paniczu Gray!
    O nie. Ten głos.
    - Juvia?! - krzyknął odsuwając się od dziewczyny.
    - Nic się Paniczowi nie stało? - zapytała troskliwym głosem.
    - Nie. - mruknął nieprzyjemnie podnosząc się na równe nogi.
    - Juvia tak się cieszy! - pisnęła dziewczyna podchodząc do Graya. - Panicz tak słodko spał, że Juvia nie miała serca, by go obudzić!
    - Taa, dzięki. Wiesz muszę już iść.
    - Ale Panicz Gray nie może! Powiedział przez sen „kocham cię” więc musi zostać z Juvią! - krzyknęła wodna kobieta tupiąc w podłogę tak, że przez moment czuć było lekkie drżenie.
    - Nic nie mówiłem. - odparł zimno mag.
    - Juvia myślała, że zamieszka z Paniczem i będą razem szczęśliwi! - w kącikach oczu magini pojawiały się pierwsze łzy.
    - Nie zostanę tu. - Gray odwrócił się w kierunku drzwi frontowych gdy nagle ktoś złapał go od tyłu przylegając do jego ciała.
    - Zostań ze mn..
    - Czy ty nie rozumiesz słowa NIE? - mag odwrócił się łapiąc Juvię za ramiona wbijając jej przy tym palce w skórę. - Mam dość tego, że cały czas za mną łazisz i krzyczysz tylko „Paniczu Gray”, wiesz jakie to denerwujące? Znudziło mi się uciekanie przed tobą. Powiem ostatni raz, zostaw mnie w spokoju. - wysyczał i zdecydowanym krokiem opuścił mieszkanie głośno trzaskając drzwiami (biedne drzwi :< wyżywają się na nich chociaż nic złego nie zrobiły ~dop. Cz.).
    Juvia zachwiała się i opadła na kolana zanosząc się płaczem.

    Jak on się tam znalazł no jak?
    Gray szedł ulicami Magnolii kopiąc każdy napotkany kamień. Ręce trzymał w kieszeniach a jego twarz wykrzywiła się w zdenerwowanym grymasie.
    Kto mógłby zrobić coś takiego? Zaraz… Natsu! To na pewno on! Już on go popamięta. Musi zrobić coś takiego, przez co będzie się czuł okropnie.
    Skręcając w boczną uliczkę zauważył Lucy.
    To jest to! Przecież Natsu jest zbyt głupi, by zauważyć jaka więź zdołała się między nimi wytworzyć. A gdyby udałoby mu się oderwać go od tego, co zawsze przy nim jest całkowicie by się zdołował. A gdyby jeszcze zauważyłby obok niej Graya popadłby w depresje.
    - Lucy zaczekaj!

    Natsu siedział przy stoliku rozmawiając ze Stingiem i Rougem. Dziś wyjeżdżali a oni wpadli na pewien pomysł o wiele lepszy niż jedna walka. To będzie coś ogromnego i wymagającego czasu. Na razie odsunęli ten temat na bok i zajęli się bardziej przyziemnymi sprawami.
    Wszyscy trzej kłócili się właśnie o najlepszą naturę magii gdy nagle Natsu dostrzegł wchodzącą do gildii Lucy. Już chciał ją zawołać jednak obok niej pojawił się Gray.
    He he, CO?
    - Podyskutujemy sobie następnym razem. Musimy już powoli wracać, reszta zdążyła dawno ruszyć w drogę. - powiedział Rouge. - Żegnaj Natsu.
    Magowie podali sobie dłonie.
    - Taa Na razie.
    Bliźniacze smoki odeszły chcąc dogonić swoich towarzyszy.
   Gwar w gildii przerwał donośny głos Mistrza.
    - Natsu, Gray, Erza i Lucy do mnie!

    - O co chodzi? - zapytała Erza zamykając za sobą drzwi gabinetu.
    Dreyar zasiadł za biurkiem z poważną miną.
    - Zebrałem was tutaj po to, by powiedzieć wam o czymś ważnym. Natsu może Sting i Rouge już zdradzili ci pewne szczegóły, lecz poczekaj do końca. - chłopak jedynie przytaknął. - Od pewnego czasu razem z Mistrzem Sabertooth prowadzę pewne poszukiwania. Chodzi tu o jedną z Ksiąg Zerefa.
    Lucy lekko pobladła, natomiast reszta spojrzała na Makarova zaciekawionymi spojrzeniami.
    - Uważamy, że pomoże nam ona odkryć chodź część sekretów Zerefa. Jednakże do jej otwarcia potrzeba pięciu kluczy. Znamy lokalizację czterech z nich. Dwa z nich zdobędzie Fairy Tail, natomiast kolejne dwa Sabertooth.
    - A co z ostatnim? - dociekała Erza.
    - Wysłałem Gajeela, Levy i Gildartsa na wyprawę dzięki której może poznamy położenie piątego klucza.
    - Nasze zadanie polega na odnalezieniu pierwszych dwóch? - zapytała cicho Lucy.
    - Dokładnie. Będzie to niebezpieczne jednak wierzę, że dacie radę. - Makarov obdarzył swych podopiecznych spokojnym spojrzeniem. - Właśnie dlatego wybrałem was. Przyjdźcie do mnie jutro o świcie. Spakujcie wszystko, co będzie potrzebne na długą wędrówkę. Najlepiej weźcie jakieś ciepłe ubrania.
    Natsu stał i chłonął każde słowo staruszka. Zaczynał się coraz bardziej ekscytować. Wreszcie jakaś misja! Pewnie ma nawet rangę S tylko jak poradzi sobie Lucy? Nie żeby nie ufał jej sile czy coś. Po prostu się martwił.
    - Napaliłem się. - mruknął cicho Natsu a obok niego zmaterializował się pojedynczy płomyk.
    - Możecie już wyjść. Nie wolno wam z nikim o tym rozmawiać.

***
Nareszcie mam ferie więc w końcu znajdę czas na napisanie większej ilości rozdziałów. Yaa tyle wolnego ^^ Postaram się również zaktualizować zakładkę bohaterów. Przysiądę do tego któregoś wieczoru. 
PS. Zostawcie komentarz ;) ( nic tak nie motywuje :D )

2 komentarze:

  1. Szkoda mi Juvi :c mam nadzieje że coś będzie jeszcze z Graylu i Natsu będzie zazdrosny byłoby genialnie :D
    Rozdział genialny jak wcześniejsze <3 już normalnie kocham twojego bloga! Czekam na więcej, ale się napaliłam XD.
    Życzę weny oraz pozdrawiam! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Juvia * pociągam nosem *
    Zabije tego #$%@^&**&%%$#@#@%&*^78! Szykuj się LODÓWKO !!!!!!!!!!
    Natsu: Gomene za nią Jest strasznie podjarana czymś i jeszcze te emocje
    Lu: No właśnie
    Lucy: Zapraszamy na nowego bloga naszej kochanej Ma-cha
    http://zabojca-z-przpadku-fairy-tail.blogspot.com
    Ja: Już wróciłam co nowego
    L&N&L: Nic
    To świetnie
    Papatki ;D

    OdpowiedzUsuń

Po ilu komentarzach Czarna się uśmiechnie? :3