~miasto Septentrio~
* Akcja dzieje się w tym samym dniu, co w rozdziale 5 *
Siedzę na wysokim kamieniu na wzgórzu za
miastem. Chłodny wiatr rozwiewa moje długie włosy. Muszę czekać aż się zjawią.
Wiem, że tu przybędą. Wśród nich on. Dwójka kręci się w innym mieście a jeszcze
kolejni wybyli z Magnolii.
Uśmiecham się chytrze.
Dobrze to rozplanowali. Jednak nie wzięli
pod uwagę tego, iż ktoś zechce im przeszkodzić. W sumie to mogłabym od razu
wykonać swoją robotę. Tylko tak jest zabawniej. Patrzenie jak cierpią sprawia
mi chorą radość. Szczególnie, gdy Gray kłóci się z Natsu. To tylko pomaga mi w
wykonaniu zadania. Wystarczy, że zostanie sam a wtedy wkroczę do akcji.
Ich misją jest zdjęcie klątwy z miasta.
Niedorzeczność. Ci ludzie potrafią sobie wszystko uroić, chociaż może mianem
„klątwy” określają mnie.
Wstaję wciąż wpatrując się w panoramę
Septentrio. Mogłabym poczekać aż się ściemni, wtedy ogień wygląda jak
niepokonany żywioł.
Cicho wzdycham.
Gdyby pojawili się wcześniej może nie
naszłaby mnie chęć zrównania tego miasta z ziemią. Cóż będą mięli niespodziankę,
gdy tylko się zjawią.
Wchodzę na ścieżkę zaciągając kaptur na
głowę. Ludzie wokół cieszą się przybyciem nowego dnia. Szkoda, że nie wiedzą,
co ich czeka.
Stawiam pewne kroki na kamiennej ulicy.
Dobrze wiem, dokąd mam się kierować. W centrum rośnie pewne wielkie drzewo.
Jeśli zajmie się ogniem ten szybko się rozprzestrzeni.
Mijam kolejne osoby. Na wszelki wypadek
uruchamiam dodatkowe zmysły. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy.
W końcu widzę swój cel. Od niechcenia
muskam koniuszkami palców starą korę. Odchodzę kilka kroków dalej a drzewo
zaczynają trawić czarno-pomarańczowe płomienie.
Śmieję się szyderczo i znikam z miejsca
wypadku nim pożar dosięgnie i mnie.
Na tym mogłoby się skończyć jednak dodaję
do tego wszystkiego pewien aspekt klątwy. Otaczam miasto magicznym kręgiem.
Nikt nie może się wydostać. W górę wystrzeliwują kolejne płomienie. Dym robi
się coraz bardziej czarny. Ktoś ginie w tej trującej mgle, inna osoba
przypomina żywą pochodnie. Ludzie bezskutecznie usiłują stłamsić pożar. Szkoda
tylko, że to ja nim steruję.
Przy akompaniamencie krzyków powracam na
wcześniejsze miejsce. Znów zasiadam na głazie i obserwuję całe wydarzenie.
Do wieczora pozwalam ogniowi wygasnąć.
Zdaje się, iż uratowało się parę osób jednak nie chce mi się już ich dobijać.
Ha niech mają co opowiadać przyszłym pokoleniom.
- Noemi. - słyszę. Na moment zamieram w
miejscu.
- Nie używaj mego starego imienia zdrajco.
- powoli odwracam się i patrzę w czarne oczy Wilsona.
- Więc jak mam się teraz do ciebie zwracać?
- Shadō. - mruczę złowieszczo jednak na chłopaku nie robi to
zbytniego wrażenia.
- Coś ty narobiła?
Niewinnym spojrzeniem wpatruję się w
Wilsona. Jest dokładnie taki sam jakim zapamiętałam go gdy mnie opuszczał. Czarne
włosy wciąż sterczą na wszystkie strony. Pod oczami ma ciemne sińce zupełnie
jakby nigdy nie sypiał. Cały jest blady. Wygląda na słabego jednak wiem, że
walka z nim zajęłaby mi dłuższą chwilę.
- Nic takiego. - odpowiadam najsłodziej jak
potrafię, po czym zbierając nowe pokłady złości dodaję. - Dlaczego mnie
szpiegujesz?
- Wróciłem. - oświadcza a w dłoni trzyma
zmięty żółty kwiat.
- Już mnie nie nabierzesz na tę sztuczkę. -
mówię spokojnie i sprawiam, że roślina zaczyna lekko dymić.
- Znalazłem sposób na to by przywrócić ci
dawne życie.
- Jakie życie? - pytam wstając. - Teraz
jest wystarczająco dobrze.
- Noe. - ucina chwytając mnie za dłonie. -
Dobrze wiem, że to nie ty. Gdzie podziało się twoje stare ciało? Dlaczego nosisz
na sobie te skorupę?
Strzepuje jego ręce i odwracam się do niego
plecami.
- O czym ty mówisz? Jestem taka odkąd
pamiętam.
- Nie. - Wilson wciąż nie ustępuje. - To ja
pomogłem cię taką stworzyć więc jestem za ciebie odpowiedzialny.
- Och znalazł się troskliwy tatuś. - burczę
ponuro. - Nie podoba ci się twoje dzieło? - pytam rozkładając ręce, prezentując
się Wilsonowi w całej okazałości.
Nie słyszę żadnej odpowiedzi.
- Odejdź. - ostrzegam a wokół mnie
zaczynają materializować się małe płomyki.
- Muszę ci pomóc. Nie jesteś tym kim
myślisz!
- Mylisz się. Byłam taka od zawsze. -
odwracam się ze złowieszczym spojrzeniem.
- Pokażę ci jak możesz żyć inaczej. -
stawia krok w moją stronę.
- Nie uda ci się mnie zmienić. - mruczę. -
Nie po tym jak straciłam serce.
Wilson podchodzi wyciągając dwa palce przed
siebie. dotyka nimi mojego czoła. Z ziemi wystrzeliwuje ciemność. Połyka mnie
razem ze sobą.
- Wybacz. - szepcze a po jego policzkach
spływają łzy. Nie potrafiłem cię ochronić przed Zerefem, nim zdążył położyć na
tobie swoje łapska.
Odgarniam palcami włosy z czoła Noemi. Shadō.
Co ja ci zrobiłem.
Wstałem biorąc na ręce przyjaciółkę.
Ta dziewczyna w niczym nie przypomina dawnej Noe. Zmienił jej imię. Jej piękne imię. Pamiętał ją gdy miała kilka lat. Jak bardzo pragnął wrócić do tamtych czasów. Może i oboje byli wtedy zniewoleni, lecz przynajmniej mięli siebie nawzajem.
Ta dziewczyna w niczym nie przypomina dawnej Noe. Zmienił jej imię. Jej piękne imię. Pamiętał ją gdy miała kilka lat. Jak bardzo pragnął wrócić do tamtych czasów. Może i oboje byli wtedy zniewoleni, lecz przynajmniej mięli siebie nawzajem.
***
Tak wiem krótko. Wybaczcie! :( Nie chciałam jednak zaczynać kontynuacji wydarzeń w Magnolii gdyż nie przemyślałam wszystkiego dokładnie. Tak dziś dowiadujemy się kto jest naszą tajemniczą postacią w prologu. Mam nadzieję, że miło się czytało. Do zobaczenia po następnym rozdziale! :D
PS. w zakładce "bohaterowie" wygląd Shado i Wilsona
PS. w zakładce "bohaterowie" wygląd Shado i Wilsona
Pierwsza!!! Cool! Magia!! Cudowne. Zapraszam do siebie fairytailogienwsercach.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDruga!! jej krótkie ale SUPER!!!!
OdpowiedzUsuńDomagam się więcej ....grrrrrr
Kiedy kolejny XD Kiedy!.
Czekam na więcej , a już nie mogę się doczekać ghi
Pozdrawiam ślę weny !!!!
Trzecia!! Spóźniłam się trochę, ale jestem. Zapraszam na mojego nowego bloga
OdpowiedzUsuńhttp://zabojca-z-przpadku-fairy-tail.blogspot.com
i na moje stare
http://fairytailslowemmartiny.blogspot.com
http://fairytailslowemma-cha.blogspot.com