~Lucy~
Było już późno, gdy Ayano skończyła swoją
opowieść. Zerknęłam na zegarek, było kilka minut po północy. Przekręciłam się
na prawy bok w ogromnym łóżku zanurzając głowę w miękkiej poduszce.
Zmarszczyłam brwi. Nic do siebie nie pasowało. Na początku myślałam, że Shado
jest kimś zagubionym w sobie, w życiu nie pomyślałabym, że była taką egoistką,
która ucieka, gdy dostaje to, czego chce.
Zegar na ścianie cichutko tykał a zza okna
widać było na niebie mnóstwo gwiazd.
To trudna zagadka. Trzeba połączyć ze sobą
zachowanie dziewczyny, motywy, którymi mogła się kierować i… magię ognia.
Zgadzałam się z Ayano w jednym. To mogła być ona. Tylko, dlaczego to zrobiła? Może chciała odzyskać klucz?
Zgadzałam się z Ayano w jednym. To mogła być ona. Tylko, dlaczego to zrobiła? Może chciała odzyskać klucz?
Tyle pytań, żadnych odpowiedzi. Zasnęłam
nim zdążyłam przeanalizować część faktów.
To byłam ja. Ale nie
ja. Nie wiem, kim jestem. Błagam, pomóż mi.
Następnego ranka rozpoczęliśmy poszukiwania
poszlak w Septentrio. Podzieliliśmy się na dwie grupy, ja i Erza w jednej
Natsu, Gray i Happy (pod groźbą śmierci) w drugiej. Po południu mieliśmy
spotkać się w Świątyni.
Miasto tętniło życiem jednak dzięki
opowieści kapłanki wiedziałyśmy, że Shado wolała siedzieć samotnie toteż
starałyśmy się odszukać miejsca, które nie są tak zaludnione, jak główne części Septentrio.
- Co o tym wszystkim myślisz? - zapytała
nagle Erza gdy udawałyśmy się w kierunku sadów na skraju miasta.
- Szkoda mi tej całej Shado. - odparłam
wzdychając.
Tytania spojrzała na mnie zdziwiona.
- Pewnie masz rację. - powiedziała po chwili. - Chyba też czułabym się zagubiona w tym miejscu, gdybym postawiła się w jej sytuacji.
- Pewnie masz rację. - powiedziała po chwili. - Chyba też czułabym się zagubiona w tym miejscu, gdybym postawiła się w jej sytuacji.
- Tak. Jak myślisz gdzie schowałabyś klucz
gdybyś nią była?
- Byłoby to miejsce, któremu ufam. -
odpowiedziała Erza zgodnie z prawdą.
- Przychodzi mi do głowy jedynie dom. -
mruknęłam zrezygnowana.
- No właśnie! - Tytania zatrzymała się
raptownie. - To tak śmieszne, że aż głupie. Klucz jest w miejscu, które Shado
uznawała za dom.
- „Dom” ma mnóstwo znaczeń. - zauważyłam.
Erza westchnęła przeciągle.
- Nie szukajmy dalej w osamotnionych
miejscach. Skupmy się na tych, które mają w sobie coś, coś…
- Ciepłego?
- Właśnie, ciepłego i bezpiecznego jak dom.
- To chyba dobry pomysł. - skomentowałam po
chwili. - A może klucz też nie jest kluczem takim, jaki się nam wydaje.
Myślałam, że to ten kamień, którego Shado brakowało w naszyjniku, co zauważyła Kapłanka.
- Lucy. - zaczęła Erza przerażającym tonem.
Ciarki przebiegły mi po plecach. Zrobiłam
coś nie tak?
- Jesteś genialna!
~Natsu~
- Tam już byliśmy idioto! - ryknął mrożona
nad moim biednym uchem.
- To po co tam idziesz?! - krzyknąłem
zdenerwowany.
- Spokojnie! - panikował Happy. - Nie
pamiętacie co mówiła Erza?
„Macie się zachowywać i współpracować ze
sobą inaczej dowiem się, gdzie znajduje się tu cmentarz, zrozumiano?”
Pamiętałem zbyt dobrze.
Gray wzdrygnął się przypominając sobie
słowa Tytanii.
- Dobra. Jeszcze raz. Dokąd teraz? -
zapytał siląc się na miły ton. Z tym dziwnym czymś szpecącym jego twarz, co chyba miało być uśmiechem wyglądał jak jakieś straszydło.
- Wracajmy do świątyni. - westchnąłem
zrezygnowany. - Może Lucy i Erza coś znalazły.
- Aye!
Słońce mocno przypiekało. Nie odpowiadało mi towarzystwo lodówy. Dlaczego nie przydzielili mi do pary pewnej blondynki?
- Oczy mnie mylą, czy ty o czymś myślisz? - zapytał głupio Gray.
- Co, nie można? - warknąłem zaciskając pięści.
Sama świadomość, że to coś <czyt.
Gray> chodzi i oddycha była nie do zniesienia.
- W niektórych przypadkach to niewskazane.
- Heh, mówisz o sobie?
- Widzę, że przy tobie trzeba gadać wprost.
- Wprost? To idź. - machnąłem wskazując
ręką aleję, która prowadziła do głównej drogi.
- Matoł.
- Idiota.
- Płomyczek!
- Mrożonka!
- Zapałka!
- Lodówka!
- Stop! Patrzcie Erza! - pisnął Happy
chowając się za moimi plecami.
Dziękujmy Amaterasu za Tytanię. Oczywiście
tylko w tym momencie.
Poczułem zapach Lucy. Natychmiast
odwróciłem głowę i posłałem szeroki uśmiech przyjaciółce. Ta wydała się
zaskoczona lecz zaraz zaśmiała się. Może już kiedyś o tym wspominałem, ale lubiłem
ten dźwięk. I bardzo lubiłem Lucy.
- Natsu zamknij buzię. - powiedział Happy
ciągnąc mnie za nogawkę.
- Znaleźliście coś? - zapytała Erza.
- Nic a nic. - odparł jej Gray.
- Przeszukaliśmy całe miasto i pusto. -
dodałem na wypadek jakby ktoś nie uwierzył mrożonce. - Co teraz?
- Lucy wpadła na pewien pomysł. - czerwonowłosa wskazała na przyjaciółkę.
~W świątyni~
Znajdowaliśmy się w pokoju należącym kiedyś
do Shado. Ayano pozwoliła dokładnie nam go przeszukać. Mówiła, że po jej
przyjaciółce nikt w nim nie mieszkał. Z miejsca zapachniało mi w nim starym
powietrzem, kurzem i innymi pyłkami. Jeśli ktoś pozostawił po sobie jakąś woń, to dawno już zniknęła.
Pomieszczenie było małe. Łóżko stało po
prawej stronie przy beżowej ścianie, naprzeciwko niego znajdowało się puste
biurko. Obok niego komoda i parę pustych półek.
- Musi tu coś być. - powiedziała pewna
Lucy.
- Szukajmy. - przytaknąłem ochoczo, za co zostałem nagrodzony uśmiechem.
Po kilkunastu minutach bezsensownych
poszukiwań wszyscy lepiliśmy się od brudu zostając z niczym.
- Nic tu po nas. - stwierdził Gray.
- Nie szukaliśmy dobrze! - zaprotestowała
Lucy.
Wierzyłem jej. Skoro mówiła, że jest tu coś
wartego uwagi to dlaczego nie?
- Jesteś pewna? - zapytał spokojnie lodówka
zaciskając palce na ramionach blondynki.
Erza przypatrywała się tej scenie z
nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Tak.
- Nie ma co gadać. - powiedziałem
skwaszony. - Szukajmy dalej.
- Jesteście pewni? Nie możemy marnować
czasu na stanie w miejscu!
Lucy zdenerwowała się.
- Skoro nie wierzysz to idź. - tupnęła
nogą w podłogę. - Tu znajduje się rozwiązanie.
- Możesz jeszcze raz tak zrobić? -
zapytałem zaintrygowany.
Blondynka spojrzała na mnie zdziwiona.
- Czyli jak?
- Czyli jak?
- Tupnąć.
Po kolejnej próbie i Erza usłyszała głuchy
dźwięk.
- Coś tam jest. - stwierdziła czerwono
włosa. - Natsu wyłam kawałek podłogi.
Zadowolony zapaliłem swoją pięść i ze wzrokiem utkwionym w Graya mówiącym „tylko patrz mrożonko” z całej siły uderzyłem w deski.
***
Powieście mnie za zakończenie w takim momencie :D Następny rozdział w okolicach środy. Cóż Czarna nie może już tak nałogowo siedzieć przy laptopie z wadą wzroku - 3.75 jakiś ogranicznik czasowy trzeba wprowadzić. W dodatku nauczyciele wściekli się ze sprawdzianami i nic tylko się uczę no trudno. Dobra koniec narzekań, piszcie jak podobał się rozdział!